MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Matrix", czyli pozory mylą

Piotr Polechoński
Recenzja filmu "Matrix-Reaktywacje"

"Matrix-Reaktywacje" - druga część kultowego cyklu - jest jak niepokojący sen. Niby się z niego obudziliśmy, ale cały czas gdzieś tkwi w zakamarkach duszy. Co jakiś czas wracamy do niego myślą, choć chętnie byśmy zapomnieli, bo to w gruncie było dość niejasne doznanie. Ten film męczy. Natłokiem obrazu, który miejscami wydaje się być tylko manifestem tego, co potrafią dzisiaj zrobić specjaliści od efektów specjalnych, oraz totalną psedofilozofią, wrzucającą do jednego worka najróżniejsze idee i poglądy.
Bardzo brakuje tu precyzji i żelaznej konsekwencji z pierwszej części. Druga część wyraźnie rozpada się na dwa nierówne wątki. Pierwszy to kontynuacja i rozbudowa wirtualnego Matriksa, drugi to przedstawiony z rozmachem Syjon - podziemne miasto wolnych ludzi. Niestety, o ile tytułowy Matrix nadal ciekawi i intryguje, to świat realny (Syjon) jest wręcz żenująco głupi.
Całość robi wrażenie kilkudziesięciu lepszych i gorszych scen niczym ze sobą nie połączonych. Zamiast spójności jest trudny do zniesienia chaos. Twórcom "Matriksa" nie udało się coś, co jest kluczowe dla każdej filmowej kontynuacji. Zastąpienie tajemnicy z pierwszej części, jej dopełnieniem w kolejnej. Innymi słowy zabrakło wyraźnie pomysłu, jak dalej wykorzystać genialne założenie z pierwszego "Matriksa" - że świat, w którym żyjemy nie istnieje.
Akcja "Reaktywacji" zaczyna się pół roku po wydarzeniach znanych nam z pierwszej opowieści. Neo, Trinity i Morfeusz nadal patrolują realny świat opanowany przez maszyny. Zapuszczają się też do Matriksa, wirtualnej rzeczywistości, w którym sztuczna inteligencja kontroluje umysły milionów ludzi uwięzionych w kokonach i sprowadzonych do roli baterii (dostarczają energię maszynom). Neo coraz sprawniej zaczyna posługiwać się swoimi niezwykłymi zdolnościami, które się objawiły jeszcze w pierwszej części. Jako jedyny może przeciwstawić się Agentom - specjalnym komputerowym programom obronnym. Tymczasem Syjon staje w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Maszyny lokalizują jego położenie i 250 tys. Strażników (kałamarnicowatych robotów znanych z poprzedniej odsłony) drąży nieprzerwanie, aby się do miasta dostać i je zniszczyć. Czasu jest coraz mniej...
Rozczaruje się ten, kto wybierze się na "Reaktywację" w poszukiwaniu atmosfery i klimatu z pierwszego "Matriksa". To zupełnie inny film. Bardzo zły jest początek, gdy poznajemy Syjon. Byłem przekonany, że będzie to miasto ponure i niepokojące. Trochę takie jak postnuklearny świat ze słynnego "Terminatora". Tymczasem oglądamy plastikową rzeczywistość, jakby skrzyżowanie "Star-Treka" z "Gwiezdnymi wojnami". Ładne stroje, beztroskie tańce, porządek na każdym kroku. Są tu nawet senatorowie (albo radni). A wszystko to przeplatane głupio-mądrymi gadkami w stylu "spójrz na te maszyny, dzięki którym żyjemy. To niesamowite, że jedne dają nam życie, a drugie chcą je nam odebrać". Doprawdy chce się uciec z kina.
Znacznie lepiej prezentuje się Matrix. Choć także i ten pozorny świat nie wygląda tak, jak w pierwszej części. Jest znacznie bardziej symboliczny. Przypomina sen, z którego nie możemy się obudzić niż fałszywą rzeczywistość nie do odróżnienia od prawdziwej. Co prawda dużo tu chaosu i pojęciowego zamieszania, ale przynajmniej budzi ciekawość. Plus kilka znakomitych pomysłów w rodzaju tego, że cały Matrix zapełniony jest zbuntowanymi programami-uciekinierami, które ukrywają się przed kasacją.
"Matrix" to także - jeżeli nie przede wszystkim - strona wizualna. Widać, że twórcy zrobili wszystko, aby nas zaszokować. "Patrzcie, co potrafimy" - zdaje się słyszeć z ekranu. Potrafią bardzo dużo. Jednak tych komputerowo-cyfrowych wyczynów jest tyle, że zaczynają nudzić i męczyć. Chwilami jest jak w cyrku: popisy dla samych popisów. Problem jednak w tym, że w cyrku nikt nas nie zapewnia, że chodzi o coś innego niż o zabawę. Tu tymczasem tak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza