Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skargi na areszt dla inspektorów transportu drogowego podejrzanych o korupcję

Bogumiła Rzeczkowska
Jeden z podejrzanych inspektorów podczas doprowadzenia na przesłuchanie.
Jeden z podejrzanych inspektorów podczas doprowadzenia na przesłuchanie. youtube.pl
Nikt nie zgadza się z decyzją sądu o miesięcznym aresztowaniu słupskich inspektorów transportu drogowego. Prokuratura mówi - areszt za krótki. Obrońcy - niepotrzebny.

Do słupskiego sądu okręgowego wpłynęły zażalenia w sprawie aresztowania dwóch inspektorów transportu drogowego - Adama P., kierownika słupskiego oddziału Inspekcji Transportu Drogowego w Gdańsku oraz jego podwładnego Marcina Ł. Obaj zostali aresztowani przed tygodniem.

Słupska prokuratura okręgowa podejrzewa ich, że w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmowali korzyści majątkowe i osobiste, a ich zachowanie stanowiło naruszenie przepisów prawa. Trzecią podejrzaną jest kobieta, ale ta przebywa na wolności.

W praktyce polegało to na tym, że Martyna K., córka jednego z przedsiębiorców pojawiających się w tej sprawie, założyła firmę zajmującą się szkoleniem kierowców, rozliczaniem ich czasu pracy oraz sporządzaniem dokumentacji. Zajmowali się tym inspektorzy ITD. Szkolili kierowców i przedsiębiorców z firm transportowych, na bieżąco analizowali czas pracy kierowców i informowali o ewentualnych naruszeniach, by ci w razie kontroli uniknęli kar. Podobnie było z przygotowaniem dokumentacji do kontroli dla zainteresowanych firm, by nie poniosły kar.

Za świadczone usługi inspektorzy, np. Adam P. zarobił niecałe cztery tysiące złotych, ale w grę wchodziły też prezenty, czy spotkanie towarzyskie z konsumpcją dla polepszenia wyników ewentualnej kontroli. Taki obiad spożyto całkiem niedawno, bo 26 maja z zainteresowanym dobrymi wynikami kontroli małżeństwem ze Słupska. Jednak zarzuty sięgają dwóch lat wstecz. Na razie ustalono, że inspektorzy świadczyli takie usługi dla kilku osób.

Martyna K. przyznała się do zarzutów, inspektorzy - nie.

W ubiegły piątek sąd rejonowy nie całkiem zgodził się z wnioskiem prokuratury i zastosował tymczasowe aresztowanie wobec podejrzanych mężczyzn tylko na miesiąc, a nie trzy.

Z tą decyzją z kolei nie zgodził się ani prokurator, ani obrońcy i wszyscy złożyli na nią zażalenia.

- Biorąc pod uwagę czynności, jakie zaplanowaliśmy w tej sprawie, miesiąc to termin nierealny - mówi Marek Buchwald, zastępca słupskiego prokuratora okręgowego. - Musimy mieć na uwadze charakter czynu i stopień społecznego zagrożenia. Z materiału dowodowego wynika, że podejrzani mogą utrudniać postępowanie, bo w sprawie nie występują tylko sami funkcjonariusze.

Jednak o tej drugiej stronie, czyli osobach korzystających ze szkoleń, prokurator nie chce mówić.

Co innego uważa obrona.

- To poważny zarzut i nie chodzi o to, by w ogóle sąd nie stosował żadnych środków. Złożyłem wniosek o zamianę aresztowania na dozór policji i zakaz opuszczania kraju - mówi Paweł Skowroński, adwokat Adama P. - W tej sprawie nie istnieje obawa matactwa, bo fakty są ustalone. Jednak z zarzutów nie wynika, że chodzi tu o klasyczne łapownictwo na przykład przy kontroli drogowej. Pozostaje więc kwestia oceny prawnej, czy inspektorzy mogli tego rodzaju szkolenia przeprowadzać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza