Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogień zniszczył dom w Nowęcinie. Potrzebna pilna pomoc

Sylwia Lis
Zniszczony budynek w Nowęcinie.
Zniszczony budynek w Nowęcinie. Sylwia Lis
Ogień strawił mieszkanie na poddaszu przy ulicy Łebskiej w Nowęcinie. Straty oszacowano na osiemdziesiąt tysięcy złotych. Matka samotnie wychowująca córki prosi o pomoc.

Ogień w budynku w Nowęcinie przy ulicy Łebskiej pojawił się w sobotę tuż po godzinie 20. Po kilkunastu minutach na miejscu pojawili się strażacy. Pożar już objął dach. Paliło się mieszkanie na poddaszu budynku.

- W akcji brało udział jedenaście jednostek straży pożarnej - mówi Sebastian Kluska, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Łebie. - Ogień gasiły trzy Jednostki Ratowniczo-Gaśnicze z Lęborka, dwie ochotników z Nowej Wsi Lęborskiej, jedna z Krępy Kaszubskiej, dwie z Wicka, jedna z Łebienia i dwie miejscowe z Łeby.

Straty oszacowano na ponad osiemdziesiąt tysięcy złotych. Akcja gaszenia pożaru trwała dwie godziny.
- Na razie trudno powiedzieć, co było przyczyną powstania ognia - mówi Sebastian Kluska. Wiadomo, że w pomieszczeniu - w mieszkaniu na poddaszu - stała tzw. koza, służąca do ogrzewania. Ratownicy nie wykluczają też, że w kominie zapaliła się sadza, widać, że wytworzyła się bardzo wysoka temperatura, bo ogień rozsadził komin. Rodzina, która mieszkała w tym budynku, szybko nie wróci do domu, bo został on bardzo zniszczony.

W budynku mieszkało aż osiem osób. Mieszkanie na poddaszu, gdzie pojawił się ogień, zajmowała samotna matka z trzema córkami, na dole mieszkali jej rodzice i siostra z córką. Tu z kolei pomieszczenia zostały zalane wodą podczas akcji gaszenia ognia. W akcję pomocy zaangażowali się mieszkańcy Nowęcina i rodzina. Dobytku całą noc pilnował Wiesław Mazanowski, sołtys wsi. - Trzeba po prostu pomóc - mówi mężczyzna. - Dziś (poniedziałek - dop. red.) już rozbieramy dach. Pomagają nam pracownicy gminy.

Liczymy na wsparcie naszych czytelników. Potrzebne jest niemal wszystko, począwszy od materiałów budowlanych, po odzież. Kobieta mieszkająca na poddaszu samotnie wychowuje trzy córki w wieku 10, 18 i 20 lat. Wszystkie się uczą. Samej bardzo trudno będzie jej odbudować dom. - Pracuję, ale to na wszystko nie wystarczy - mówi Wioletta Kreft.

Osoby, które chcą pomóc pogorzelcom, prosimy o kontakt pod numerem telefonu: 697 770 125.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza