Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosjanie w pułapce. Jacht „Polina” nie może opuścić usteckiego portu

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Jacht "Polina" prawnie nie przebywa w Polsce, ale jest w Ustce.  Rosyjska załoga nie może wyjść na ląd, ani opuścić portu
Jacht "Polina" prawnie nie przebywa w Polsce, ale jest w Ustce. Rosyjska załoga nie może wyjść na ląd, ani opuścić portu Internauta Mariusz
Rosyjska załoga, która zawinęła na jachcie "Polina" do Ustki, ma skomplikowaną sytuację. Także służby polskie. Fizycznie Rosjanie są w Polsce, ale tylko na wodzie. Prawnie ich nie ma, bo Straż Graniczna nie wpuściła ich na ląd. Natomiast Kapitanat Portu nie pozwala im na wyjście w morze.

Jacht „Polina” pod polską banderą z rosyjską załogą zawinął do Ustki w niedzielę. W środę 9 sierpnia kapitan zapowiadał już wyjście w morze. Tymczasem okazało się, że Rosjanie, którzy najpierw nie dostali pozwolenia wejścia na ląd, nie mogą również opuścić portu. Wolno im tylko przebywać na jachcie. Pod czujnym okiem funkcjonariuszy Straży Granicznej.

Kapitan potrzebował pomocy

Dwaj Rosjanie płynęli z Bałtijska w obwodzie królewieckim na Bornholm. Mogli poruszać się po polskich wodach ze względu na swobodę przepływu, ale nie mogli wpłynąć do Polski. Przepisy tego zabraniają. Jednak jacht "Polina" ze względu na stan zdrowia kapitana został wpuszczony do portu.

- Podczas rejsu kierownik jednostki zgłosił bosmanowi portu w Ustce, że potrzebuje pilnej pomocy medycznej z uwagi na problemy z sercem – mówi Tadeusz Gruchalla, zastępujący rzecznika prasowego komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.

W sytuacji ratowania zdrowia i życia jacht wpłynął do portu i zacumował przy Nabrzeżu Kołobrzeskim. Na miejsce wezwano zespół ratownictwa medycznego. Cudzoziemcowi udzielono pomocy, ale zdaniem ratowników nie było konieczności hospitalizacji mężczyzny.

Przeszukanie jachtu w czasie odprawy

- W ramach odprawy granicznej nasi funkcjonariusze weszli na pokład, by sprawdzić, czy załoga ma prawo wejścia do Polski. Ponieważ obywatele Rosji nie mieszczą się w katalogu osób uprawnionych do wjazdu na terytorium Polski, komendant Placówki Straży Granicznej w Ustce wydał im decyzję o odmowie wjazdu – relacjonuje Tadeusz Gruchalla.

To oznacza, że Rosjanie fizycznie w Polsce są, ale prawnie ich nie ma. Nie mogą opuszczać jachtu, bo zejście na ląd to nielegalne przekroczenie granicy.

- Nasi funkcjonariusze przejrzeli też pomieszczenia jachtu i różne zakamarki. Nie znaleźli żadnych przedmiotów, które mogłyby zwrócić ich uwagę, czy zaniepokoić. Po sprawdzeniu w systemie okazało się, że ani jednostka, ani członkowie załogi nie są poszukiwani. Nie było więc powodu, by zatrzymywać jacht - mówi Tadeusz Gruchalla. - Nie było również powodu, aby ukarać Rosjan, ponieważ wpłynęli do portu z przyczyn zdrowotnych, a później musieli przeczekać sztorm. Deklarowali, że gdy tylko warunki pogodowe pozwolą, wypłyną w rejs na Bornholm. W środę przed południem nie opuścili jeszcze portu, ale zapowiedzieli, że szykują się do wyjścia.

To jednak okazało się niemożliwe. Kapitanat Portu w Ustce ich nie wypuścił, ponieważ jacht nie ma ważnych dokumentów.

Brak ważnych dokumentów

Od początku dziwna wydawała się sprawa bandery i oznaczenia jachtu. Jak informował Urząd Morski w Gdyni i Straż Graniczna, jacht pływa pod polską banderą. Jednak na jednostce widnieje napis portu macierzystego: Kaliningrad. Nazwa jachtu jest umieszczona w niewłaściwym miejscu. Nie ma też numeru rejestracyjnego. W środę sytuacja przynajmniej częściowo się wyjaśniła. Okazuje się, że polski armator kupił jacht od Rosjan, ale oznaczenia do tej pory nie zostały zmienione. Jacht został zarejestrowany w Polskim Związku Żeglarskim. Jako port macierzysty wskazano Ustkę. Jednak certyfikat stracił ważność.

- Od lutego tego roku jacht powinien być przerejestrowany do ogólnopolskiego rejestru jednostek morskich i śródlądowych REJA 24 – mówi Zenon Jasik, kapitan jachtowy i inspektor techniczny Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego, który zajął się sprawą „Poliny”. - Aby załoga mogła opuścić port, trzeba załatwić te formalności. Po przeglądzie jachtu wystawienie certyfikatu i wydanie zaświadczenia przez słupskie starostwo, że jacht został zgłoszony do rejestracji, potrwa pięć dni. I to w systemie ekspresowym. Na dowód rejestracyjny czeka się dwa-trzy tygodnie. Jednak aby wypłynąć w morze, wystarczy mieć samo zaświadczenie.

To z kolei oznacza, że niepożądani goście w Polsce spędzą kolejne dni.

- Jacht jest cały czas monitorowany przez Straż Graniczną. Dniem i nocą, dopóki jednostka jest w porcie. To jest dużym obciążeniem naszych funkcjonariuszy - zaznacza Tadeusz Gruchalla z MOSG.

Co ciekawe, jeśli sprawa rejestracji zostanie zakończona, jacht z załogą spoza strefy Schengen będzie mógł opuścić Ustkę bez odprawy granicznej. Straż Graniczna nie wejdzie na jego pokład, ponieważ Rosjan „nie ma w Polsce”.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza