Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korsarski "pasażer". Cel: flota handlowa

Marek Jaszczyński [email protected]
Cap Trafalgar przeszedł do historii jako pierwszy krążownik pomocniczy zatopiony w Wielkiej Wojnie.
Cap Trafalgar przeszedł do historii jako pierwszy krążownik pomocniczy zatopiony w Wielkiej Wojnie. Archiwum
Szybki parowiec Cap Trafalgar zasłynął na krótko przed Wielką Wojną na liniach żeglugowych południowego Atlantyku. Później wziął udział w pierwszym w dziejach boju krążowników pomocniczych.

To była budowa nr 334 w dziejach stoczni AG Vulcan. Zamówienie na pasażerski osiemnastotysięcznik złożyło towarzystwo Hamburg Südamerikanische DG. Stęp­kę pod jego budowę położono w 1912 roku. Parowiec był gotowy w lipcu 1913 roku. Do jego napędu zastosowano wielostopniową, niskociśnieniową turbinę parową, co zaowocowało dużą, bo sięgającą 18 węzłów prędkością maksymalną.

- Cap Trafalgar miał 186 metrów długości i ponad 22 metry szerokości - mówi Arkadiusz Tomaszewski, pasjonat morskich dziejów. - Jego dziewiczy rejs odbył się w marcu 1914 roku.
Do wybuchu wojny Cap Trafalgar obsługiwał linie do Ameryki Południowej. Żegluga zadbała o pasażerów hiszpańskojęzycznych, wydając foldery reklamowe w ich ojczystym języku. Dziś rzadko spotykaną pamiątką po statku jest list paquebot z zdjęciem jednostki i miejscem nadania. Paquebot to przesyłka pocztowa nadana z pokładu statku.

W sierpniu 1914 roku, gdy wybuchła wojna, statek został zmobilizowany. Przebywał wówczas na południowym Atlantyku. Wszyscy pasażerowie zeszli nas ląd w urugwajskim Montevideo.
23 sierpnia Cap Trafalgar spotkał się w pobliżu brazylijskiej wyspy Trindade z niemieckim statkiem han­dlo­wym Steiermark z Hamburg-America Line oraz z kanonierką Eber. Załoga Ebera obsadziła Cap Trafalgar i wyposażyła jednostkę. Główne uzbrojenie składało z dwóch 10,5 centymetrowych armat i sześciu działek 3,7 centymetra.

- Eber przekazał na pokład "pasażera" broń, amunicję, a nawet część załogi - wyjaśnia Arkadiusz Tomaszewski. - Cap Trafalgar odtąd miał prowadzić działania jako krążownik pomocniczy i uderzyć we flotę handlową aliantów.

Rajder pod dowództwem komandora porucznika Wirtha ruszył łupić statki handlowe. Przez dziesięć dni Cap Trafalgar szukał ofiar na wschodnim wybrzeżu Ameryki Południowej. Bezskutecznie. Statek udał się więc ponownie pod wyspę Trindade, 450 mil morskich na wschód od Vitória, gdzie cesarska marynarka założyła bazę zaopatrzeniową. Tutaj właśnie, wczesnym rankiem 14 września 1914 roku, niemiecki krążownik został dostrzeżony przez brytyjski krążownik pomocniczy Carmania - były parowiec pasażerski z linii Cunarda. Royal Navy przechwyciła bowiem wiadomość o niemieckich jednostkach, operujących na południowym Atlantyku.

Znajdujący się w okolicy brytyjski krążownik pomocniczy Carmania (wyporność 19524 RT, uzbrojona w osiem dział 4,7-calowych, 120 mm) otrzymał rozkaz rozpoznania okolic Trindade. Na Carmanii postawiono trzeci, fałszywy komin, częściowo ją przemalowano i tak zmieniony statek rankiem 14 września zbliżył się do brzegów Trindade. Wyglądem miał przypominać Cap Trafalgar. Brytyjczycy nie wiedzieli, jak bardzo się to przyda.

O godz. 11 rozpoczął się bój. Obserwatorzy na Carmanii zauważyli czubki masztów nieznanego okrętu. Dowodzący nią komandor Grant nakazał wtedy zwiększenie prędkości do szesnastu węzłów, zmieniając kurs prosto na nierozpoznany jeszcze statek. Niemiecka załoga natychmiast podniosła kotwice i wyszła w morze. Jednocześnie wysłano w eter zaszyfrowaną wiadomość o pozycji i nadchodzącym starciu. Dowódca Cap Trafalgar przerwał bunkrowanie i z maksymalną prędkością ruszył w kierunku Carmanii. Dowodzący Trafalgarem korvettenkapitän Wirth zdawał sobie sprawę, że jego statek był zbyt słabo uzbrojony na pojedynek artyleryjski na dalekim dystansie i miał nadzieję zbliżyć się do swojego przeciwnika na jak najmniejszą odległość, aby móc użyć także działek 37 mm.

Jak zapamiętali kronika­rze, zanim oddano pierwsze strzały bitwy, na obydwu mostkach zapanowała konsternacja co do tożsamości zbliżającego się okrętu. Początkowo na niemieckim statku Carmania została rozpoznana jako Cap Finisterre, a na brytyjskim statku Cap Trafalgar wzięto za liniowiec należący do linii Union Castle.

Rozpoczął się bój, który toczył się nawet na bliskim dystansie - raptem dwóch tysięcy metrów. Po kilkunastu minutach od otwarcia ognia na obu statkach wybuchły poważne pożary. Mordercza wymiana strzałów trwała przez prawie dwie godziny. Przez ten czas Carmania została trafiona przynajmniej 79 razy. Sytuacja na niej stawała się coraz trudniejsza, kiedy niespodziewanie Cap Trafalgar stanął w wodzie i spuścił szalupy. Ciężko uszkodzona Carmania przerwała ogień, pozwalając niemieckim węglowcom zebrać 279 rozbitków i odpłynąć w kierunku Argentyny. Jej załoga była zbyt zajęta ratowaniem własnego statku, aby im w tym przeszkodzić.

W bitwie zginęło 15 marynarzy niemieckich, w tym komandor podporucznik Wirth.
Na tym skończyła się krótka kariera rajdera. Była to pierwsza w historii bitwa pomiędzy dwoma krążownikami pomocniczymi. Zwycięstwa Carmanii gratulował Pierwszy Lord Admiralicji Winston Churchill telegrafując: "Well done. You have fought a fine action to a successful finish".
Carmania była zniszczo­na, miała rannych na pokładzie, do wnętrza kadłuba wlewała się woda. Wtedy pojawił się na krótko inny niemiecki krążownik pomocniczy Kronprinz Wilhelm, który przybył na miejsce przywołany wiadomością nadaną przez Cap Trafalgar w chwili rozpoczęcia bitwy. Jednak niemiecka załoga działała zbyt ostrożnie, obawiając się pułapki. Kronprinz bez jednego wystrzału zostawił zdewastowany statek i odpłynął w dal.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza