Po raz kolejny natura zwyciężyła cywilizację. Warunki drogowe i kolejowe w regionie słupskim po nocy ze środy na czwartek już z samego rana zapowiadały się nieciekawie. Były przerwy w dostawie prądu. Nie kursowały pociągi. Marznący deszcz sparaliżował kilka ważnych linii kolejowych, a najdłużej trwały prace naprawcze na trasie Słupsk-Ustka. Pociągi stały w polu. W powiecie słupskim doszło do jednego wypadku drogowego, po którym pasażerka trafiła do szpitala oraz kilu groźnych kolizji, po których auta nie nadawały się do dalszej jazdy.
Przymarzało dosłownie wszystko do wszystkiego. Nawet otwarcie furtki na posesji było problemem. Kierowcy poświęcili w czwartek najwięcej czasu na skrobanie aut. Szczęśliwy ten, kto nie spóźnił się do pracy. Nie lada sztuką było zahamować samochód na ślizgawkach, w które przeobraziły się jezdnie. Ciężarówki nie miały szans, by wjechać pod górkę. Piesi przewracali się na chodnikach. Policja apelowała o zachowanie ostrożności, ale mimo skupienia całej uwagi na warunkach atmosferycznych nie udało się uniknąć lodowych korków. Nawet w mniejszych miejscowościach podczas szczytu samochody poruszały z prędkością rowerzysty, a nawet pieszych.
Najwięcej pracy mieli strażacy z państwowej, ochotniczej i wojskowej straży pożarnej. Sygnały ich wozów było słychać we wszystkich miejscowościach powiatu słupskiego.
- Do tej pory zanotowaliśmy 85 interwencji, dotyczących usuwania powalonych lub przechylonych konarów i drzew na jezdnię, linie energetyczne i trakcje kolejowe. W jednym przypadku drzewo lekko uszkodziło dach budynku mieszkalnego – powiedział „Głosowi” po godzinie 17 mł. kpt. Piotr Basarab, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
Gałęzie drzew trzeszczały i niebezpiecznie pochylały się pod ciężarem lodu. Strażacy usuwali – i wciąż to robią - lodowe szkody w Słupsku, Ustce, Damnicy, Głobinie, Kobylnicy, Karżnicy, Poddąbiu, Dębinie, Dębnicy Kaszubskiej, Siemianicach, Łebieniu, Wielkiej Wsi i w wielu innych miejscowościach powiatu słupskiego.
W Ustce strażacy wyjeżdżali na akcje kilkanaście razy, głównie do przechylonych drzew i niebezpiecznie zwisających nad głowami przechodniów konarów. Szkody wyrządzone przez marznący deszcz były większe niż po największych wichurach. Skutki styczniowej aury usuwano we wszystkich częściach miasta – nadmorskim lesie, przy bunkrach, w jednostce wojskowej, na terenie ośrodków wczasowych, czy spółdzielni mieszkaniowych.
Ostrzeżenia są nadal aktualne, ale mieszkańcy regionu nie otrzymali informacji o zagrożeniach na telefony komórkowe.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?