Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Metamorfoza roku w Słupsku. Pan Andrzej "zgubił" ponad 70 kilogramów

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Okrzyki niedowierzania i burza oklasków spotkały pana Andrzeja Mielnika, gdy odbierał w środowy wieczór w Aktywnej Fabryce puchar za "Metamorfozę roku". Gdyby nie zdjęcia, nikt by teraz nie uwierzył, że ważący kiedyś 160 kg mężczyzna to on.
Okrzyki niedowierzania i burza oklasków spotkały pana Andrzeja Mielnika, gdy odbierał w środowy wieczór w Aktywnej Fabryce puchar za "Metamorfozę roku". Gdyby nie zdjęcia, nikt by teraz nie uwierzył, że ważący kiedyś 160 kg mężczyzna to on. Łukasz Capar
Okrzyki niedowierzania i burza oklasków spotkały pana Andrzeja Mielnika, gdy odbierał w środowy wieczór w Aktywnej Fabryce puchar za "Metamorfozę roku". Gdyby nie zdjęcia, nikt by teraz nie uwierzył, że ważący kiedyś 160 kg mężczyzna to on.

W środowy wieczór klub fitness Aktywna Fabryka obchodził 10 urodziny. Jednym z punktów programu było podsumowanie akcji "Metamorfoza roku". W jej ramach czwórka osób ze Słupska i regionu podjęła wyzwanie: pod okiem dietetyczki i trenera personalnego miały zmienić dietę, ćwiczyć i w efekcie zrzucać zbędne kilogramy. Do końca dwumiesięcznej akcji dotrwała trójka.

od 16 lat

- Łatwo nie było. Trzeba było zmienić swoje przyzwyczajenia, dietę i regularnie ćwiczyć - mówi Eliza Gerlach, trener i dietetyk kliniczny, która tę akcję wymyśliła. - Moim marzeniem było by pomóc osobom z wielką otyłością, pokazać, że się da, że można się zmienić i przy okazji zmienić swoje życie.Pan Andrzej to pokazał.

- Najpierw zdecydowałem się na operację bariatryczną pod okiem, albo skalpelem doktora Mateusza Wityka w naszym szpitalu i zjechałem trochę z wagi - tłumaczy zwycięzca metamorfozy. - Ale waga stanęła. Znalazłem ogłoszenie, że Aktywna Fabryka poszukuje ludzi chętnych do takiego wyzwania. Wybrali mnie i faktycznie pod okiem Elizy i Bartka, czyli trenerów i organizatorów tego wszystkiego, waga zaczęła zjeżdżać.Wymagało to systematyczności, a z tym było trudno we wcześniejszym życiu.

Pani Maria, też uczestniczka wyzwania, musiała co tydzień pokonywać 300 km, by dojeżdżać na treningi. - Ale warto było - podkreśla. - Mieszkam za Potęgowem i to też było wyzwanie by wstawać o 4 rano i dojechać na trening i jeszcze opiekować się małym dzieckiem.

Uczestnicy podkreślali, że bardzo wspierały ich rodziny. Panią Alicję do metamorfozy zapisał mąż. - To była niespodzianka, ale fajnie że mogłam ćwiczyć. Zamierzam to robić dalej regularnie.

- To były tygodnie ciężkiej pracy i motywowania się do niej. Uczestnicy spotykali się ze mną cztery razy w tygodniu, a obciążenia i ich aktywność rosła. Obok treningów na siłowni musieli zacząć od 10 tysięcy kroków, a potem już przechodzili po 20 tys. kroków dziennie - tłumaczy Bartosz Dziubałtowski, trener.

Dodajmy, że obok ćwiczeń na siłowni z trenerem, były też porady dietetyczne, a pani Eliza każdemu z uczestników rozpisała dietę i pomagała nawet w liście zakupów.

Projekt nazywał się: Metamorfoza roku „Ja i moje nowe oblicze”. Były w nim też konsultacje i metamorfoza zorganizowana ze stylistką, profesjonalny makijaż i sesja zdjęciowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza