Początki tej firmy sięgają roku 1947, kiedy „Arka” Gdynia zaczęła właśnie w Ustce organizować swoją bazę rybołówstwa. Na początek było kilka łodzi i drewnianych kutrów oraz niewielu amatorów pragnących zostać morskimi rybakami. Z czasem przybyło ludzi i sprzętu, ale nawet po upływie trzech lat wszystkiego było za mało. Poza dużą odległością pomiędzy Ustką a Gdynią, która utrudniała zarządzanie ustecką bazą. Dlatego w 1950 roku przekazano ją pod kierownictwo „Barki” Kołobrzeg. Problemów nie ubyło, a ryb nie przybyło. Powzięto więc decyzję usamodzielnienia usteckiej bazy i 1 stycznia 1952 roku zarządzeniem ówczesnego ministra żeglugi utworzono Przedsiębiorstwo Połowów i Usług Rybackich „Korab” w Ustce. Flotę stanowiło wówczas 13 kutrów o długościach od 13 do 17 metrów oraz dwie drewniane jednostki zwane superkutrami. Baza lądowa była nijaka, toteż podjęto budowę min. wytwórni lodu i hali przeładunkowej oraz modernizację sieciarni, mieszczącą się w zaadaptowanej do tego celu poniemieckiej hali portowego magazynu spirytusu. Pierwszy rok samodzielności „Korabia” sprzed 70 lat zapisał się złowieniem w Bałtyku 2300 ton ryb oraz zatrudnieniem 365-osobowej załogi.
Lata obfitości dopiero nadchodziły, w kalendarium doniosłych wydarzeń lat pięćdziesiątych minionego wieku zapisano min. że w roku 1955 dyrektorem „Korabia” został Zenon Lewand, o którym więcej pod koniec tej publikacji. Poza tym przełomowym wydarzeniem było ustanowienie w 1957 roku przez szypra 17-kutra Piotra Jefimowa i podległej mu załogi pierwszego w rekordu Bałtyku wynikiem 417 ton złowionych ryb. Z czasem do grona rekordzistów dołączyli szyprowie Zygmunt Kustusz, Kazimierz Jermakowicz i Aleksander Nowak. Z kolei dekada lat 60. zapisała się początkiem odnowy floty – najpierw dwoma nowymi, stalowymi superkutrami 24-metrowymi. Z czasem flota „Korabia” flota powiększyła się o 10 takich kutrów. Na jednym z nich – Ust-105 - załoga szypra Zygmunta Kustusza w 11 miesięcy 1970 roku ustanowiła kolejny rekord Bałtyku: 1003 tony ryb. Przypomnijmy, że w lutym 1974 roku tym kutrem oraz Ust-107 odbyliśmy prawie tygodniowy rejs rybacki po Bałtyku, zrelacjonowany na tych łamach oraz w sieci internetowej.
Lata 70. były czasem inwestowania w zaplecze lądowe „Korabia”: warsztaty remontowe, bazę opakowań, fabrykę lodu łuskowego, chłodnię i nową halę przetwórczą. Następnie zainwestowano w poprawę warunków socjalnych i budowę domu rybaka z hotelem. Koszty inwestowania pokrywały z naddatkiem zyski przedsiębiorstwa. Dość przypomnieć, że w roku 1976 wyniki połowów były 10-krotnie większe niż w roku 1952, a wartość produkcji większa aż 20-krotnie.
„Korab”, rozpoczynając w roku 1977 drugie ćwierćwiecze swojej działalności, zatrudniał ok. 1300-osobową załogę, głównie mieszkańców Ustki. Pod tym względem był drugim po Stoczni Ustka zakładem pracy. Wielokrotnie utytułowanym, wszak było w latach 1960 -1969 7-krotnym zdobywcą sztandaru przechodniego ministra żeglugi oraz Zarządu Głównego Marynarzy i Portowców, a w 1978 roku odznaczony Orderem Sztandaru Pracy I Klasy. To ostatnim odznaczeniem „Korab” został uhonorowany 45 lat temu, gdy Słupsk i Ustka były miejscem centralnych Dni Morza, o czym też wspominamy w naszych internetowych publikacjach. Ne krótko przedtem (w kwietniu 1978 roku) „Korab” osiągnął największy miesięczny rekord: 4003 tony złowionych ryb. Flota liczyła wtedy 50 kutrów i trawlerów.
Dekada lat 80. minionego stulecia zaczęła się pewnymi obostrzeniami w połowach. Pod ochronę trafiły dorsze, skupiano się więc na śledziach i szprotach, co wymagało większej zdolności przetwórczej bazy lądowej. Poza tym z „Korabiem” pożegnał się wspomniany jego wieloletni dyrektor Zenon Lewand, zwany przez załogę „Tata”. Z podjętej 30 września 2014 roku uchwały Rady Miasta Ustka dowiadujemy się, że jako zaszczytny dowód uznania przyznaje się pośmiertnie medal „Za zasługi dla Miasta Ustka” Zenonowi Lewandowi, który był dyrektorem „Korabia” w latach 1955 – 1981. W uzasadnieniu czytamy min.: „To on znacząco przyczynił się do rozwoju tej firmy, istniejącej od 1952 roku, budując wiele nowych obiektów i ściągając do Ustki specjalistów z całego kraju. Był osobą powszechnie w Ustce znaną i cenioną, często pomagał pracownikom w ich sprawach bytowych”. Po odejściu z „Korabia” przeszedł do służby dyplomatycznej, zmarł 3 sierpnia 1983 roku w Słupsku.
Kolejne lata to był już długi rejs „Korabia” ku upadłości. O tym, że rybołówstwo morskie Bałtyku jest w stanie krańcowego wyczerpania z powodu ograniczenia połowów pisaliśmy w relacjach z blokad usteckiego portu w 1993 roku. Rybacy w proteście przeciwko tym ograniczeniom zatarasowali kutrami i łodziami wejście do portu oraz awanport. Później też nie było lepiej, jedynie dla pokrzepienia podawano takie wieści jak z 30 kwietnia 2004 roku: ustecki port to największy port rybacki na polskim wybrzeżu – zacumowanych tutaj 117 kutrów i łodzi rybackich.
Kolejna data to 17 grudnia 2018 r. Podaje, że Przedsiębiorstwo Połowów Przetwórstwa i Handlu „Korab” S.A. w Ustce znajduje się w stanie upadłości likwidacyjnej. Dotyczy to min. terenów tej firma na ponad 3 hektarach gruntu, ok. 600 metrów nabrzeży oraz 22 działek w granicach portu. Kilkakrotnie objeżdżamy i obchodzimy ten teren, wszystkie obiekty portowe zamknięte na głucho i wygrodzone jakby czekały na dalszy los – wyburzenie albo adaptacja. Nabrzeże za- i wyładunkowe, przy którym kiedyś cumowała flota „Korabia”, zagrożone zawaleniem. Kto pamięta, jak tutaj dawniej było, teraz dobrze się nie poczuje.