Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec policjanta, który zginął na służbie: Ten proces to kpina

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Archiwum
- Ten proces to kpina - mówi ojciec policjanta, który zginął na służbie. Sprawca wypadku najpierw był skazywany. Teraz uniewinniony.

Warszawski sąd okręgowy uniewinnił Macieja U., oskarżonego o spowodowanie wypadku drogowego, w którym zginęli dwaj młodzi policjanci: 24-letni Piotr Jasiński z podsłupskiego Redzikowa i 23-letni Piotr Naleśnik z Warcina pod Tychowem w Zachodniopomorskiem. Wyrok został wydany po trzecim procesie i jest prawomocny. Dwa poprzednie wykazały winę kierowcy. Jednak najbardziej bulwersujące w tej sprawie jest to, że polskiemu wymiarowi sprawiedliwości trzeba było prawie 15 lat, by dojść do takich wniosków.

- Sędzia ewidentnie wybierał wszystkie elementy korzystne dla oskarżonego. Jesteśmy z żoną załamani. To wyrok na zlecenie - ocenia Andrzej Jasiński z Dębnicy Kaszubskiej, ojciec Piotra.

- To kpina. Jak nie można udowodnić, że sprawca jechał po pijanemu, skoro sam do tego się przyznał. Piotr Jasiński po słupskiej Szkole Policji wybrał służbę w stolicy. Pełnił ją tam trzy lata. Do 27 listopada 1998 roku.

Wówczas około godziny trzeciej w nocy na Starym Mieście inni policjanci wylegitymowali braci Macieja i Błażeja U. Mężczyźni siedzieli w alfie romeo przed salonem sprzedaży seata. Na pierwszy rzut oka było widać, że coś z nimi nie tak. Na widok policjantów pasażer zaczął ściągać gumowe rękawiczki.

Funkcjonariusz go przeszukał. To był Błażej U., młodszy brat. Maciej U., kierowca, zachowywał się spokojnie. Obok jego fotela leżała druga para gumowych rękawiczek. Policjanci poczuli od braci U. alkohol. Auto stało, więc tylko zabronili im jazdy i odjechali. Chwilę później rozpędzona alfa wyprzedziła radiowóz. Zaczął się pościg. Dyżurny przez radio wezwał radiowozy. Pierwszy do ściganych dotarł nieoznakowany polonez, którym kierował Piotr Jasiński. Pełnił służbę z Piotrem Naleśnikiem. Na Wisłostradzie dopędził alfę, ale później polonez wpadł w poślizg i uderzył w latarnię.

Piotra Jasińskiego nie udało się uratować na stole operacyjnym. Piotr Naleśnik zmarł po kilku dniach w szpitalu. Jego serce przeszczepiono małej dziewczynce. Obu policjantów prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył pośmiertnie Krzyżem Zasługi za Dzielność.

Dla prokuratury na początku sprawa przedstawiała się tak: kierowca alfy - 26-letni wtedy Maciej U., uciekając przed pościgiem z prędkością 170 kilometrów na godzinę, odwracał się, pokazywał policjantom środkowy palec, prowokował. Nie zatrzymał się mimo sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Zwalniał i przyspieszał na przemian, a gdy radiowóz rozbił się - uciekł. Maciej U. twierdzi, że nie miał pojęcia o pościgu, ale nie przekonał sądu. W 2001 został skazany za spowodowanie śmiertelnego wypadku na siedem i pół roku więzienia i na dziesięć lat utraty prawa jazdy.

Tymczasem po apelacji sprawę zwrócono prokuraturze do uzupełnienia. W 2004 roku cofnięto już nowy akt oskarżenia. I dwa lata później - to samo. Czwarty - dotarł do sądu w dziesiątą rocznicę tragedii. Akta krążyły po trzech wydziałach.

W marcu 2011 roku zapadł identyczny wyrok skazujący. Sąd stwierdził, że Maciej U. umyślnie spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Ale wyrok znowu uchylono.

W styczniu tego roku po trzecim procesie oskarżony został uniewinniony. Sąd stwierdził, że nie może ustalić stanu faktycznego, bo są sprzeczne opinie biegłych i rozbieżności w zeznaniach świadków, więc musi rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego. Ten wyrok został utrzymany w mocy. W efekcie po latach nie udało się całkowicie zrekonstruować przebiegu wypadku.

Teraz Maciej U. może ubiegać się o odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie, które trwało ponad dwa lata.

Tymczasem Andrzej Jasiński nie znalazł wsparcia ministra spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, prokuratury, policyjnych związków, prezesa sądu, rzecznika praw obywatelskich itd. Zapowiada, że wniesie kasację do Sądu Najwyższego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza