Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedzielna giełda w Koszalinie: wrócił czar peerelu

Cezary Sołowij cezary.solowij@gk24. pl
Pogoda w niedzielę wystraszyła handlujących na koszalińskiej giełdzie. Plac świecił pustkami, ale dzięki temu łatwiej było dostrzec nietypowe towary, które przypominały czasy Polski gierkowskej.

Asfalt giełdy przy ul. Orląt Lwowskich świecił pustymi miejscami. Handlowcy, którzy co niedzielę zapełniają go po brzegi, tym razem przestraszyli się prognoz. Synoptycy ostrzegali przed wichurami i deszczami. Na szczęście się pomylili.

Na jednym ze stolików rozstawiono kilka butelek gazowanej wody i rurki z dozownikami. Kiedy te urządzenia się zainstalowało na butelce i nacisnęło dźwigienkę z butelki, leciał strumień jak z dawnych syfonów.

– Takie same plastikowe urządzenia były montowane na szklanych pojemnikach, które nosiło się do nabijania – wspomina jeden z klientów, który nie wahała się dać 10 złotych za urządzenie. – Założę na butelkę i gaz z mineralnej nie będzie uciekał. A proszę, jaki strumień leci – nacisnął na dźwignię demonstrując siłę wylatującej wody gazowanej.

Okazało się, że sprzedawcy tych urządzeń przyjechali do Koszalina aż z Zakopanego. – Jeździmy latem na wakacje nad morze i przy okazji sprzedajemy na giełdach to urządzenie – wyjaśnia Katarzyna Żyra. Handlują z mężem na Jarmarku Dominikańskim w Trójmieście i w innych miejscowościach nadmorskich. Teraz wypoczywają w Mielnie. Przyjechali na giełdę, żeby zarobić na wypoczynek. – Łączymy przyjemne z pożytecznym – uśmiechają się. W planach mają jeszcze wyjazd na Mazury.

Pusto było także w tej części giełdy, gdzie można kupić lub sprzedać samochód. Natomiast miłośnicy jednośladów – skuterów i rowerów – nie mieli prawa narzekać na brak asortymentu. Skutery można było kupić już za 2.600 złotych, zaś rowery przynajmniej za 500 złotych. Nie zawiedli również wytwórcy mebli, którzy ustawili się jak zawsze w ostatnim rzędzie.

Giełda zwierzęca też nie była zbyt wielka, ale poza psami rasowymi, u stojącej z boku pani można było za darmo dostać pieska.

– Zdarzyło się naszej suczce. Nie upilnowaliśmy i chcemy teraz w dobre ręce oddać. Za darmo – uśmiecha się zachęcająco do oglądających. Jeden z maluchów wpadł w oko dziewczynce. Ubłagała mamę i już po chwili psi malec tulił się do nowej właścicielki. – Na pewno będziemy go kochać – zapewniła dziewczynka.

– Niech się dobrze chowa – życzyła poprzednia właścicielka.

W tym samym miejscu można było kupić np. sznaucerka za 500 złotych lub labradora za 600 złotych. Chodził też jegomość z dwiema klatkami, w których kręciły się dwie pary szynszyli. – Po 50 złotych oddam – zachęcał spacerujących.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza