Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani i pan naczelnik. Podwójne kierownictwo jednego wydziału w usteckim ratuszu

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Wideo
od 16 lat
Wydział oświaty w usteckim ratuszu ma dwóch naczelników. Pani naczelnik wygrała konkurs. Pana naczelnika na stanowisko przywrócił sąd. Będzie konkurs? Nie, bo trzeci naczelnik ratuszowi nie jest potrzebny.

Wydział Spraw Społecznych, Kultury, Oświaty i Sportu usteckiego ratusza od niedawna ma dwóch naczelników. Stało się to za sprawą wyroku sądu pracy, który przywrócił na to stanowisko Piotra Wszółkowskiego. Teraz kieruje on wydziałem razem ze swoją dawną zastępczynią, a obecną panią naczelnik – Dorotą Szcześniak-Abramczyk. Oboje się lubią, nie mają do siebie pretensji, ale przyznają, że sytuacja jest trudna. Czy jest z niej wyjście? Na razie nie ma.

Jeśli ratusz odwoła się od wyroku, bo jest on nieprawomocny, a Piotr Wszółkowski wygra sprawę także w drugiej instancji, to ta wydziałowa diarchia nie będzie miała końca. Jeśli naczelnik przegra, będzie musiał ustąpić. Jednak na razie nie wiadomo, czy ratusz nosi się z zamiarem złożenia apelacji.

Zdjęty ze stanowiska

Wszystko zaczęło się po nagłej śmierci burmistrza Jacka Graczyka w październiku 2020 roku. Już 24 listopada 2020 roku zostało utworzone nowe stanowisko pełnomocnika ds. partycypacji społecznej. Zarządzenie zmieniające Regulamin organizacyjny Urzędu Miasta Ustka podpisał wiceburmistrz Bartosz Gwóźdź-Sproketowski, który pełnił obowiązki burmistrza jako komisarz miasta. Wtedy Piotr Wszółkowski deklarował swój start w wyborach burmistrza, a Bartosz Gwóźdź-Sproketowski stawiał na osobę z zaplecza zmarłego burmistrza Jacka Graczyka – wówczas przewodniczącego rady Jacka Maniszewskiego.

W styczniu 2021 roku nowe stanowisko pełnomocnika ds. partycypacji społecznej z zakresem obowiązków, które wykonywał wcześniej wydział oświaty, zaproponowano usuniętemu ze stanowiska naczelnika Piotrowi Wszółkowskiemu. Urzędnik ten twierdził, że Bartosz Gwóźdź-Sproketowski nigdy nie nadzorował jego pracy, a po sześciu dniach urzędowania w roli komisarza miasta nagle stracił do niego zaufanie. Z kolei Bartosz Gwóźdź-Sproketowski twierdził, że decyzję o przesunięciu naczelnika podjął burmistrz Jacek Graczyk i miał to zrobić po powrocie ze zwolnienia lekarskiego. Niestety, nie wrócił. Piotr Wszółkowski miał czas do namysłu do marca 2021 roku. Przyjął nowe stanowisko, ale skierował pozew do sądu pracy.

Przywrócony na stanowisko

Piotr Wszółkowski wygrał sprawę z ratuszem w pierwszej dekadzie lipca. W nieprawomocnym wyroku sąd nakazał od razu przywrócić go na stanowisko naczelnika z wynagrodzeniem, jakie otrzymywał, gdy je utracił. Tak też się stało. Na drzwiach pełnomocnika ds. partycypacji społecznej powieszono tabliczkę „Naczelnik Wydziału Spraw Społecznych, Kultury, Oświaty i Sportu. Identyczną - poza nazwiskiem - ma naczelnik Dorota Szcześniak-Abramczyk.

- Nawet nie zauważyłem, kiedy ktoś powiesił tę tabliczkę. Siedzimy w oddzielnych pokojach – mówi Piotr Wszółkowski, który zastrzega, że nie chce rozgłosu w tej sprawie, ale cieszy się z wyroku. - Uczciwość w życiu wygrała. Ciężko mi było przez dwa i pół roku i jestem tą sprawą straszliwie zmęczony, ale doczekałem się sprawiedliwości. Okazuje się jednak, że to tylko tabliczka, bo w rzeczywistości nie ma przywrócenia mnie na stanowisko. W praktyce jestem malowanym, papierowym naczelnikiem i wykonuję to, co do tej pory robiłem jako pełnomocnik. Nie mam nadzoru nad pracownikami.

Co więc robi? To samo, co przed wyrokiem. Ratusz nie rozdzielił między dwoje naczelników wydziałowych obowiązków. Zlikwidował tylko stanowisko pełnomocnika, przekazując powracającemu naczelnikowi te obowiązki. To sprawy między innymi związane z kartą mieszkańca i z kartą turysty, łącznie z ich wydawaniem i pozyskiwaniem partnerów. Organizacja uroczystości państwowych we współpracy z wojskiem, duchowieństwem, innymi samorządami, stowarzyszeniami kombatanckimi, organizacjami pozarządowymi. Przygotowanie scenariuszy uroczystości i wysyłanie zaproszeń, czy prowadzenie spraw z zakresu używania symboli – herbu i flagi.

Piotr Wszółkowski przyznaje, że sytuacja jest dziwna i w swojej karierze nie spotkał się z taką. Podczas procesu jego pełnomocnik złożył wniosek, by do zakończenia sprawy stanowisko nie było zajęte, a wydziałem kierowała osoba pełniąca obowiązki.
- Sąd jednak nie chciał burzyć pracy wydziału, ale zastrzegł, że w razie przywrócenia mnie do pracy, to pracodawca ponosi skutki. Ostatecznie gdy ogłoszono konkurs na to stanowisko, sam namówiłem koleżankę, aby w nim starowała – mówi Piotr Wszółkowski. - W takim małym mieście i samorządzie nie powinniśmy sobie pozwalać na to, by niszczyć ludzi. Każdy z nas ma dobre intencje i chce służyć mieszkańcom i miastu.

Czy będzie szczęśliwe zakończenie?

Gdy ponad dwa lata temu zwolniło się stanowisko naczelnika wydziału, dotychczasowa zastępczyni Dorota Szcześniak-Abramczyk stanęła do konkursu.

- Posiadając wiedzę z zakresu wydziału, uważałam, że jestem odpowiednią osobą na tym stanowisku, która pozwoli na płynność pracy wydziału, ponieważ wiele lat sprawowałam funkcję zastępcy - mówi pani naczelnik. - Natomiast ta sytuacja jest bardzo, bardzo trudna. Myślę, że ostatecznie zakończy się pozytywnie, że praca urzędu nie zostanie w żaden sposób zaburzona i nikt na tym osobiście nie ucierpi.

Sekretarz miasta Paulina Kamińska wyjaśnia, że na decyzję o podwójnym kierowaniu wydziałem złożyły się trzy rzeczy: - Po pierwsze konieczność wykonania wyroku i przywrócenia pana Piotra. Po drugie to, że urząd musi realizować wszystkie zadania w sposób ciągły, a po trzecie to, że nie chcieliśmy skrzywdzić innych pracowników, w tym aktualnej pani naczelnik. To wyjście wydaje nam się najsprawiedliwsze, najuczciwsze i najlepsze w tej sytuacji.

Paulina Kamińska dodaje, że w tej sytuacji konkurs rozstrzygający nie zostanie ogłoszony, bo kolejny naczelnik nie jest potrzebny.
- Mamy dwóch! Nie potrzebujemy trzeciego – odpowiada. - Wojewoda nie ma też powodu ingerować. To sprawa przepisów pracodawcy, a w żadnym regulaminie nie mamy zapisu, że wydziałem nie może kierować dwóch naczelników. Żadne przepisy prawa tego nie zabraniają.

Poza tym w przypadku utraty stanowiska do sądu mogłaby pójść i pani naczelnik Dorota Szcześniak-Abramczyk.

Ratusz złożył wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku. Sekretarz miasta nie odpowiada na pytanie, czy wyrok ten zostanie zaskarżony.

A jeśli wyrok się uprawomocni w takiej postaci?

Paulina Kamińska: - To zobaczymy, co będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza