Na nogi postawiono nie tylko służby morskie, ale także policję i służby sanitarne. Obawiano się skażenia.
Rosyjski statek "MCL Trader" służący do przewozu odpadów radioaktywnych płynął ze Szwecji do St. Petersburga w Rosji. Osiadł u wybrzeży Bornholmu na Bałtyku. Jak podały duńskie media, cała załoga - na czele z kapitanem - była kompletnie pijana.
Do zdarzenia doszło w sobotę wczesnym rankiem. Duńskie służby zorientowały się, że "MCL Trader" zboczył z morskiego szlaku. Nadzorująca ten rejon centrala duńskiej marynarki wojennej bezskutecznie próbowała nawiązać kontakt radiowy z jednostką.
Wysłano nawet kuter patrolowy, ale i jemu nie udało się porozumieć z załogą. Statek nie zmieniał kursu, wreszcie utknął na podwodnej przeszkodzie. Na Bornholmie postawiono na nogi zarówno służby morskie, jak i policję oraz służby sanitarne.
Obawiano się najgorszego, bo rosyjska jednostka służy do przewozu odpadów radioaktywnych.
- Do skażenia wód Bałtyku na pewno nie doszło, bo od razu wiedzielibyśmy o tym - mówi Mirosława Więckowska, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni. - Tymczasem we wszystkich naszych raportach nie ma nawet wzmianki o tym wydarzeniu.
Kapitan, kiedy wytrzeźwiał, zeznał, że statek nie przewoził niebezpiecznych ładunków. Wraz z pierwszym oficerem został aresztowany przez duńską policję pod zarzutem prowadzenia statku w stanie upojenia alkoholowego. Nikt z 16-osobowej załogi rosyjskiego statku nie został ranny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?