Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanie zapisane słupskiemu księdzu. Sprawa może skończyć się w sądzie

Zbigniew Marecki
Mieszkanie zapisane słupskiemu księdzu. Sprawa może skończyć się w sądzie.
Mieszkanie zapisane słupskiemu księdzu. Sprawa może skończyć się w sądzie. sxc.hu
Prawdopodobnie w sądzie zakończy się spór o mieszkanie po 90-latce ze Słupska, która w testamencie najpierw je przekazała synowej, a potem znajomemu księdzu.

Edyta K., 90-latka ze Słupska, mieszkała samotnie w małym, dwupokojowym mieszkaniu w poniemieckiej kamienicy przy ul. Sikorskiego. W kwietniu złamała nogę. Aby zapewnić jej opiekę, po pobycie w szpitalu pracownicy MOPR przewieźli ją do Domu Interwencji Kryzysowej, gdzie pod koniec tego miesiąca zmarła.

- Jeszcze nie odbył się pogrzeb, a w mieszkaniu pojawił się ks. Edward, były wikary z parafii Świętego Serca Jezusowego. Powiedział, że będzie naszym nowym sąsiadem. Posprzątał mieszkanie po pani Edycie, wymienił klucze, zostawił numer kontaktowy i odjechał ładnym samochodem - opowiadają sąsiedzi.

Jak się okazuje, o prawo do mieszkania zamierza także się ubiegać Elżbieta K. z Kołobrzegu, synowa zmarłej. Jej w testamencie teściowa przekazała swoje mieszkanie w 2010 roku, po śmierci Jana K., syna pani Edyty.

- Teściowa za mną nie przepadała. Nie utrzymywałyśmy bliskich kontaktów. Po pewnym czasie dowiedziałam się, że teściowa odnalazła drugiego syna. Właśnie księdza Edwarda. To była zaskakująca wiadomość, bo do tej pory wiedziałam, że miała tylko jednego syna, mojego męża. W czasie pogrzebu usłyszałam od ks. Edwarda, że w sprawie mieszkania już trwa postępowanie spadkowe - relacjonuje pani Elżbieta.

Bliskie jej osoby z Kołobrzegu twierdzą, że mieszkanie zostało wyłudzone przez księdza Edwarda, który wszedł w łaski starszej kobiety, zdobył jej zaufanie i tak został spadkobiercą. Chcą wynająć prawnika, aby walczył o obalenie niekorzystnego dla niej testamentu.

Chcieliśmy się kilkakrotnie skontaktować z księdzem Edwardem. Nie odbierał telefonu i nie odpowiadał na SMS.

- Potwierdzam, że otrzymałem od księdza zlecenie na przeprowadzenie postępowania spadkowego. Dysponuję aktem zgonu i sporządzonym w formie aktu notarialnego oryginalnym testamentem, który został spisany po śmierci syna właścicielki mieszkania. Nic nie wiem, że istnieje inny testament - mówi radca Arkadiusz Rynkiewicz.

- Był w naszej parafii, ale przed moim przyjściem. Nie wiem, dlaczego odszedł - mówi ks. Jerzy Urbański, proboszcz parafii Świętego Serca Jezusowego w Słupsku. Natomiast ks. Zenon Hanas z warszawskiej prowincji pallotynów w Polsce potwierdził, że zna ks. Edwarda, ale nic nie wie o mieszkaniu, które odziedziczył.

- To jest prywatna sprawa ojca Edwarda. Mógł odziedziczyć mieszkanie jak każdy obywatel kraju. Jeśli są jakieś zastrzeżenia, to sprawa pewnie trafi do sądu - uważa ks. Hanas.

Z kolei ks. dr Wojciech Parfianowicz, rzecznik prasowy kurii biskupiej w Koszalinie, stwierdził, że nie zna ojca Edwarda, a poza tym jako pallotyn on nie podlega jurysdykcji diecezjalnej.

Tymczasem zdaniem Pawła Skowrońskiego, słupskiego adwokata, próba obalenia testamentu na rzecz księdza Edwarda może być trudna. - Zgodnie z prawem, jeśli zmarły sporządził kilka testamentów, ważny jest ostatni z nich. Aby go obalić, trzeba by w sądzie udowodnić, że oświadczenie woli zawiera wadę. W grę może wchodzić, że zostało spisane z błędem, pod wpływem groźby lub gdy osoba, która zmieniła swoje decyzje, nie była w pełni sił umysłowych - tłumaczy adwokat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza