Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięć lat Gryfa w III lidze (raport, podsumowanie)

Rafał Szymański [email protected]
Gryf (zielone stroje) przez pierwsze trzy lata w III lidze toczył zacięte boje z Druteksem-Bytovią Bytów. Teraz słupszczanie są w IV lidze, a bytowianie w czołówce drugiej ligi.
Gryf (zielone stroje) przez pierwsze trzy lata w III lidze toczył zacięte boje z Druteksem-Bytovią Bytów. Teraz słupszczanie są w IV lidze, a bytowianie w czołówce drugiej ligi. Krzysztof Tomasik
Piłka nożna Pięć lat grali w Bałtyckiej III lidze piłkarze Gryfa Słupsk. Przeżyli w niej wszystko, od walki o awans do II ligi w pierwszym sezonie, po udaną ucieczkę przed degradacją, a w ostatnim sezonie spadek.

Pięć sezonów Gryfa to pięć lat emocji, nadziei, rozczarowań i doświadczeń słupskiego futbolu. Wzlotów i upadków. Gdy w 2007 roku do klubu wrócił jako dyrektor sportowy Paweł Kryszałowicz, reprezentant Polski, wychowanek Gryfa, wydawało się, że wreszcie futbol nad Słupią nabrał wiatru w żagle, że otwierają się perspektywy, na które miasto i kibice Gryfa czekali przez lata tułaczki w IV lidze i klasie okręgowej.

Piękny początek
To, że jest zapotrzebowanie na piłkę nożną, pokazało proste zestawienie - ostatnie spotkanie Gryfa Słupsk w klasie okręgowej ze Startem Miastko na boisku przy ul. Zielonej w sezonie 2006/2007 oglądała garstka, dosłownie, widzów. Po ogłoszeniu, że do klubu wraca Kryszałowicz, a szkoleniowcem zostaje Wojciech Polakowski na pierwszym starciu w IV lidze było ponad 1000 osób.

Trzeba było zamknąć kasy. Ulica Zielona została praktycznie zakorkowana, a kolejki do kas, to był widok niecodzienny i niespotykany w tej części miasta. Stadion ożył, a fani oszaleli na punkcie nowego Gryfa. Tym bardziej że zaczął wygrywać i awansował, w wyniku reorganizacji do III ligi, już po roku gry w IV lidze. To było to. Potencjał marketingowy, zainteresowanie, w miarę nowoczesny stadion, nazwiska gwiazd miały gwarantować dopływ gotówki i rozwój piłki nożnej, dyscypliny w 2007 roku nieco już zapomnianej i przytłoczonej przez inne rozwijające się kluby (Słupia Słupsk, Energa Czarni Słupsk).

W 2008 roku zespół dostał solidną dotację z miasta i mógł się rozwijać. Szczytem w skali rosnącej był pierwszy sezon w III lidze. Gryf bił się do końca o miejsce barażowe dające prawo walki o miejsce w II lidze. Zajął trzecią pozycję, o punkt ustąpił Błękit­nym Stargard Szczeciń­ski. Zespół spod Szczecina zagrał w barażach o II ligę z Miedzią Legnica.

A Gryf? Zaraz potem dostał propozycję gry w II lidze, po tym jak z powodów organizacyjnych wycofało się kilka drużyn. Ale na brawurowe i niespodziewane rozstrzy­gnię­cie, z pozoru doskonałe dla fanów, zrujnowałoby klub już na starcie. Wydatki byłyby wię­ksze niż możliwości. Już wtedy zresztą rozchody były większe niż możliwości. Już III liga i ściągnięcie piłkarzy gwarantujących poziom spowodowało brnięcie w długi.

Przez dwa lata stała dobra forma
Drugi sezon w III lidze (2009/2010) był już prawie tak dobry jak pierwszy. Prawie. Gryf zajął czwartą pozycję, a więc był ponownie w czołówce. Ale wtedy przyszedł czas, gdy klub zaczął być traktowany jako płaszczyzna do marketingu politycznego. Okazał się nawet w tym lepszym instrumentem niż koszykarska Energa Czarni. Zanim Kryszałowicz wrócił w 2007 roku do Słupska oficjalnie popierał w wyborach na prezydenta miasta Macieja Kobylińskiego. W drugim roku gry w III lidze prezesem Gryfa został Sylwester Wojewódzki. Jak się potem okazało, dał się wybrać tylko na okres kampanii i startu w wyborach na prezydenta miasta żony Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej.

Po porażce wyborczej (minimalnej) jego nazwisko zniknęło z zarządu klubu. Gryf przekształcił się jednak w spółkę akcyjną, a udziałowcem został Tomasz S. oskarżony w sprawie dotyczącej jego pracy w firmie usteckiego potentata finansowego Jerzego Malka. Dzięki zaangażowaniu Tomasza S. Gryf utrzymał się w III lidze po dramatycznej rundzie wiosennej. W klubie po Wojciechu Polakowskim i epizodzie Tadeusza Wanata jr. trenerem został Grzegorz Wódkiewicz. On doprowadził drużynę do pozostania w lidze.

Długi
W czwartym sezonie (2011/2012) zbudowano drużynę za pieniądze na wyrost, tym bardziej, że Tomasz S. wycofał się. Po dobrej jesieni, wiosną Kryszałowicz, dyrektor klubu i prezes, chciał wycofać zespół z rozgrywek. Wstrzymał się po dyskusji na łamach mediów i obietnicach prezydenta, że znajdą się środki na zespół. Przystąpiono do budowy nowej drużyny, już jednak w wariancie oszczędnościowym. Efekt - ostatnia pozycja po rundzie jesiennej, oddanie walkowera za mecz w Dębnie.

Wiosną, jak na dłoni widać było bolączki klubu. Walka o utrzymanie była praktycznie walką z wiatrakami. Dopełnił się obraz rozpaczy. Gryf z jesieni 2007/2008 a Gryf z wiosny 2013 r. to niebo i ziemia. Klub skupia się na spłatach długu przede wszystkim z coraz niższej dotacji od miasta. Nie ma tytularnych i wiodących sponsorów. Na trybunach mecze może oglądać tylko po 200 widzów, bo drużyny nie stać na organizację meczu jako imprezy masowej. Nie ma kasy. Większość osób przychylnych w 2007 roku odwróciła się z różnych przyczyn od drużyny.

Błędy
Nie ma co ukrywać, że przy prowadzeniu klubu Kryszałowicz popełnił kilka błędów. Oprócz zbytniego zawierzenia wielu osobom, sam doprowadził do pozbycia się juniorów A. Miała być to recepta na bezpośrednie ogrywanie juniorów w zespole rezerw i ich szybsze piłkarskie dojrzewanie. Okazało się to niewypałem. Teraz potrzeba co najmniej dwóch lat, aby odbudować tę strukturę. Klub ma długi. To implikuje większość działań. Nie ma chętnych, którzy pomogliby albo nawet chcieliby zarządzać.

Co dalej?
Dobrze więc, że na ubogim piłkarskim rynku w Słupsku działa stowarzyszenie Gryf (działające przy spółce Gryf SA), mające
większość drużyn juniorskich związanych ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego. To na dzisiaj mała kuźnica młodych piłkarzy, ale i myśli szkoleniowej nad Słupią. Bez względu na to, jak to brzmi. W tej współpracy trzeba poszukiwać recepty na uzdrowienie tutejszego futbolu. Przy obecnym kryzysie finansowym to jednak proces zapowiadany na lata, nie miesiące.

Gryf w liczbach

Gryf grał w III lidze 5 lat. Rozegrał 149 spotkań, jedno (150) oddał walkowerem. Wygrał 51 meczów, przegrał 55 (+ jeden walkower), zremisował 43.

W poszczególnych sezonach najwięcej goli dla Gryfa zdobywali:
- 2008/2009 - Tomasz Bukowski - 11.
- 2009/2010 - Szymon Gibczyń­ski i Marcin Kozłowski - po 9.
- 2010/2011 Krzysztof Biegański - 9.
- 2001/2012 - Krzysztof Bie­gań­­ski, Szymon Gibczyński - 8.
- 2012/2013 - Szymon Gibczyń­ski, Marcin Kozłowski, Paweł Waleszczyk, Arkadiusz Wódkiewicz - po 3.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza