Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupska prokuratura po raz drugi umorzyła sprawę śmierci noworodka

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Po dwukrotnym umorzeniu sprawy pani Agnieszka zastanawia się nad własnym aktem oskarżenia. Przed sądem cywilnym rozpoczęła się też sprawa odszkodowawcza.
Po dwukrotnym umorzeniu sprawy pani Agnieszka zastanawia się nad własnym aktem oskarżenia. Przed sądem cywilnym rozpoczęła się też sprawa odszkodowawcza. Zdjęcie poglądowe
Mimo wskazówek sądu nie znalazła podstaw do szukania winnych. Z powodu przedawnienia.

O sprawie śmierci synka Agnieszki Kaczkowskiej z Kończewa pisaliśmy latem. Wtedy słupska prokuratura rejonowa po raz pierwszy umorzyła śledztwo. Z powodu przedawnienia, bo stało się to po sześciu latach od tragicznych wydarzeń.

Pierwsze dziecko pani Agnieszki miało się narodzić 30 lipca 2007 roku. Po trzech dniach kobieta poszła do ginekologa w Kobylnicy. To był piątek. Lekarz dał jej skierowanie do szpitala, mówiąc, aby pojechała tam w poniedziałek, jeśli nic nie będzie się działo. Jednak w niedzielę rano ustały ruchy i mąż pani Agnieszki zawiózł ją do szpitala w Ustce. Badania USG i wód wyszły dobrze. Miała czekać, aż zacznie rodzić.

W nocy pojawiły się skurcze, ból nie do wytrzymania i krwawienie. Według pacjentki, personel to wszystko zlekceważył, śmiejąc się, że kobieta panikuje. Dopiero po dobie w poniedziałek przed południem zrobiono jej cesarkę. Chłopczyk urodził się w bardzo złym stanie. Serce Wojtusia zabiło dopiero po 40 minutach reanimacji. Noworodek był pokryty zieloną mazią. Wieczorem trafił do kliniki w Gdańsku. Rano pani Agnieszka dostała telefon, że synek nie żyje.

W dniu śmierci dziecka mąż kobiety powiadomił słupską prokuraturę rejonową o zaniedbaniach szpitala. Następnego dnia wszczęto śledztwo o nieumyślne spowodowanie śmierci. Sprawę badali biegli lekarze z Poznania.

Nie chcieli się odnieść do części zapisów KTG. Prokuratura powołała więc biegłych z Łodzi. Ci stwierdzili, że wskazania do przeprowadzenia cesarskiego cięcia istniały znacznie wcześniej, niż je wykonano. Być może noworodek by przeżył, choć nie ma pewności. Jednak nie doszukali się związku przyczynowo-skutkowego między nieprawidłowym zachowaniem lekarzy a śmiercią dziecka. Ich zdaniem doszło jedynie do narażenia go na utratę życia.

Na podstawie tej opinii prokuratura umorzyła śledztwo. Z artykułu dotyczącego spowodowania śmierci - bo takiego przestępstwa nie było. Także z artykułu dotyczącego narażenia życia - bo takie było, ale się przedawniło po pięciu latach od zdarzenia, czyli już 6 sierpnia 2012 roku.

Dariusz Iwanowicz, słupski prokurator rejonowy, tłumaczył ten fakt długim oczekiwaniem na opinię biegłych, którą teraz można wykorzystać jedynie w procesie cywilnym.

Jednak pani Agnieszka złożyła zażalenie na umorzenie, w którym skutecznie dowiodła, że prokuratura wybiórczo oceniła opinię biegłych, a oni nie udzielili jasnej odpowiedzi, czy istnieje związek przyczynowo-skutkowy między zaniedbaniami personelu a jej dziecka. Nie stwierdzili, co było przyczyną śmierci. Natomiast prokuratura w uzasadnieniu umorzenia nie wskazała, kto konkretnie naraził dziecko na śmierć i dlaczego.

Słupski sąd rejonowy uwzględnił zażalenie pani Agnieszki.

- Sędzia Kamila Legowicz wskazała na konieczność wyjaśnienia sprzeczności w opiniach biegłych - mówi Krzysztof Obst, wiceprezes sądu rejonowego. - Prokuratura powinna przesłuchać biegłych lub powołać nowych, by ustalić, jakie było postępowanie lekarzy, jakie przeprowadzono badania oraz czy personel doprowadził do spowodowania śmierci dziecka.

Tym razem prokuratura szybko uwinęła się ze sprawą, bo w niecałe półtora miesiąca. Jednak efekt jest ten sam co poprzednio, czyli umorzenie. Według prokuratury, nikt nie popełnił przestępstwa określanego jako spowodowanie śmierci. Natomiast narażenie dziecka
na śmierć już się przedawniło.

- Przesłuchaliśmy uzupełniająco biegłych z Łodzi z uwzględnieniem zagadnień wskazanych przez sąd. Nie stwierdzono rozbieżności w opiniach biegłych i z Łodzi, i z Poznania - informuje prokurator Iwanowicz.

Po dwukrotnym umorzeniu sprawy pani Agnieszka zastanawia się nad własnym aktem oskarżenia. Przed sądem cywilnym rozpoczęła się też sprawa odszkodowawcza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza