Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk w roku 1981 - życie na kartki

Krzysztof Piotrkowski
Tak wyglądała kartka na mięso.
Tak wyglądała kartka na mięso.
W kwietniu 1981 w byłym województwie słupskim wprowadzono kartki na mięso, wędliny i masło. Powstał chaos, ludzie nie wiedzieli co, gdzie, i ile mogą kupić. Lokalna prasa zapewniała, że wcale nie jest tak źle.

Życie na kartki

Życie na kartki

Kartki wprowadzono po raz pierwszy w lipcu 1976 roku na cukier. Od roku 1981 wobec coraz większej zapaści gospodarki i niedoborów na rynku podstawowych produktów poszerzano zakres reglamentacji. Wprowadzono kartki na mięso, masło, kaszę, ryż, mąkę, olej, mydło, proszki do prania, słodycze, papierosy, alkohol i paliwo. Kartki na mięso obowiązywały najdłużej, do końca lipca 1989 roku. Wycofał je rząd Mieczysława Rakowskiego. Dziś system kartkowy obowiązuje na Kubie i w Korei Północnej.

"Głos Pomorza" w 1981 roku był organem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i nie mógł pisać źle o wprowadzeniu reglamentacji żywności. Dla nikogo jednak nie było tajemnicą, że wprowadzenie kartek jest skutkiem tego, że państwo nie jest w stanie zapewnić obywatelom dostępu do produktów pierwszej potrzeby, m.in. żywności, odzieży, środków czystości.

Dlatego na łamach prasy, aby całkiem nie straciła wiarygodności, pisano czasem artykuły w tonie "łagodnej krytyki". Najczęściej wszystkie, również te najbardziej absurdalne pomysły władz, były przedstawiane jako pomysły racjonalizatorskie, które usprawnią handel.

Kartki - wygoda, czy kłopot?
1 kwietnia 1981 roku, w dniu wprowadzenia kartek m.in. na masło, dopiero na przedostatniej stronie w krótkim tekście znajdujemy lakoniczną wzmiankę o tym fakcie. Kilka zdań wystarczy, aby wprowadzić w ówczesny świat absurdów. "Dokumentem uprawniającym do zakupu masła będą karty zaopatrzenia na cukier. Zakupu masła będzie można dokonać w sklepie, w którym karta na cukier została zarejestrowana."

Najważniejszą informacją dnia była "Rolnicza wiosna z przeszkodami", artykuł o kłopotach z wiosenną pracą w polu. Jednak na trzeciej stronie też jest o kartkach, ale z zupełnie innej perspektywy. Tytuł artykułu: "Kartki na mięso - wygoda czy kłopot".

Wiceprezes spółdzielni spożywców Społem Czesław Burchardt potwierdził, że handel jest przygotowany do rozszerzenia systemu reglamentacji o przetwory zbożowe.

Najciekawsza jest przyczyna wprowadzenia kartek: "Głównym tego powodem są liczne postulaty napływające od nabywców."

Okazuje się więc, że sami klienci tego chcieli. Autor podsumowuje: W sumie więc wprowadzeniu systemu kartkowego towarzyszyć musi mniejszy niż na początku roku optymizm, że zlikwiduje on dotychczasową uciążliwość zakupów (...)".

Towaru więcej niż klientów
Trzeciego kwietnia "Głos Pomorza" relacjonował pierwszy dzień obowiązywania systemu kartkowego. Stała się rzecz niebywała, po raz pierwszy od lat towar na półkach był, ale nie było chętnych na zakupy.

"Bardzo niepokoi słupskich handlowców, a także dezorganizuje sprzedaż fakt, że tylko 50 procent osób, które zarejestrowały bony na dzień 1 bm. odebrało należne towary ze sklepów. Pozostało 840 kurczaków, 200 kilogramów mięsa i spore ilości wędlin. "

Nie było chętnych nawet na towar dostępny bez kartek, m.in. pasztetową, salceson i kości na zupę. Kilka dni później okazało się, że ludzie nie przyszli, bo nie otrzymali na czas kartek na mięso. Panował chaos, wiele osób nie wiedziało gdzie i jak się mają zarejestrować. Niemniej trudności z dostępem do kartek to również wina zwykłych ludzi, a nie aparatu administracyjnego.

6 kwietnia w "Głosie" czytamy m.in. "Wielu ludzi czyta nieuważnie ogłoszenia wywieszone w kilkudziesięciu placówkach WSS na terenie miasta, wielu odwleka rejestrację na ostatni dzień. Do biur WSS Społem telefonują setki osób z zapytaniem o adresy punktów i przynależne do nich sklepy."

Dzień później gazeta po raz pierwszy pisze o trudnościach, błędach i omyłkach w dostarczaniu kartek, "Kartki przychodziły zbyt późno i mało regularnie. Wzmagało to niezadowolenie, powodując jednocześnie wiele sytuacji konfliktowych. W Sławnie na krótki okres zabrakło kartek dla kobiet w ciąży, w Miastku zaś - dla dzieci. Dzięki sprawnej działalności tamtejszej administracji, sytuacja szybko została wyjaśniona. Sprowadzono kartki ze Słupska.

Lenistwo niektórych kierowników sklepów doprowadzało mieszkańców do wściekłości. Na przykład w jednym ze słupskich punktów zarządzono, że klient musi kupić cały przydział jednego rodzaju mięsa naraz, na przykład 1,2 kilograma wędliny. Zdenerwowana klientka, która napisała do redakcji, podaje, że w Ustce jest jeszcze gorzej, bo każą wykupić cały miesięczny przydział mięsa i wędlin jednego dnia.

Oto niektóre głosy zbulwersowanych klientów, które trafiły na łamy "Głosu Pomorza":
"Stałam ponad godzinę w sklepie nr 50 tzw. Megasamie przy ul. Królowej Jadwigi - dzwoni mieszkanka Zatorza. - Sprzedawali tylko boczek surowy i jeden rodzaj kiełbasy. Mieliśmy czekać na dostawę. Myślałam, że kartki ułatwią zakupy. Rozczarowałam się."

- Już trwa sprzedaż, a my jeszcze się nie zarejestrowaliśmy - stwierdza pracownik Wojewódzkiego Biura Rozbudowy Miast i Osiedli Wiejskich. - Na Garncarskiej stoimy do późnej nocy. Albo za mało tych punktów, albo źle zsynchronizowano wydawanie kartek z rejestracją.

Po półtora tygodnia obowiązywania systemu kartkowego, władze miasta pod naciskiem mieszkańców otworzyły kolejnych dziewięć punktów, w których można rejestrować kartki na żywność. Do tej pory w całym mieście było ich zaledwie pięć. "Zasadniczy cel osiągnięto: towar czeka na klienta w sklepach. Mięso dostarczane jest dzień naprzód, wieczorem, wędliny - w dniu sprzedaży, od 6 rano. Nie wszędzie jest tak, jakby chcieli tego klienci i jak planowali handlowcy. Pierwszy egzamin wypadł dostatecznie."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza