Ratuszowy zegar wybił właśnie północ. W gabinecie prezydenta paliło się światło. Mężczyzna podniósł głowę znad papierów i utkwił wzrok w czymś, czego jeszcze przed chwilą nie było.
Tak rozpoczyna się baśń Jolanty Nitkowskiej-Węglarz pod tytułem "Duch ratusza". W piątek właśnie w ratuszu czytał ją małym dzieciom prezydent Słupska Maciej Kobyliński.
"Na ścianie pojawił się jaśniejący ostrym światłem punkt" - to pierwszy zwrot akcji w tym opowiadaniu, bo oto punkt zmienia się w złotą klamkę. Zaciekawiony prezydent (ten baśniowy) wstaje zza biurka i chwyta za nią. Słyszy wówczas głos. To duch ratusza. Czeka na śmiałka, który zdobędzie dla niego kryształową kulę. W zamian spełni każde życzenie. Dla prezydenta to szansa, by w mieście wybudować domy, szkoły czy przedszkola.
Tak jak w każdej opowieści, tak i w tej główny bohater po baśniowych perypetiach sprostał wyzwaniu. W zamian zyskał szkatułkę pełną brylantów.
- A gdybym ja miał takie brylanty, to na co waszym zdaniem powinienem je przeznaczyć? - zagadnął na koniec do dzieci prezydent Kobyliński.
Od przedszkolaków i uczniów podstawówki na konkretne pytanie otrzymał konkretną odpowiedź.
- Na biednych - to pierwsza z nich. - Na pracę - to druga, choć praca przewinęła się w odpowiedziach raz jeszcze. - Na chleb - wypalił jeden z malców. - Na szpital - to kolejna.
Kiedy padło z sali, że na szkoły, nauczyciele zaczęli klaskać. Dopiero dalej na liście życzeń znalazł się plac zabaw i przedszkole. Zabrakło za to... basenu. Nie było zabawek i słodyczy.
- To jest przykład dziecięcej wrażliwości na świat - ocenia doktor Wiesław Baryła, psycholog z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w Sopocie. - Dzieci są uważnymi słuchaczami
i mają zdolność do wychwytywania tego, co ważne.
A wiedzę o tym, co jest ważne, czerpią przede wszystkim od dorosłych. Pytanie tylko, na ile, odpowiadając, zasugerowały się tym, co wcześniej usłyszały w bajce? Przecież równie dobrze mogły przytoczyć to, o czym w domu mówią rodzice i z tej wiedzy w tym konkretnym momencie skorzystały.
Wychodzi więc na to, że słupskie przedszkolaki zdają sobie sprawę z tego, czego najbardziej potrzeba w mieście. Wprost zapytały o pracę prezydenta Kobylińskiego. Ten tłumaczył, że to nie tylko Słupsk, ale i w całym kraju jest z tym nie najlepiej. Później były podziękowania, kwiaty i prośba od bibliotekarzy, aby prezydent, dzieląc brylanty - wcale nie z bajkowej szkatułki - wspomógł też bibliotekę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?