Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwowe Gospodarstwo Ogrodnicze W Bierkowie. Co zostało po królestwie nowalijek?

Ireneusz Wojtkiewicz
Luty 1984 r., uczennice słupskiego Technikum Ogrodniczego podczas nasadzania nowalijek w szklarniach Państwowego Gospodarstwa Ogrodniczego w Bierkowie
Luty 1984 r., uczennice słupskiego Technikum Ogrodniczego podczas nasadzania nowalijek w szklarniach Państwowego Gospodarstwa Ogrodniczego w Bierkowie Ireneusz Wojtkiewicz
Z lotu ptaka wygląda wprawdzie na ugór, ale z wieloma śladami parcelacji. Na poziomie ziemi ten sam obszar ma wiele widocznych śladów zagospodarowania i zaniedbania. Takie są pierwsze wrażenia z obejrzenia ponad 9-hektarowego terenu w bezpośrednim sąsiedztwie osiedla mieszkaniowego w Bierkowie w gminie Słupsk. O tym, że to jest nieistniejące już Państwowe Gospodarstwo Ogrodnicze, przypomina aktualny rozkład odjazdów PKS na przystanku z napisem: Bierkowo – PGO.

Wracamy wspomnieniami i naszymi publikacjami do 21 lutego 1984 roku, gdy na tych łamach pisaliśmy: Koło Słupska kontynuowana jest budowa dużych szklarni Państwowego Gospodarstwa Ogrodniczego. Wprawdzie do zakończenia budowy pozostało jeszcze sporo czasu, ale to co jest pod szkłem – 3 hektary gruntu w sumie – jest już terenem upraw warzyw. Rosną ogórki i pomidory, które mają niebawem pokazać się na słupskim rynku. Gospodarstwo szklarniowe stało się także miejscem praktycznej nauki zawodu uczniów Technikum Ogrodniczego w Słupsku. Ich pracę w ramach praktyk bardzo sobie cenią pracownicy PGO.

Na naszym zdjęciu pokazaliśmy jak uczennice słupskiego Technikum Ogrodniczego w nowej wielkiej szklarni napełniają plastikowe cylinderki torfem, w którym będą rosnąć rozsady nowalijek. Przypomnijmy, że istniejący od 1951 roku „rolniczak” – jak nazywano potocznie ówczesne Technikum Rolnicze przy ul. Szczecińskiej w Słupsku – dysponował do 1976 roku ok. 200 hektarami ziemi uprawnej, którą zabudowano Osiedlem Niepodległości. „Rolniczak” pozostał w nieoficjalnym nazewnictwie słupskich szkół średnich - podobnie jak „mechanik”, „drzewniak”, „ekonomik”” „medyk” czy „ogólniak” pierwszy lub drugi – obecnie się zwie Zespołem Szkół Agrotechnicznych.

Wracając do wspomnień o PGO w Bierkowie dodajmy, że w latach 80. minionego wieku zbudowano tu wielką szklarnię ze stalowych konstrukcji sprowadzonych z Bułgarii. Były podłączone do ciepłociągu kilkukilometrowej długości, spiętego z ciepłownią w Słupsku. Wszystko podłączone do importowanych z zachodu drogich instalacji elektronicznych od ocieplania i nawadniania obszaru szklarni. Poza tym w ich bezpośrednim sąsiedztwie pobudowano trzy bloki, po 12 mieszkań każdy, dla załogi PGO oraz biurowiec. Techniczna strona obsługi, zwłaszcza ogrzewania szklarni, znacznie przerastała koszty realizacji i utrzymania tej inwestycji.

- Każdego dnia samochody wywożą stąd duże partie świeżego towaru – pisaliśmy na tych łamach 24 marca 1988 roku. - Zatem tym, którym pozwoli na to portfel, nie zabraknie ani ogórków, ani sałaty czy rzodkiewki. Zielone witaminy, jak wszyscy wiemy, są wszak najzdrowsze.

- My także nie będziemy mieli zysków na nowalijkach – mówi dyrektor PGO w Bierkowie Marian Błażejczyk. - Sytuację ratuje jedynie eksport. Wczoraj wysłaliśmy 5 ton ogórków do Szwecji, teraz przygotowujemy wysyłkę do RFN, później do NRD.

Potentaci nie zarobią więc w tym roku na nowalijkach, ale przynajmniej zaopatrują rynek. Kwestia ogrzewania szklarni zmusza do przejścia na uprawy w zimnie…

Transformacja ustrojowa obeszła się z podsłupskim PGO jak z większością pegeerów, czyli niełaskawie. A nawet brutalnie, do czego przyczyniło się niedbalstwo o elektroniczne instalacje do sterowania ociepleniem i nawodnieniem. Urządzenia te stały pod gołym niebem i niszczały. PGO wprawdzie sprywatyzowano w ramach transformacji, ale na rynku jakoś nie zaistniało. Na nic też się nie zadały podjęte z początkiem 2018 roku przez terenowy oddział Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa próby wydzierżawienia tego ponad 9-hektarowego obszaru.

Na pogiętej bramie wjazdowej wiszą dwie kłódki, ale w portierni obok nie ma żadnych drzwi. Zostały wyłamane i leżą na ziemi, okna powybijane, toaleta zawalona odpadami, napisy ostrzegawcze wyblakłe, w pomieszczeniach prymitywne ślady bytowania jakichś bezdomnych. Nigdzie nie widać nawet resztek stalowych konstrukcji szklarni i ciepłociągów, co pewnie jest zasługą złomiarzy. Ponad kilometr ciągnie się asfaltowa alejka, po jej bokach porzucone betonowe elementy studzienne i niezabezpieczone głębokie wykopy ziemne. Nie lepiej w małej zabudowie na

końcu alejki, w której jest studnia. Na obrzeżach wiatraki i wspomniane osiedle mieszkaniowe w Bierkowie. Tablica głosi, że teren monitorowany, obowiązuje tu zakaz wyrzucania odpadów wielkogabarytowych i budowlanych. W sumie widoki i wrażenia fatalne, tutaj nawalanki obrodziły dużo lepiej niż nowalijki.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza