Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanie za małe. Mąż się już nie zmieści

Fot. Kamil Nagórek
Pani Kamila (z lewej) ze swoją rodziną. Z powodu ciasnoty jej mąż mieszka osobno.
Pani Kamila (z lewej) ze swoją rodziną. Z powodu ciasnoty jej mąż mieszka osobno. Fot. Kamil Nagórek
Pani Kamila mieszka z córeczką, dziadkami, bratem i niepełnosprawną siostrą w dwóch pokojach. Mieszkanie jest jednak zbyt małe, by pomieścić jeszcze jej męża.

Pani Kamili i jej mężowi osiem miesięcy temu urodziła się córka Zuzia. Rodzina ma jednak nie lada problem. Nie może zamieszkać wspólnie pod jednym dachem.

- Jest to dla nas okropny problem - mówi pani Kamila (nazwisko do wiadomości redakcji). - Nasza sytuacja rodzinna jest skomplikowana. Od dawna mieszkam z dziadkami, ponieważ byli oni dla mnie, brata i mojej niepełnosprawnej siostry rodziną zastępczą. To dlatego przygarnęli nas do swojego dwupokojowego mieszkania.

Szybko okazało się, że lokal jest dla rodziny za ciasny.

- Dziadek zaczął się starać o zamianę na większe lokum - dodaje nasza czytelniczka.

- Głównie dlatego, że moja szesnastoletnia siostra od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe i nie ma
z nią żadnego kontaktu. Dziadkowie chcieli, żeby chociaż ona miała osobny pokój. Niestety, nie udało się nic wskórać w urzędach, bo stwierdzono, że przypada zbyt duży metraż na jedną osobę. Urzędnicy z ratusza już kilka lat temu nakazali Przedsiębiorstwu Gospodarki Mieszkaniowej, aby nam w pierwszej kolejności przyznano mieszkanie.

Nasza czytelniczka poznała mężczyznę, a niedawno wzięła ślub.

- Po urodzeniu córki chcieliśmy zamieszkać razem z mężem - dodaje pani Kamila. - Z jego rodzicami nie układa mi się najlepiej. Mąż nie może zamieszkać u moich dziadków, bo nie ma tam zwyczajnie miejsca. To dlatego mieszkamy oddzielnie.

Nasza czytelniczka złożyła wniosek o przyznanie mieszkania. Niestety, znów okazało się, że jest zbyt duży metraż. Zdaniem urzędników powierzchnia pokoi przekroczyła wymagane kryterium 5 metrów kwadratowych.

- Nie wiem już, co mam zrobić - smuci się pani Kamila. - Chociaż ubiegam się o mieszkanie od prawie dwóch lat, nie zostałam nawet wciągnięta na listę oczekujących.

Zapytaliśmy Wojciecha Gajewskiego, przewodniczącego społecznej komisji mieszkaniowej przy prezydencie miasta, co w tej sytuacji może zrobić rodzina pani Kamili.

- Sprawa jest trudna, ale w tym przypadku nie da się nic zrobić - mówi Wojciech Gajewski. - Uchwała rady miejskiej mówi, że aby znaleźć się na liście oczekujących, trzeba spełniać pewne warunki. A te w tym przypadku nie zostały spełnione. Na mieszkania w Słupsku czeka około trzech tysięcy osób, które spełniły te wymagania. Nic w tym przypadku nie można poradzić. Nieporozumienia rodzinne nie mogą spowodować, że rodzina otrzyma przez to nowe lokum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza