MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Resident evil 2: Apokalipsa"

Piotr Polechoński
Co może być gorszego od beznadziejnie słabego filmu? Jego kontynuacja. Druga część "Resident evil" to filmowy koszmarek jakich mało. To kilkukrotnie spotęgowana - w porównaniu do części pierwszej - krwawa jatka i nic poza tym.

Co gorsza, stopień natężenia przemocy i forma jej pokazania w niebezpieczny sposób zacierają granicę oddzielającą to, co dobre od tego, co złe. Stąd głównym tematem tego obrazu (i jedynym) jest totalne zabijanie. Zaś, kto zabija i dlaczego, nie ma już najmniejszego znaczenia. Jedyne pytania jakie tu się pojawiają dotyczą wyłącznie tego, kiedy ktoś zostanie zastrzelony, zmiażdżony lub rozszarpany przez krwiożerczych zombie. Za to nikt nie pyta "po co"?
Wiem, że "Resident evil" to tytuł szczególnie mocno wpisany w konwencję gatunku, który reprezentuje. Ale zapewniam: nie spodziewałem się wcale ambitnego kina psychologicznego. Ja tylko po cichu liczyłem, że za drugim razem można się nieco poprawić i wyprodukować sprawny film grozy w niezłym sosie science fiction. Tym bardziej, że nie brakuje przykładów na to, że jak się chce, to się udaje ("28 dni później" i "Świt żywych trupów"). Niestety, najwidoczniej w przypadku "Resident evil" nikomu się nie chciało i efekt jest taki, a nie inny. Czyli kolejny film z cyklu "nie myśl, zabijaj".
Druga część zaczyna się tam, gdzie kończy pierwsza. Główna bohaterka Alice - która cudem przeżyła wybuch zarazy w podziemnej bazie koncernu "Umbrella" (zamieniającej zdrowych ludzi w rozszalałych zombie) - wydostaje się na powierzchnię i trafia do wojskowego szpitala. Gdy odzyskuje przytomność okazuje się, że całe miasto jest zrujnowane, a w jego murach szaleje śmiertelnie niebezpieczny wirus. Ulice pełne są zombie, ale tym razem to nie oni są największym zagrożeniem. W wyniku biologicznych eksperymentów narodził się Nemezis - stwór, który może przynieść zagładę całej ludzkości. Na szczęście Alice to też nie byle kto. I ona po pewnym czasie odkrywa, że została poddana genetycznym modyfikacjom i stała się prawdziwą maszyną do zabijania...
Nie wiem, czy to był świadomy zamiar twórców czy też może ich intelektualna gra z widzem, ale druga odsłona przygód dzielnej wojowniczki (tragicznie bezbarwna Milla Jovovich) to miejscami jawna parodia z jej wcześniejszego występu. Zamiast groźnych grymasów twarzy - głupawe miny, zamiast przerażających zombie - oblepieni ketchupem, śmiejący się ukradkiem statyści, zamiast strzeleckich popisów zabójczyni potworów - fatalne zdjęcia w zwolnionym tempie (te ostatnie są niemal w każdej scenie i zazwyczaj kompletnie niepotrzebnie).
"Resident evil 2" to bzdurny film, do granic możliwości przeładowany sadystyczną przemocą. Bez sensownej akcji, ze złymi efektami specjalnymi oraz z katastrofalnym aktorstwem. Kompletnie dla nikogo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza