Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od nowego roku - ostrzejsze kary za znęcanie się nad zwierzętami

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Renata Cieślik ze Straży Ochrony Zwierząt: – Tę kotkę porzucono w Wigilię w Słupsku.
Renata Cieślik ze Straży Ochrony Zwierząt: – Tę kotkę porzucono w Wigilię w Słupsku. Marcin Kamiński
Masowe wyrzucanie kotów i psów przed świętami zanotowała słupska Straż Ochrony Zwierząt. Od stycznia będą za to ostrzejsze kary, bo zmienia się ustawa.

Święta i okres tuż po to dla nas czas wytężonej pracy. Jesteśmy jak pogotowie. W Wigilię mieszkanka okolic ul. Kopernika w Słupsku zadzwoniła do nas z prośbą o interwencję. W okienku piwnicznym jednego z domów od dwóch dni siedział piesek. Najprawdopodobniej porzucony - opowiada Renata Cieślik, szefowa Straży Ochrony Zwierząt w Słupsku.

- Wtulał się w mur, był mokry, widać było, że boi się ludzi, a otoczenie jest dla niego nowe.

Trzy dni przed Wigilią do Kliniki Zwierząt Andrzeja Baczyńskiego przy ul. Armii Krajowej w Słupsku kobieta przyniosła sześcioro szczeniąt, które znalazła w śmietniku. Szczeniaczki już mają nowe domy.

Suczka Kaja została wyrzucona w Głobinie przez właścicieli z Brzezińca. Ludzie najpierw ją wzięli ze schroniska, a później stwierdzili, że sami nie mają co jeść.

Około półtoraroczny mieszaniec średniego yorka ma już nowy dom. Zaraz po naszej wizycie w lecznicy poszła po niego Kasia Sowińska, nasza koleżanka z "Teraz Słupsk". Piesek dołączył do pięciorga innych zwierząt, mieszkających z rodziną Kasi pod wspólnym dachem. W redakcji zachowywał się bardzo
grzecznie, z ufnością i wdzięcznością wobec nowej pani.

W Wigilię Ikę z Kępic do SOZ-u przywiózł tymczasowy właściciel, którego dwa psy podobno nie zaakceptowały suczki.

- To był pan, którego ojciec niedawno zmarł. Syn przejął po nim majątek, ale bez żywego inwentarza - komentuje szefowa SOZ.

Cudem uniknął śmierci z zagłodzenia szczeniaczek przywiązany do drzewa w głębi lasu koło Karżcina.

- Był pozostawiony bez żadnych szans. Ocalał, bo znalazł go młody człowiek, który chyba poszedł wyciąć choinkę - śmieje się teraz R. Cieślik.

Cichą, świętą noc spędziła w lecznicy szara kotka, zabrana z jakiegoś słupskiego trawnika.

- Podobno leżała tam cały dzień. Miała zapalenie płuc, chore oczka. Ledwie oddychała. To z wyglądu starsza kotka albo taka po przejściach, chyba porzucona - mówi Alicja Prokopowicz, lekarz weterynarii, która zaopiekowała się wyrzutkiem i codziennie przyjeżdżała w święta leczyć kotkę.

- Pacjentka zastrzyki przyjmowała bez stresu. Udało się. Kotka zaczęła jeść, nawet suchą karmę. Teraz to przylepa, przychodzi, gdy się ją woła. Łasi się jak udomowiona.

Lepszy żywot będą miały też kocięta zabrane spod Jarosławca, gdzie ktoś urządził sobie z nich żywe tarcze, strzelając z wiatrówki. Także Lulu, który zostanie w SOZ. Tego przylepy nikt za skarby nie odda. Ciężko chory i wychudzony siedział w przedsionku między rozsuwanymi drzwiami na poczcie przy ul. Kołłątaja w Słupsku i czekał na lepsze czasy. Dzisiaj Lulu obejmuje opiekunów za szyję łapkami i domaga się buziaka.

- Na szczęście w tym roku mało mieliśmy takich zgłoszeń - mówi Beata Stypułkowska-Szafran, inspektor ze słupskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

- Niestety, z doświadczenia wiemy, że wyrzucanie zwierząt dopiero się zacznie, gdy prezenty zaczną dorastać, sprawiać domownikom kłopot i znudzą się. To kwestia dwóch, trzech miesięcy. My przed świętami w ogóle wstrzymaliśmy wydawanie małych kociąt. Wyjątek zrobiliśmy panu, który adoptował kota rok temu, a teraz chciał drugiego do towarzystwa.

Beata Stypułkowska-Szafran słyszała od weterynarzy mrożące krew w żyłach historie.

- Ludzi przychodzą uśpić zwierzę, żeby w domu nie było sierści. Bo posprzątali przed świętami czy kupili sobie nowe meble, a kot może je drapać.

Od stycznia wchodzą w życie znowelizowane przepisy Ustawy o ochronie zwierząt. Będą znacznie ostrzejsze kary za znęcanie się nad zwierzętami, zabijanie ich, porzucenie czy stosowanie wobec nich szczególnego okrucieństwa. Ustawa będzie teraz zabraniała handlu zwierzętami domowymi na targowiskach. Kupić zwierzę będzie można tylko od hodowcy. Gminy będą zobowiązane do zapewnienia opieki, do dokarmiania wolno żyjących kotówczy do zorganizowania całodobowej opieki weterynaryjnej w przypadkach zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt. Stowarzyszenia i fundacje będą w procesach stroną, reprezentującą pokrzywdzone zwierzęta. Jednak na razie to tylko papier.

- Oby spraw było jak najmniej, ale wszystko zależy od sądów, czy będą stosować nowe przepisy - mówi Renata Cieślik.

- Miejmy nadzieję, że nowe prawo przysłuży się zwierzętom. Jednak najważniejsze jest to, aby ludziom nie zabrakło serc i sumień. To niewyobrażalne, że można było przywiązać psa do drzewa w lesie w Wigilię, a później dzielić się z bliskimi opłatkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza