Gospodarzy w Jezierzu (gm. Kołczygłowy) na 59 hektarach. Jedna piąta ziemi to jego własność, pozostałe grunty dzierżawi. W latach 70. ojciec przekazał mu majątek. Było tego z 12 hektarów. Ojciec pochodził z Kramarzyn, matka spod Brus. Hodowali prawie wszystko: od krów i świń, na kurach kończąc. - Źle nie było, człowiek mógł odłożyć parę groszy - mówi.
Pod koniec lat 80. kupił sprzęt rolniczy. Chciał go spłacić w kilka lat. Kiedy skoczyły stopy procentowe, zadłużenie wzrosło kilkakrotnie. Pojechał z ciągnikiem na giełdę, chciał go sprzedać i spłacić dług. Maszynę sprzedał, tyle, że go okradziono.
Wychodzenie na prostą
- Chciałem sobie polepszyć życie, a zapędziłem się w kozi róg. Wszystko rozpoczynałem od nowa - wspomina.
Długi spłacił, wyszedł na prostą, ale jakim kosztem! W domu się nie przelewa, budynek wymaga remontu od dawna, w chlewie bogato też nie jest - przydałaby się modernizacja. Rolnik mówi, że ma już plany, pomysły i chęci do pracy. - Gdyby przyszło więcej gotówki, od razu zainwestowałbym w gospodarstwo, bo można wyżyć z rolnictwa. Ale pieniędzy nie mam, muszę więc robić wszystko stopniowo - zastrzega.
Pstra lepsza niż biała
Był załamany, ale teraz wszystko widzi w jasnych barwach, bo zobaczył szansę dla siebie. Na szkoleniu rolników w Urzędzie Gminy w Kołczygłowach specjaliści namawiali do założenia hodowli specjalnej rasy świni - złotnickiej pstrej. Chętnych wtedy wielu nie było do przystąpienia do programu i do zawiązania stowarzyszenia. E. Witk-Jeżewski obliczył, że jeżeli mają być wynegocjowane wyższe ceny niż przy hodowli białej i będą dopłaty z ministerstwa do utrzymania macior, to czemu nie spróbować? Pod koniec 2000 r. wszedł do stowarzyszenia hodowców. Dzięki pożyczce z banku spółdzielczego kupił później dwie lochy i knura. Jest hodowcą złotnickiej od ponad roku.
Złotnicka smaczniejsza
W obróbce ziemi i utrzymaniu hodowli pomaga rodzina. Przed laty miał więcej krów, ale za mleko mało płacili, więc prawie całe stado sprzedał. W chlewie spośród kilkunastu loch pozostały tylko trzy białe zwisłouche. Jest za to osiem loch złotnickiej. Sprzedał już trzy rzuty odchowanych świń nowej rasy. Ze sprzedażą nie ma problemów - odbiorem zajmuje się przedsiębiorca ze Sławna, z którym stowarzyszenie ma podpisaną umowę. Na początku szacował, że hodowla będzie dłuższa, teraz w cztery miesiące po odsadzeniu prosiaków świnie nadają się do sprzedaży. - Mięso jest smaczniejsze niż białej. Złotnicka zamiast wody, jak u białej, ma w sobie naturalny tłuszcz, którego nie traci przy obróbce - reklamuje.
Program nadziei
E. Witk-Jeżewski szefuje kołu stowarzyszenia hodowców na powiat bytowski. Należy do niego kilku rolników. Drugie koło działa w powiecie słupskim. W Jezierzu aż trzech sąsiadów Witk-Jeżewskiego przystąpiło do programu, pozostali są rozproszeni po innych wsiach. Nawet szwagra w Starkowie rolnik namówił do hodowli.
W sumie siedmiu rolników z powiatu bytowskiego jest w programie. To niemal elita. Koordynatorem programu i szefem stowarzyszenia jest Bogusław Piechota z Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego. - W tej chwili w programie uczestniczy 30 rolników i w tym roku nie zostanie wprowadzony kolejny, bo chcemy przeprowadzić badania genetyczne, żeby zachować najlepsze stado. Do 2008 r. będzie nie więcej niż 50 rolników zajmujących się hodowlą złotnickiej pstrej - zapowiada.
B. Piechota dostawał gratulacje od władz wojewódzkich, powiatowych i gminnych. Dziękowali nie tylko za smaczną szynkę, kiełbasę, ale też za wprowadzenie programu, który daje szansę słupskiemu rolnictwu . - Szacujemy, że w ciągu kilku lat program przyniesie 200 miejsc pracy. Bo zatrudnienie znajdą nie tylko rolnicy, ale także firmy obsługujące hodowców: przetwarzających mięso, prowadzących sklepy.
Jeszcze próbuje
W kwietniu chcą opatentować trzy produkty markowe. Mają już nawet nazwy: będzie smalec komornicki, kiełbasa pomorska pstra oraz szynka. - Nie mamy jeszcze nazwy, może szynka kaszubska pstra? - zastanawia się.
Jest zadowolony z wdrożenia programu, wyprzedzają nawet pewne zapisy planu. O Witk-Jeżewskim Piechota mówi: - To uczciwy rolnik, nie mydli oczu. Wciągnął się do programu, bo chce wyjść na prostą. A wiadomo, że w rolnictwie się nie przelewa.
- Kiedy okaże się, że na dłuższą metę jest to nadal opłacalne, to nastawię się tylko na złotnicką i białej nie będę miał w chlewie. Na razie jeszcze próbuję - zastrzega rolnik.
Świnie złotnictkie pstre sprowadzono z Wielkopolski na Pomorze na przełomie 2000/2001. Są hodowane przez rolników w powiatach bytowskim i słupskim w ramach programu pilotażowego. Jego wdrażanie podzielono na dwa etapy:
- do 2008 roku (500 loch stada podstawowego)
- od 2009 roku (głównym celem ma być utrzymanie pogłowia oraz zwiększenie opłacalności produkcji). Projekt jest nadzorowany przez Urząd Marszałkowski oraz Katedrę Hodowli i Produkcji Trzody Chlewnej Akademii Rolniczej w Poznaniu.
Początki hodowli świni rasy złotnickiej pstrej sięgają lat powojennych, kiedy zostały zakupione od przesiedleńców spod Wilna i Nowogródka. W efekcie pracy hodowlanej w Złotnikach (Wielkopolska) uzyskano dwie odmiany: białą mięsną oraz pstrą o użytkowości mięsno-słoninowej. Z czasem pozostało w hodowli niewiele sztuk pstrej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?