- Skąd pan przyjechał nad morze?
- Ze Śląska, z Rybnika. Wpadam tu już szósty sezon. Taki mam sposób na życie, że gram sobie na ulicy.
- Co pan gra?
- Głównie covery, bo ludzie to lubią. Ale przemycam też swoje kompozycje...
- Z dwóch płyt, które już pan nagrał?
- Również z tych płyt. Ale mam też mnóstwo innych swoich utworów, które gram.
- Jeśli covery, to jakie?
- Sting, Eric Clapton, Led Zeppelin, Metallica.
- Klasyka...
- Gram głównie rockowe numery. Takie, których ludzie słuchają, które lubią.
- A polskie piosenki, żeby turyści mogli pośpiewać razem z panem?
- Niechętnie. Mało słucham polskiej muzyki.
- Zdarzają się prośby specjalne?
- No pewnie. Często ludzie proszą mnie o takie piosenki, których nawet nie słyszałem. Ale też życzą sobie dużo z klasyki i wtedy z przyjemnością ją gram.
- Chętnie wrzucają pieniądze?
- Raz wrzucają, raz nie wrzucają. Jak jest bardzo gorąco, to słabo wrzucają, bo wszyscy są na plaży.
- Ile można uzbierać w ciągu tygodnia, grając i śpiewając?
- To różnie. Ale można nazbierać nawet kilkaset złotych tygodniowo. Tylko że koszty też mam duże. Sporo pieniędzy idzie na paliwo, noclegi.
- Gdzie pan jeszcze gra?
- Codziennie można mnie usłyszeć w Darłówku. A poza sezonem najczęściej w Wiśle, na deptaku. Mam tam blisko z Rybnika. Wpadam i gram, tak jak tutaj.
Rozmawiał Daniel Klusek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?