MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mogę pokochać tylko muzułmanina

Monika Zacharzewska
Mesude Civelekoglu
Mesude Civelekoglu Kamil Nagórek
Rozmowa z 22-letnią muzułmanką Mesude Civelekoglu z tureckiego miasta Karabuk, która uczy języka angielskiego w słupskim Gimnazjum nr 4.

- To pani wybrała Polskę i Słupsk na miejsce pracy?
- Nie. Trafiłam tu na dziewięć miesięcy w ramach programu Asystentura Comeniusa, który wśród uczniów i nauczycieli ma rozwijać wiedzę o różnorodności kultur i języków. Kiedy pierwszy raz aplikowałam do tego programu, miejscem do jakiego mnie skierowano było hiszpańskie miasteczko. Jednak, gdy zaczęłam mailować z tamtejszą szkołą, okazało się, że nie będą dobrze patrzyli na kogoś, kto nosi chustę na głowie. Nie powiedzieli tego wprost, ale z tonu ich wypowiedzi domyśliła się tego Narodowa Agencja Turecka i dlatego tamto porozumienie zostało zerwane. Drugą propozycją był Słupsk i tu od razu napisałam, że jestem muzułmanką i tradycja nakazuje mi noszenie chusty. Na szczęście nikomu to tu nie przeszkadzało.

- Chodzi pani w chuście na głowie po szkolnych korytarzach, po słupskich ulicach. Tu wygląda pani dość egzotycznie. Jak reagują
ludzie?

- Głównie patrzą na mnie z ciekawością. Dotąd jeszcze nigdy nie spotkałam się z wrogością czy dyskryminacją, a jestem tu ponad dwa tygodnie. Ci, którzy są bardziej śmiali pytają o to, skąd jestem i dlaczego chustą okrywam głowę. Zawsze tłumaczę, że jestem muzułmanką i to wymóg mojej religii. Zanim wyjechałam do Polski, nigdy nie wyjeżdżałam za granicę, więc nie wiem jakby reagowano na mnie w innych miejscach.

- W tej chuście chodzi pani do pracy, a czy w miejscu, w którym teraz pani mieszka, tu w Słupsku, może pani ją zdjąć?
- Tutaj wynajmuję pokój. I w domu innym lokatorom też pokazuję się tylko z okrytą głową. Ściągam chustę tylko wtedy, gdy jestem zupełnie sama w swoim pokoju. Mogłabym ją zdjąć tylko będąc w towarzystwie innych muzułmanów.

- W ten sposób demonstruje pani swoje wyznanie. Ale jak w Słupsku można praktykować islam? Nie mamy tu meczetów...
- To fakt, w Turcji owszem chodzimy do meczetu, ale nie ma takiego obowiązku. Tutaj wystarczy, że modlę się gdy jestem sama w domu. Powinnam to robić pięć razy dziennie, ale nie muszę, gdy nie ma warunków. Gdy np. jestem tu w szkole. Tym, bardziej, że przed modlitwą muszę w obrzędowy sposób obmyć ręce. Dlatego modlę się tylko, gdy jestem w domu i zostaję sama w swoim pokoju. Wtedy staram się nadrobić zaległości w modlitwie.

- Czy zauważyła pani, że w Polsce kobiety traktuje się inaczej niż w Turcji?
- Generalnie traktowane jesteśmy podobnie, bo w Turcji kobiety też są coraz bardziej samodzielne i niezależne. Coraz więcej pań obejmuje kierownicze stanowiska. Jednak nasza religia mówi o tym, że mężczyźni powinni zatroszczyć się o rodzinę. I są w naszym kraju rodziny, w których kobiety jeszcze traktuje się dużo gorzej.

- A jak pani rodzina zareagowała na wieść, że będzie pani pracowała tak daleko od domu, w tak innym kraju?
- Na początku nawet nie chcieli słyszeć o moim wyjeździe. Jestem pierwszą kobietą w rodzinie, która wpadła na taki pomysł. Dotąd do pracy i na studia zagranicę wyjeżdżali tylko moi kuzyni. Jednak przekonałam rodziców, że sobie poradzę. Mimo to, niemal codziennie dzwonią i pytają czy wszystko jest ok. Martwią się, jak się modlę i co jem.

- No właśnie, muzułmance chyba trudno odnaleźć się w polskiej kuchni, gdzie króluje schabowy?
- Oj tak. Nie możemy jeść wieprzowiny, więc każda wyprawa do sklepu zajmuje mi godzinę. Ze słownikiem polsko-angielskim studiuję etykiety większości produktów. Kupuję warzywa, jogurty i sery, choć te wasze mi wcale nie smakują. Są albo za słodkie, albo jakieś takie bez smaku.

- Ale jest w Słupsku turecki kebab...
- Jadłam kebab będąc na wycieczce w Ustce. Ale był potwornie niesmaczny. Nie miał nic wspólnego z tureckim kebabem. Tylko nazwę. Słyszałam, że w Słupsku jest kebab prowadzony przez rodowitego Turka. Muszę koniecznie go odszukać.

- No właśnie jest tu może jeden Turek. A jak wyglądają pani kontakty z mężczyznami w Polsce, czy jeśli ktoś się pani spodoba może się z nim pani umówić na randkę?
- Mogę śmiało nawiązywać przyjaźnie, spotykać się z kim chcę. Jednak nie mogę się zakochać, bo wyjść za mąż mogę tylko za muzułmanina. Gdybym poznała tu miłość mojego życia, żeby się z nim związać musiałabym go przekonać, by przeszedł na islam. Inaczej nie moglibyśmy być razem.

- Przyjechała pani tutaj nie tylko po to żeby się uczyć i pracować. Pewnie będzie pani chciała poznać tutejsze życie kulturalne i towarzyskie...
- No pewnie. Byłam już na wydmach, w Ustce i w słupskim muzeum. Niestety nie dostałam tam ani jednej ulotki w języku angielskim, więc nie czułam się komfortowo. Nie orientowałam się za bardzo, co tam zwiedzam. W żadnym barze czy pubie jeszcze nie byłam, ale wybieram się do restauracji na bal z okazji dnia nauczyciela. Więc wtedy chętnie potańczę, o ile będę umiała tańczyć tak, jak inni tutaj.

- O! Ma już pani kreację?
- No mam chustę na głowę. Muszę też wybrać strój, który nie będzie odsłaniał mojego ciała. Nawet na bal muszę wybrać długą spódnice lub sukienkę, nie obcisłą i z długim rękawem. Za to na delikatny makijaż mogę sobie pozwolić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza