Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza polska szkoła na ziemi niemieckiej

Sylwia Lis [email protected]
W budynku szkoły, w której odbywały się pierwsze zajęcia po polsku, znajduje się muzeum.
W budynku szkoły, w której odbywały się pierwsze zajęcia po polsku, znajduje się muzeum. UM Bytów
To była pierwsza polska szkoła na ziemi niemieckiej. Działała zaledwie trzy lata. Dziś w Płotowie mieści się muzeum.

Płotowo - niewielka wieś leżąca na Pomorzu u podnóża Góry Siemieżyckiej. Założono ją z mocy przepisów wydanych przez króla pruskiego Fryderyka Wielkiego w 1752 roku. W okresie między dwiema wojnami światowymi Płotowo było ważniejszym ośrodkiem w dążeniu tych ziem do przyłączenia do Polski.

Walcząc o Polskę
Jednym z ważniejszych działaczy tego okresu był Jan Styp-Rekowski (jego imię nosi jedna z ulic w Bytowie), który prezentował postulaty bytowskich Kaszubów. Organizator wielu wieców i inicjator szeregu protestów wnoszonych między innymi do komisji granicznej wyznaczającej granicę po postanowieniach traktatu wersalskiego. W proteście takim czytamy: "My Polacy parafii niezabyszewskiej, mieszkańcy wsi Małych i Dużych Płotów, Rekowa, Sierżna, Niezabyszewa i Piaszna, zebrani dnia 2 III 1920 roku w Płotowie, protestujemy uroczyście i jak najenergiczniej przed całym światem przeciwko pozostawieniu nas przy Niemcach.

Wymienione wioski są czysto polskie, a inne w większości polskie. Pozostawienie nas przy Niemcach jest równoczesne z utopieniem w morzu germańskim" - ("Gazeta Gdańska", 1920, nr 59 z 10 marca). 3 lipca 1929 roku w Płotowie otwarto pierwszą w powiecie polską szkołę. Na ziemi bytowskiej powstały jeszcze szkoły w Rabacinie, Osławie, Dąbrowie oraz w Ugoszczy. Szkoła działała na zasadzie niemieckich przepisów, lecz nauka odbywała się w języku polskim. Placówka początkowo mieściła się w tym samym budynku, w którym odbywały się zajęcia szkoły niemieckiej.

Pierwszym nauczycielem został Stanisław Ledóchowski. Jednak w grudniu 1930 roku władze niemieckie uniemożliwiły działalność polskiej szkoły w tym obiekcie. Zaczęto gorączkowo poszukiwać miejsca, gdzie polskie dzieci mogłyby kontynuować naukę. W końcu postanowiono, że zajęcia będą się odbywały w pomieszczeniach udostępnionych przez innego działacza na rzecz polskości - Bernarda Werrę (prezes Polsko-Katolickiego Towarzystwa Szkolnego w Bytowie. Zajmował się kolportażem polskich książek i czasopism).

Szkoła w domu**
W międzyczasie rozpoczęła się budowa budynku, w którym mieścić się miała polska szkoła.
Budynek ten ukończono w 1932 roku. Jednocześnie władze niemieckie wydały decyzję o cofnięciu uprawnień do nauczania, nauczycielowi Ledóchowskiemu w szkołach mniejszościowych na terenie Niemiec.
Władze niemieckie bez żadnego uzasadnienia odmówiły zgody na kontynuowanie nauczania przez zaproponowanych przez Polaków innych nauczycieli. Szkoła polska w Płotowie nigdy nie prowadziła dalszej działalności edukacyjnej w języku polskim. W sumie działała trzy lata. Z inicjatywy Ledóchowskiego powstał we wsi klub muzyczny, który gromadził kilkanaście osób. Dzieci i młodzież uczyły się śpiewu oraz gry na mandolinach i skrzypcach. Spotkania kilka razy w tygodniu odbywały się w rodzinach, które należały do Związku Polaków w Niemczech.
W 2004 roku na łamach lokalnej prasy oraz na stronie internetowej Liceum Ogólnokształcącego opublikowano wspomnienia jednej z uczennic płotowskiej szkoły Heleny Borzyszkowskiej (córki Bernarda Werry): "Nauczyciel Ledóchowski wszechstronny był. Uczył z jednakową pasją i darem religii, geografii i robótek ręcznych. Dogadywał się z dziećmi i młodzieżą. Urządzał pogadanki dla dorosłych. Miał pedagogiczne zacięcie. Zajęcia odbywały się od poniedziałku do soboty.
Rozpoczynały się o ósmej, kończyły około południa. W sali wisiały krzyż i obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus na tle kopca w Wadowicach. W ławkach ustawionych w dwa rzędy po pięcioro-sześcioro siedzieliśmy w parach. Rok szkolny zaczynał się po Wielkanocy. Uczniowie młodszej grupy uczyli się kaligrafii i notowali przede wszystkim na tabliczkach, starsi mieli już własne zeszyty. Dzieci z najbiedniejszych rodzin dostawały je od nauczyciela, pozostałym kupowali rodzice. Elementarze do nauki załatwiali członkowie Związku Polaków".
Jak opowiadała pani Helena, uczniowie w czasie przerw między zajęciami grali w dwa ognie. Do bezpośrednich konfliktów z uczącymi się w tym samym budynku Niemcami nie dochodziło. W przedwojennej szkole nie było takich wakacji jak dziś. Pierwsza przerwa wypadała podczas żniw, kolejna jesienią na czas wykopków. Kilkudniowe ferie wiązały się też ze świętami Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. W maju 1932 roku decyzją władz niemieckich rozwiązano szkołę, uczniowie ze łzami żegnali swojego nauczyciela. Z uplecioną girlandą mieszkańcy wsi odprowadzili go pod zieloną granicę w Rekowie.
Jak czytamy na stronie LO w Bytowie: - "Kiedy ją przekroczył, długo staliśmy i ze ściśniętymi gardłami obserwowaliśmy, jak odchodzi" - wspomina pani Helena.
Obecnie w budynku szkoły, w której odbywały się pierwsze zajęcia po polsku, znajduje się muzeum. Placówka jest filią muzeum Zachodnio-Kaszubskiego w Bytowie.
Muzeum otwarto w 1979 roku. Placówka prezentuje szereg dokumentów z okresu międzywojennego, ponadto świadectwa uczniów uczęszczających do tej szkoły. Ponadto znajdują się tutaj zdjęcia działaczy walczących o polskość tych ziem. Ekspozycja zajmuje trzy sale, w jednej znajduje się zrekonstruowana sala lekcyjna. **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza