Jak wiadomo, słupski ratusz, który już dawno skończył sto lat, jest jednym z ciekawszych zabytków w mieście. Dlatego jego stanem dość często interesuje się wojewódzki konserwator zabytków. Jednocześnie jednak zabytkowy ratusz jest siedzibą miejskich władz.
Pracuje tam wielu urzędników, a obecny prezydent Robert Biedroń przed kilkoma miesiącami nie tylko wdrożył nowe formy oznaczeń w budynku, które mają kierować petentów, ale także na nowo zaaranżował wysoki parter, wprowadzając nowe kolory i inne elementy wyposażenia.
Działania te, które - jak twierdzi Krystyna Mazurkiewicz-Palacz, kierownik słupskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku - nie były konsultowane z wojewódzkim konserwatorem zabytków, wkrótce zostaną poddane kontroli. Generalnie kontrolerzy przyjrzą się, czy zmiany wprowadzone przez prezydenta nie poszły zbyt daleko i czy za bardzo nie ingerują w budynek objęty nadzorem konserwatorskim.
Wyniki kontroli mają być znane wkrótce. Tymczasem z magistratem pożegnał się pracownik, który w Urzędzie Miejskim w Słupsku odpowiadał za sprawy związane z ochroną zabytków. Kiedy zapytaliśmy o tę sprawę, usłyszeliśmy od wiceprezydent Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej, że w słupskim ratuszu nigdy nie było miejskiego konserwatora zabytków, który zajmowałby się tylko tą problematyką.
Tak samo ma być teraz. Tymczasem radni, z którymi rozmawialiśmy, są zdziwieni, bo ich zdaniem sprawa opieki nad słupskimi zabytkami jest mocno zaniedbana. - Przykładem jest kamienica przy ulicy Tuwima, gdzie w czasach niemieckich mieszkała rodzina Otto Freundlicha, znanego abstrakcjonisty. Tam odkryto malowidło, które mogło być dzie- łem tego malarza, ale sprawa jest niedokończona - mówi jeden z miejskich radnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
