Paulina, gdy dowiedziała się, że otwierające się w Białymstoku kasyno poszukuje ludzi do pracy, złożyła swoje CV.
- Pomyślałam: świetnie. Trzeba korzystać z okazji. Poszłam na rozmowę kwalifikacyjną. Prowadzący kasyno najpierw dokładnie mnie obejrzeli, wcale się z tym nie kryjąc. Bo przecież krupierka musi dobrze wyglądać - mówi Paulina.
I zaczęło się przepytywanie: Czy ma pani chłopaka? Czy uprawia pani z nim seks? Jak się zabezpiecza pani przed ciążą?
- Powiedziałam: że mam, że uprawiam, że zabezpieczam się tak i tak. I dopiero, jak wyszłam z tej rozmowy, przyszła refleksja: jak oni mnie potraktowali?! Dostała się na szkolenie, które poprzedzało pracę w kasynie. - Jedna z prowadzących zajęcia tłumaczyła, że szkolenie bardzo dużo kosztuje. I jeśli okaże się, że po kilku miesiącach pracownica powie, że jest w ciąży, to firma straci te pieniądze - Paulina wzrusza ramionami.
Niestety, nadal w czasie rozmów kwalifikacyjnych padają pytania, które nie powinny paść. Najgorzej mają
kobiety.
- Zna pani niemiecki? To było pierwsze pytanie. A zaraz potem: Kiedy pani wyszła za mąż? Dlaczego nic o tym nie ma w CV? - opowiada Agnieszka Zduniak, 30-latka, która przez kilka miesięcy szukała pracy.
Opowiada, że była tak zaskoczona, że na to pytanie akurat odpowiedziała. Ale już, gdy zapytano ją, kiedy planuje rodzić dzieci i ile ich będzie, zdenerwowała się.
- Zapytałam po co im takie informacje. Przecież to naturalne, że kobiety rodzą dzieci. A ja zawsze byłam sumiennym pracownikiem i będę nim również wtedy, gdy zajdę w ciążę i będę wychowywać dzieci - mówi Agnieszka.
Wtedy właściciel firmy i jego wspólnik się zdenerwowali.
- Zaczęli na mnie po prostu krzyczeć. Że co ja sobie wyobrażam, po co ja przyszłam. Oni przecież prowadzą firmę, a nie przytułek dla matek - mówi.
Zdaniem psycholog takie pytania nie powinny paść w rozmowie kwalifikacyjnej.
- Jednak czasem postarajmy się zastanowić się, po co pracodawca zadaje nam to pytanie - radzi Urszula Hryszkiewicz, psycholog z Grupy Konsultacyjnej, która zajmuje się profesjonalną rekrutacją pracowników. - Spróbujmy znaleźć się na miejscu pracodawcy i wtedy okaże się, że on w ten zawoalowany, czasem niestety grubiański sposób chce zapytać o naszą dostępność - Urszula Hryszkiewicz przyznaje, że czasem takich pracodawców rozumie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?