Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkoli miejskich jest mało, a na prywatne nie ma pieniędzy

Marcin Prusak [email protected]
Fot. Kamil Nagórek
Mieszkańcy Ustki mają problem ze znalezieniem miejsc dla dzieci w miejskich przedszkolach. Prywatny przedsiębiorca chce otworzyć niepubliczne przedszkole, ale miasto twierdzi, że nie może dofinansować jego działalności.

Na nowy rok szkolny trzy usteckie przedszkola miejskie przyjęły 344 maluchy z Ustki i gminy Ustka. Niestety, miejsc zabrakło dla 79 dzieci. Kto więc się nimi zaopiekuje?

W Ustce nie powstało dotychczas żadne prywatne przedszkole. Tę lukę chce zapełnić Kraina Jeża Wacława. Firma o tej nazwie do tej pory prowadziła salę zabaw dla dzieci. Można tam było przyprowadzić malucha na kilka godzin.

- Zrezygnowaliśmy z tej działalności i chcemy opiekować się przedszkolakami codziennie - mówi Joanna Kowalik, właścicielka usteckiej Krainy. - Po przeprowadzeniu remontu sali przy ul. Jagiel-
lońskiej możemy przyjąć około 20 dzieci. Jeżeli zapotrzebowanie będzie większe, mamy możliwość zaadaptowania jeszcze trzech kolejnych sal na nasze potrzeby.

Pracownicy Krainy Jeża Wacława otworzą tzw. placówkę opiekuńczą i będą zajmowali się dziećmi od godz. 7 do 16 (istnieje możliwość odbioru dziecka po wcześniejszych ustaleniach po godz. 16). Problemem jest jednak wysoka cena. Miesięczny pobyt dziecka będzie kosztował 500 zł. Do tego trzeba dodać koszt obiadu - 4 zł dziennie. Cena jest wysoka, bo placówka nie ma żadnego dofinansowania z kasy miasta. Jej właściciele rozmawiali z władzami Ustki o możliwościach dofinansowania, ale dostali odmowną odpowiedź. - Aby niepubliczna placówka mogła ubiegać się o dofinansowanie z pieniędzy budżetowych, musi spełniać określone ustawą wymogi - mówi Maciej Karaś, sekretarz miasta Ustka. - Dopiero po spełnieniu tych wyśrubowanych norm możemy przekazać dotację na każdego przedszkolaka. W innej sytuacji nie możemy dopłacać do dzieci w prywatnych przedszkolach, bo złamiemy prawo.
Właściciele Krainy zaznaczają, że nie stać ich na spełnienie wszystkich wymogów nakazanych przedszkolom.

- Musielibyśmy wybudować dom jednorodzinny z dużymi pokojami - zaznacza Kowalik. - To kosztowałoby około 500 tysięcy złotych. Takich pieniędzy nie mamy.

Tymczasem okazuje się, że Ustka będzie miała od tego roku więcej pieniędzy na opłacenie przedszkoli i żłobków. Wszystko dzięki temu, że nowe zasady naboru do tych placówek wykluczają dzieci, które nie są zameldowane w Ustce lub w gminie Ustka. W ubiegłym roku dzieci bez meldunków w obu tych gminach było 27 w przedszkolach i 12 w żłobku. Na utrzymywanie tych niezameldowanych w mieście dzieci, a przebywających w miejskich placówkach wychowawczych, Ustka dokładała rocznie około 300 tysięcy złotych. Wszystko przez to, że gmina Ustka dopłacała do swoich dzieci tylko 80 proc. kosztów ich utrzymania w placówkach (na mocy nowego porozumienia od nowego roku szkolnego będzie płaciła 100 proc. kosztów utrzymania). Jeżeli dziecko nie jest nigdzie zameldowane, to żaden samorząd nie dopłaca Ustce do jego utrzymania w przedszkolu i żłobku. Tymczasem na jedno dziecko w przedszkolu miasto wydaje od 600 do 524 złotych, a na malucha w żłobku aż 868 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza