- Było tuż po godzinie dziesiątej - opowiada historię Czytelniczka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
- Zaparkowałam auto na płatnym parkingu przy ulicy Adama Mickiewicza w Koszalinie. Na miejscu nie było inkasenta, więc postanowiłam uiścić należność po powrocie do samochodu. Po auto wróciłam o godzinie czternastej, a za wycieraczką znalazłam nie bilet od parkingowego, a wezwanie do zapłaty na ponad pięćdziesiąt złotych.
Na wezwaniu czytamy, że firma Park Invest wzywa do zapłaty "opłaty dodatkowej za nieopłacenie parkowania lub parkowania pojazdu na wyznaczonym miejscu postojowym w strefie płatnego parkowania ponad opłacony czas postoju (...)". - Zapytałam inkasenta, jaki jest powód wystawienia tego wezwania - relacjonuje Czytelniczka.
- Oznajmił mi, że miał kontrolę, ja za postój nie zapłaciłam i stąd ten pseudomandat. A przecież to nie moja wina, że nikogo nie było, kiedy przyjechałam na miejsce! Mało tego, ktoś z góry założył, że nie chcę zapłacić za postój, a przecież zrobiłabym to, odjeżdżając z parkingu - denerwuje się kobieta.
We wrocławskiej siedzibie firmu Park Invest usłyszeliśmy, że skoro inkasenta nie było na miejscu, kobieta nie powinna być obarczona dodatkowymi kosztami. - Proszę jednak załatwiać sprawę w Koszalinie. Przy ulicy Jana z Kolna urzęduje administrator parkingów - poinformował pracownik firmy.
Administrator Jan Kulesza wyjaśnił szczegółowe przepisy, którymi kierują się inkasenci i ich kontrolerzy. - Każda osoba, która zostawia pojazd w strefie płatnego parkowania, jest zobowiązana do zapłaty z góry za postój oraz do określenia czasu parkowania - wytłumaczył Kulesza.
Co jednak miała zrobić Czytelniczka, kiedy na miejscu nie było parkingowego? - Mogło się zdarzyć, że inkasent poszedł do toalety. Kierowca powinien po prostu po kwadransie wrócić na miejsce i zapłacić. Nie można zostawiać auta w płatnej strefie parkowania bez uiszczenia za to należności - usłyszeliśmy.
- A skąd kierowca ma to wiedzieć? - pyta nasza Czytelniczka. - Nigdy inkasent nie powiedział mi o ich przepisach. Mało tego, raz jeszcze podkreślam, że nie było go na miejscu, kiedy zostawiałam auto. Argument, że co kilka minut miałam go szukać, jest niepoważny.
Czytaj też> Płatny parking w Lęborku nie wszystkim się podoba
- Kierowcy często tłumaczą, że nie widzieli na miejscu parkingowego. Ale przepis mówi jasno - trzeba najpierw zapłacić i określić czas parkowania - argumentuje Jan Kulesza, administrator stref płatnego parkowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?