Tegoroczny Komeda Jazz Festival był z kilku względów wyjątkowy. Po pierwsze, najlepszy koncert festiwalu odbył się tydzień wcześniej w Gdańsku, gdzie wystąpił Marc Ribot Trio, po drugie, słupska publiczność doczekała się w końcu Leszka Możdżera, który zasypał nas interpretacjami muzyki Krzysztofa Komedy, a po trzecie, Włodzimierz Nahorny, który wystąpił wraz z zespołem i wokalistką Agnieszką Wilczyńską, nie zagrał ani jednej kompozycji Krzysztofa Komedy, choć jak do tej pory każdy z artystów występujących na tym festiwalu tak robił.
Ile jest więc Komedy w Komedzie? Dla jednych go zbyt dużo, dla innych zbyt mało, ale tak naprawdę chodzi w tym festiwalu o muzykę, która na szczęście jest co roku na bardzo wysokim poziomie i dostarcza niezapomnianych wrażeń. Słupska część festiwalu rozpoczęła się w tym roku w pałacu Aureus, gdzie wystąpił słupszczanin Rafał Prynkiewicz razem z najlepszym jazzowym perkusistą w Polsce Cezarym Konradem i basistą Robertem Kubiszynem.
Piątkowa odsłona festiwalu podporządkowana była jednak Leszkowi Możdżerowi, który zagrał wyłącznie utwory Krzysztofa Komedy. Podczas jego koncertu nie obyło się bez żartobliwego zgrzytu. Artysta z powodu oblegających go z każdej strony fotoreporterów przerwał swoją grę, mówiąc publiczności: - Teraz państwu się zwierzę, że czuję się jak zwierzę. Chwilę pozował i wrócił do gry.
Wyróżniającym się podczas festiwalu projektem był występ Lecha Wieleby z poetyckim jazzem. Jego interpretacje Chopina, mazurów oraz tang przyprawiały publiczność o dreszcze, szczególnie że całości kompozycji dopełniała przepiękna gra na skrzydłówce Jana-Petera Klöpfela.
Wyróżniono jazzową osobowość. Statuetkę Komedera otrzymał za całokształt twórczości Włodzimierz Nahorny, który wystąpił z Agnieszką Wilczyńską.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?