Wreszcie zobaczyliśmy EC w dobrym, charakternym meczu, Energę Czarnych, którą do zwycięstwa poprowadził jej lider Jerel Blassingame.
W decydujących chwilach dwie jego trójki, akcja po akcji, rozbiły w pył defensywę Anwilu. Raz z lewej strony, raz z prawej podziurawił kosz rywali, którzy do tego momentu walczyli jak równy z równym. Blassingame (blisko 36 minut na parkiecie), przełamał mecz. Do tej szaleńczej chwili oba zespoły walczyły, poświęcały się w defensywie.
Czarni bronili jeden na jeden, goście strefą. Czarni swoich atutów w ataku szukali przez trójki Cesnauskisa, Blassingame’a i akcje Kravisa, pod koniec dołączył w swoim stylu, jak pitbull zerwany z łańcucha, Jackson. Po trójkach Blassingame’a dołożył bloki w defensywie i akcje 2+1 w ataku.
Anwil forsował grę pod kosz (Sobin, Leończyk), ale nie był w stanie zbilansować tego rzutami z dystansu. W kluczowej 36. minucie stał jak oniemiały i mimo że ruszył do walki, nie był w stanie podnieść się po takim ciosie (z 67:67 zrobiło się 76:67). Może ta strefa, grana konsekwentnie przez całe spotkanie, jednak nieco oszołomiła gości i nie było już ich stać na bardziej wyrafinowane zagrania. W słupskim zespole słabo zagrał (już któryś raz) Ginyard, pokazał się z dobrej strony Jarmakowicz (otrzymał propozycję przejścia do Legii Warszawa).
Natomiast Lewis - nowy gracz - potwierdził, że nie jest skuteczny w rzutach za trzy, lepiej wyglądał w defensywie (wyłuskiwał piłki rywalom) i podkoszowych penetracjach.
Zobacz także:
Energa Czarni Słupsk - Anwil Włocławek 80-75
Cheerleaders Maxi podczas meczu Energa Czarni - Anwil (zdjęcia)
Energa Czarni - Anwil Włocławek 80-75 (skrót meczu)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?