Kamienicę trzeba wyremontować. Jej stan jest katastrofalny, co potwierdził powiatowy inspektor nadzoru budowlanego już cztery lata temu. Z tym zgadzają się wszyscy lokatorzy, którzy w sześć rodzin tworzą wspólnotę mieszkaniową. Problem jednak w tym, że są dwie wizje tego remontu.
- Od samego początku chcieliśmy, aby budynek zburzyć i wybudować nowy. Stan budynku jest fatalny i doraźne remonty nie rozwiążą problemu - twierdzi Sławomir Zawadzki. Jego pomysł popiera jedynie Jerzy Zawrotniak. - Zacząłem remont własnego mieszkania, ale gdy robotnicy zerwali podłogi i tynki, doszli do wniosku, że to się nie nadaje do remontu. Trzeba zrobić projekt przebudowy całego budynku - mówi Zawrotniak. - Od tego czasu jestem bezdomny. Mieszkanie mam całkowicie rozgrzebane - dodaje.
Pozostałe cztery rodziny chciały, aby budynek po prostu wyremontować. - Nie było nas stać na budowę nowego budynku - uzasadnia Wiesława Nakoneczna.
Sprawa trafiła do sądu. Postanowienie z 2005 roku było jednoznaczne. Budynek należy wyremontować. Przy czym - na podstawie opinii biegłego - koszt tego przedsięwzięcia oszacowano na około 332 tysiące złotych. Co ciekawe, biegły zaznaczył, że słuszniejsze byłoby zburzenie i odbudowanie budynku, ale to kosztowałoby mieszkańców około 100 tysięcy więcej. Biegły dodał także, że budynek po wyremontowaniu nie będzie spełniał wszystkich standardów i w przyszłości będzie wymagał kolejnych poprawek. O tym wszystkim czytamy w uzasadnieniu postanowienia sądu. Czytamy w nim jednak także, że w związku, z tym, że większość chce remontu, sąd przychyla się do ich wniosku. I wydawałoby się, że w tym momencie konflikt został zażegnany. Ale tak nie jest.
- Wszyscy, którzy chcieli tego remontu, już się wycofali z deklaracji. Z wyjątkiem nas dwóch, którzy wcześniej byliśmy za wyburzeniem. Chcemy jednak trzymać się postanowienia sądu i dom wyremontować - mówi Zawadzki.
W czym w takim razie problem? Ano w tym, że cztery pozostałe rodziny nie chcą przeznaczyć na remont tych 332 tysięcy, a jedynie około 160. Niektórzy sąsiedzi przekonują, że jest to możliwe. - Była firma, która zapewniła, że za tę kwotę wszystko zrobi - mówi Nakoneczna.
- To jakaś niepoważna oferta - ripostuje Zawadzki. - Inne firmy stawiały sprawę jasno, że zrobią to za 300-400 tysięcy. Nie zgodzimy się na żadną prowizorkę.
W ten sposób sprawa ciągnie się już czwarty rok. Lokatorzy drą koty, a ruina niszczeje coraz bardziej. I lada dzień może runąć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?