Pani Zofia mieszka w bloku przy ul. Nad Śluzami. Kilka lat temu do mieszkania pod nią wprowadziło się małżeństwo palaczy.
- Oni palą właściwie bez przerwy, od rana do późnego wieczora, czasem nawet w nocy - skarży się pani Zofia. - Oczywiście nie robią tego w domu, bo nie chcą, żeby im śmierdziało. Wychodzą na balkon, a cały smród przedostaje się do mojego mieszkania.
Kobieta twierdzi, że z powodu uciążliwych sąsiadów nie może uchylić okien.
- Gdy tylko to zrobię, dym nikotynowy natychmiast wlatuje do moich pomieszczeń. Wtedy śmierdzi w całym mieszkaniu, wystarczy chwila, aby prześmierdły również firany - twierdzi kobieta. - Nie ma więc mowy o tym, aby przewietrzyć mieszkanie. Nie mówiąc już o tym, by wyjść na balkon. Tam można się tylko uwędzić. Latem jest to bardzo uciążliwe. Zimą nie jest dużo lepiej, bo sąsiedzi wychodzą na balkon, nawet gdy przychodzą mrozy. I wcale nie robią tego dużo rzadziej niż latem.
Palę, bo lubię
Nasza czytelniczka wiele razy zwracała uwagę sąsiadom. Prosiła ich, aby przechodzili na drugą część balkonu, aby ograniczyli palenie i nie narażali jej rodziny na wdychanie smrodu ich papierosów.
- Oni jednak twierdzą, że palą, bo lubią, i nadal będą palić na balkonie - opowiada słupszczanka.
Kobieta z zawodu jest lekarzem. Wielu palaczom pomogła już uwolnić się od nałogu. Wie również, jak bardzo jest on szkodliwy. Nie tylko dla palaczy.
- Bierne palenie, na jakie ci ludzie skazują mnie, moją rodzinę, a także wielu innych mieszkańców naszego bloku jest o wiele bardziej szkodliwe niż czynne - twierdzi nasza czytelniczka. - Uważam, że palenie na balkonie powinno być zakazane. Jeśli ktoś chce lub musi palić, niech to robi we własnych czterech ścianach, a nie na powietrzu. Domyślam się, że gdybym ja założyła sobie na balkonie hodowlę gołębi, podniósłby się taki krzyk sąsiadów, że szybko musiałabym ją zlikwidować.
Nic nie można zrobić
Budynkiem administruje Spółdzielnia Mieszkaniowa Czyn. Krzysztof Murawski, prezes Czynu, przyznaje wprost, że nie potrafi pomóc naszej czytelniczce. Potwierdza jednak, że otrzymuje od mieszkańców różnych części miasta skargi na sąsiadów, którzy smrodzą dymem papierosowym.
- Ustawa mówi, w jakich miejscach nie wolno palić papierosów. Palić nie wolno na przykład na klatkach schodowych, bo to są miejsca publiczne. W tym zestawieniu nie ma jednak balkonów. Zakazu palenia na balkonach nie ma też w naszym regulaminie - przyznaje Krzysztof Murawski.
- Nie ma jednoznacznego przepisu, który mówi, że balkon jest miejscem publicznym, w którym nie wolno palić. Zatem nawet jeśli jest to bardzo uciążliwe, to nie jest niezgodne z prawem.
Kary tylko za śmiecenie
Waldemar Fuchs, komendant Straży Miejskiej w Słupsku, potwierdza, że balkon nie jest miejscem publicznym.
- Administracje mogą zawsze zapisać w wewnętrznych regulaminach, gdzie można, a gdzie nie można palić papierosów - mówi Waldemar Fuchs. - Póki co balkonowi palacze nie łamią przepisów, bo to tak samo, jakby palili w oknach.
Niezgodne z prawem jest natomiast wyrzucanie niedopałków za okno, co, jak mówi komendant słupskiej straży miejskiej, często jeszcze się zdarza. - Jeśli ktoś zauważy taką sytuację, może nas o niej poinformować. Wówczas przyjedziemy z interwencją - zapowiada Waldemar Fuchs.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?