Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent spotkał się z dziećmi. Brylanty z ratusza trzeba przeznaczyć na pracę (wideo)

Aleksander Radomski
Dzieci wysłuchały bajki prezydenta i mówiły o realnym świecie. Na zdjęciu trzecioklasiści z ósemki.
Dzieci wysłuchały bajki prezydenta i mówiły o realnym świecie. Na zdjęciu trzecioklasiści z ósemki. Alek Radomski
Na co brylanty ze słupskiego skarbca powinien przeznaczyć prezydent Maciej Kobyliński? - Na pracę - powiedziały w piątek dzieci w ratuszu, i to nie jest bajka.

Ratuszowy zegar wybił właśnie północ. W gabinecie prezydenta paliło się światło. Mężczyzna podniósł głowę znad papierów i utkwił wzrok w czymś, czego jeszcze przed chwilą nie było.

Tak rozpoczyna się baśń Jolanty Nitkowskiej-Węglarz pod tytułem "Duch ratusza". W piątek właśnie w ratuszu czytał ją małym dzieciom prezydent Słupska Maciej Kobyliński.

"Na ścianie pojawił się jaśniejący ostrym światłem punkt" - to pierwszy zwrot akcji w tym opowiadaniu, bo oto punkt zmienia się w złotą klamkę. Zaciekawiony prezydent (ten baśniowy) wstaje zza biurka i chwyta za nią. Słyszy wówczas głos. To duch ratusza. Czeka na śmiałka, który zdobędzie dla niego kryształową kulę. W zamian spełni każde życzenie. Dla prezydenta to szansa, by w mieście wybudować domy, szkoły czy przedszkola.

Tak jak w każdej opowieści, tak i w tej główny bohater po baśniowych perypetiach sprostał wyzwaniu. W zamian zyskał szkatułkę pełną brylantów.

- A gdybym ja miał takie brylanty, to na co waszym zdaniem powinienem je przeznaczyć? - zagadnął na koniec do dzieci prezydent Kobyliński.

Od przedszkolaków i ucz­niów podstawówki na konkretne pytanie otrzymał konkretną odpowiedź.
- Na biednych - to pier­wsza z nich. - Na pracę - to druga, choć praca przewinęła się w odpowiedziach raz jeszcze. - Na chleb - wypalił jeden z malców. - Na szpital - to kolejna.

Kiedy padło z sali, że na szkoły, nauczyciele zaczęli klaskać. Dopiero dalej na liście życzeń znalazł się plac zabaw i przedszkole. Zabrakło za to... basenu. Nie było zabawek i słodyczy.

- To jest przykład dziecię­cej wrażliwości na świat - ocenia doktor Wiesław Baryła, psycholog z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w Sopocie. - Dzieci są uważnymi słuchaczami
i mają zdolność do wychwytywania tego, co ważne.

A wiedzę o tym, co jest ważne, czerpią przede wszystkim od dorosłych. Pytanie tylko, na ile, odpowiadając, zasugerowały się tym, co wcześniej usłyszały w bajce? Przecież równie dobrze mogły przytoczyć to, o czym w domu mówią rodzice i z tej wiedzy w tym konkretnym momencie skorzystały.

Wychodzi więc na to, że słupskie przedszkolaki zdają sobie sprawę z tego, czego najbardziej potrzeba w mieście. Wprost zapytały o pracę prezydenta Kobylińskiego. Ten tłumaczył, że to nie tylko Słupsk, ale i w całym kraju jest z tym nie najlepiej. Później były podziękowania, kwiaty i prośba od bibliotekarzy, aby prezydent, dzieląc brylanty - wcale nie z bajkowej szkatułki - wspomógł też bibliotekę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza