Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomagają kasztanowcom w Lęborku

Fot. Krzysztof Falcmany
Oklejony kasztanowiec.
Oklejony kasztanowiec. Fot. Krzysztof Falcmany
Ruszyła wiosenna akcja oklejania kasztanowców. W całym Lęborku opaski ze specjalnym środkiem założono na blisko 300 drzewach.

Szrotówek kasztanowcowiaczek to nieduży motyl, który upodobał sobie kasztanowce białe, popularnie nazywane kasztanami. Jego poczwarki zimują w opadłych liściach. Niestraszny im mróz, bo wytrzymują temperatury nawet do - 25 stopni. Pod koniec kwietnia poczwarki wspinają się po pniu na kasztanowiec. Żerują na jego liściach. Te zaatakowane przez owada są brązowe i zniszczone. Zdarza się, że zaatakowane przez szrotówka kasztanowce, kwitną po raz drugi. A to jeszcze bardziej je osłabia.

- Kasztance zabezpieczamy już czwarty rok z rzędu. Na drzewa zakładane są specjalne pułapki lepowe składające się z folii nasączonej specjalnym środkiem, do którego owady się przylepiają. Żeby pułapka była skuteczniejsza gliną smarowany jest pień drzewa, co uniemożliwia owadom przejście pod folią - wyjaśnia Ewa Brzezińska, dyrektor Miejskiego Zarządu Gospodarki Komunalnej w Lęborku.

W tym roku MZGK okleił dokładnie 285 drzew na terenie miasta. Największe skupiska kasztanowców są na ul. Mireckiego, przy placu Młodzieży i w parku Chrobrego. Wszystkie mają już założone pułapki lepowe. Urzędnicy zapewniają, że to tani i skuteczny sposób na pozbycie się szrotówka. Na oklejanie kasztanowców miasto wydało w tym roku 8 tys. zł. W sumie na jedno drzewo wychodzi po ok. 26 zł netto. I choć kilka kasztanowców ostatnio w mieście ubyło, to akurat efekt powstających w pobliżu inwestycji, a nie zniszczenia przez szkodnika.

- Mimo różnych opinii na ten temat od czterech lat nie wycięliśmy ani jednego chorego kasztanowca - zapewnia Brzezińska. Te różne opinie to m.in. zdanie byłego lęborskiego nadleśniczego, który rok temu na naszych łamach zarzucał MZGK, że akcja oklejania kasztanowców to marnowanie publicznych pieniędzy.

- Opaski to niepotrzebny wydatek. Nic nie dają. Liście atakuje dorosła postać szkodnika, czyli motyl, a on się po drzewach nie wspina, tylko na nie wlatuje - alarmował wtedy Zbigniew Kaczmarczyk, były szef lęborskiego nadleśnictwa. Urzędnicy tak wtedy, jak i dzisiaj twierdzą co innego. Oklejanie ma sens i przynosi efekty.

- Wystarczy spojrzeć na drzewa - przekonują i apelują o jeszcze jedno: - Prosimy mieszkańców, o to żeby nie niszczyli opasek na drzewach. Oklejamy kasztanowce po to, żeby je chronić. Zniszczenie opaski to marnowanie nie tylko naszej pracy, ale i szkoda dla drzewa, które może zaatakować groźny szrotówek - przestrzegają. Pułapki lepowe na kasztanowcach powiszą do końca maja. Potem zostaną ściągnięte.

Kolejnym etapem walki, będzie jesienne grabienie liści, żeby szrotówek nie mógł się w nim schronić. - Praktycznie na każdym kasztanowcu są już budki lęgowe dla ptaków. Jesienią planujemy uzupełnić braki i zamontować ich jeszcze więcej - mówi Ewa Brzezińska. Wszystko po to, żeby na kasztanowcach zadomowiły się naturalni wrogowie szrotówka, czyli ptaki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza