Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na desce przez Bałtyk

Konrad Remelski
- Dowiodę, że na desce można płynąć wiele godzin - zapewnia Mieczysław Zamara.
- Dowiodę, że na desce można płynąć wiele godzin - zapewnia Mieczysław Zamara.
Dla bytowianina Mieczysława Zamary nie ma rzeczy niemożliwych. Jeszcze tego lata chce na desce windsurfingowej dopłynąć z polskiego wybrzeża aż do Bergen w Norwegii. Potem zamierza opłynąć norweskie wybrzeże i poprzez Przylądek Północny dotrzeć do granic Rosji. - Dopnę swego - zapewnia.

- To jest wyzwanie rzucone naszym politykom, którzy znowu grzebią w przepisach żeglarskich i tworzą nowe zakazy i nakazy - tłumaczy Mieczysław Zamara. - Dzięki tym ograniczeniom polski Bałtyk jest chyba najbardziej pustym morzem na świecie. Dwa lata temu płynąłem na desce windsurfingowej wzdłuż całego naszego wybrzeża - od granicy rosyjskiej po niemiecką. W ciągu ośmiu dni zobaczyłem na morzu tylko dwa jachty. A była to pełnia sezonu! Sierpień!
Zamara ubolewa, że polskie mariny stoją prawie puste, podczas gdy żeglarstwo rozwija się w Szwecji, Danii, Norwegii czy w Niemczech. O Grecji, Włoszech czy Hiszpanii nawet nie wspomina - tam jachtów jest zatrzęsienie. Szybko jednak znajduje wytłumaczenie: tam są zupełnie inne, bardziej proste przepisy niż u nas. - W Polsce ode mnie żąda się radiostacji i apteczki, tak jakbym płynął dużym jachtem. Ale poradzę sobie i z tymi "szykanami" - dodaje z przekonaniem.

Morza na południu są jak autostrady

Pochodzi z Bydgoszczy, w Bytowie mieszka od niedawna. Tu urządził sobie bazę do treningów. Ale tak w ogóle mówi o sobie: obywatel Europy. Bo większość czasu spędza za granicą, zarabiając pieniądze na realizację swoich pomysłów.
Dlaczego tak kocha wodę, da się łatwo wytłumaczyć: stanowi ona przecież 70 procent powierzchni kuli ziemskiej. Do końca nie wie jednak, co go tak ciągnie na zimne morza - Bałtyk, Morze Północne czy Białe. - Podskórnie czuję tylko, że na południu Europy nie mógłbym żeglować, bo czułbym się tam jak na ruchliwej autostradzie - tłumaczy sobie. - Zawsze mnie pociągała swoboda żeglugi, a taką wolność gwarantują tylko kraje skandynawskie.
Zamara swoje windsurfingowe pływanie zaczynał kilka lat temu. Startował z Łeby, Ustki i Kołobrzegu. Wtedy płynął wzdłuż polskiego brzegu. - Kiedy wychodziłem na plażę, oglądały mnie tysiące ludzi. Wszyscy podchodzili z zaciekawieniem, gratulowali mi i pomagali - wspomina. - Nawet sprzętu pilnowali.
Nie musiał przechodzić odpraw portowych (każdy obywatel może na kajaku czy pontonie oddalać się do dwóch mil od brzegu). Teraz te granice będzie musiał wielokrotnie przekraczać.

Więcej w wydaniu magazynowym Głosu Pomorza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza