Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Dutkiewicz: Musimy wyjść z tego bagna

Rafał Szymański
Łukasz Capar
Rozmowa z Marcinem Dutkiewiczem, kapitanem Energi Czarnych Słupsk.

Może być tak, że z powodu braku Rocky'ego Trice będzie pan musiał zagrać w Tarnobrzegu na dwójce?

- Jak będzie taka potrzeba i to coś zespołowi pomoże, to jak najbardziej tak.

Energa Czarni przed spotkaniem w Tarnobrzegu będzie miała trudną sytuację. Są kontuzje, niektórzy nie są w pełnej formie. Jak pan, jako kapitan, ocenia tę sytuację?

- Sezon jest długi. Powoli po nas widać oznaki zmęczenia. Na to też trzeba być przygotowanym. To nie jest pierwszy taki sezon, że kogoś tam brakuje w rotacji meczowej. Trzeba być na to przygotowanym. Nawet jakbyśmy pojechali grać w szóstkę, to trzeba dawać z siebie wszystko i mentalnie spróbować ogarniać tę sytuację. Anwil Włocławek na treningach przed meczem z nami nie miał możliwości grać pięciu na pięciu. Przyjechał do Słupska i nas pokonał. Grał na bardzo dużej intensywności. Ten mecz będzie okazją dla Stabill Jeziora, aby wykorzystać nasze słabości. My w tym momencie musimy pokazać, że z takiego bagna potrafimy wyjść, odpowiednio się zmotywować. Jako kapitan biorę to na siebie. Jedziemy po zwycięstwo, bo innej możliwości nie ma. Jechać 14-16 godzin do Tarnobrzega tylko na wycieczkę, żeby przegrać? Nie. Wygramy ten mecz. Zapomnimy o kontuzjach i urazach, zmobilizujemy się i wygramy.

W poprzednim sezonie, gdy pan także był kapitanem, porażka w Koszalinie z AZS zaczęła wasz kryzys. Przegraliście kilka spotkań, w konsekwencji doprowadziło to do zwolnienia trenera Mariusa Linartasa. Wie pan, że jeśli przegracie w Tarnobrzegu, zacznie się szukanie analogii?

- Nie wyobrażam sobie, że jest jakaś klątwa. Jakbym tak myślał, to w tym momencie powiesiłbym buty na kołku. Nie po to gram, by myśleć takimi kategoriami. Każdy sezon i każdy mecz to inna historia. Trzeba dawać z siebie wszystko. Wierzę głęboko w nas, że pojedziemy i wygramy. W Koszalinie nie najlepiej wszystko wyglądało. Rozmawialiśmy wewnątrz zespołu, fizycznie było ok. Może poczuliśmy się zbyt pewni siebie, po zwycięstwie z Treflem. Dłuższy okres przygotowawczy pomógł nam w stworzeniu chemii w zespole, swojego systemu gry, wokół którego wiele się obecnie kręci. Niestety, takie mecze jak ten z AZS, też się zdarzają. A nawet jak jesteśmy teraz w dołku, to powinniśmy wyjść na prostą, aby do play off, do gry w szóstkach wejść skoncentrowanym i aby takie mecze jak ten z AZS Koszalin czy Anwilem nie powtórzyły się.

Zna pan Tony'ego Weedena, to człowiek, który może wygrać sam mecz i sam przegrać.

- To gracz ukierunkowany na atak. U nich praktycznie obrona zespołowa nie istnieje. My musimy zagrać zespołowo, bo wiemy, że są to gracze, którzy lubią grać w ataku. Ale ja jestem przygotowany na to, że praktycznie każdego zawodnika mogę kryć. Chociażby idąc na zbiórkę w ataku, Weeden może być już pod naszym koszem. Wtedy już Michał Jankowski będzie musiał go przejąć, a ja będę musiał zająć się Nowakowskim czy Allenem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza