Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spadki, po które nikt się nie zgłasza

Grzegorz Bryszewski [email protected]
Lębork Aż 235 tysięcy złotych ma do przekazania spadkobiercom dyrekcja Domu Pomocy Społecznej nr 1. - To pieniądze po naszych zmarłych podopiecznych - tłumaczą pracownicy DPS. Największa kwota to 20 tys. zł

Jak podkreślają pracownicy Domu Pomocy Społecznej nr 1 przy ulicy Stryjewskiego w Lęborku, 235 tysięcy złotych uzbierało się przez kilkanaście lat i składa się z około 275 spadków, które pozostawili po sobie pensjonariusze DPS.

Najniższy spadek to...70 groszy, największy to około 20 tysięcy złotych. W większości przypadków depozyty, które czekają na spadkobierców, to kwoty poniżej tysiąca złotych.

Pieniądze zgromadzono na koncie, gdzie oprocentowane wynosi 4,3 procent rocznie.

- Tyle że znalezienie niektórych spadkobierców jest ogromnie trudne. A my czasem pracujemy jak detektywi z hollywoodzkich filmów, żeby znaleźć rodzinę zmarłej osoby. Całkiem niedawno udało nam się odszukać spadkobierców po trzytygodniowym i żmudnym przeglądaniu naszego archiwum - tłumaczy Jolanta Mallek, pracownik socjalny w DPS nr 1 w Lęborku.

Bywa też tak, że spadek trafia dopiero do wnuka albo prawnuka naszego dawnego pensjonariusza. Pracownicy DPS, gdy znają dane adresowe spadkobierców, kontaktują się z nimi listownie, w innych przypadkach wysyłają listy do instytucji, które mogą pomóc w znalezieniu takich osób. Krokiem ostatniej szansy jest Ewidencja Ludności przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.

Czasami okazywało się jednak, że spadku nie da się przekazać, bo z informacji otrzymanych od resortu wynikało, że dany spadkobierca przebywa na przykład w Kanadzie lub w Australii, a ustalenie bardziej konkretnego miejsca jego pobytu jest niemożliwe.

- Nie ma co ukrywać, że formalności związane z przekazywaniem spadków są dla nas kosztem. Rodziny powiadamiamy listami poleconymi, wniesienie sprawy do sądu o ustalenie spadkobierców to też kolejny koszt, który pokrywa nasz DPS - zaznacza Jolanta Wilkiel, dyrektor DPS nr 1 w Lęborku.

Zdarzają się też sytuacje konfliktowe. Bo czasem rodzina nie chce odebrać spadku. Chodziło o 600 zł. Bliscy nie stawili się na sprawę sądową, ale trzeba ich było obarczyć kosztami postępowania.

- Prowadziliśmy wyjątkowo nieprzyjemną rozmowę telefoniczną z osobą, która była przekonana, że właśnie my od niej wymagamy pieniędzy za niestawienie się na rozprawie. Oskarżano nas także, że właśnie w taki sposób traktujemy też pensjonariuszy - tłumaczą pracownicy socjalni z lęborskiej placówki.

Aby zwiększyć szanse na znalezienie spadkobierców, DPS informuje o ich poszukiwaniach na swojej tablicy ogłoszeń, na swojej stronie internetowej, w serwisie internetowym starostwa powiatowego, a także na profilu na serwisie Facebook.

Jeśli po trzech latach nie uda się ustalić spadkobiercy albo nie będzie on chciał przyjąć spadku, decyzją sądu pieniądze trafić mogą do Skarbu Państwa.
W przypadku DPS w Lęborku w ciągu ostatnich lat do Skarbu Państwa trafiło dziewięć spadków na łączną kwotę prawie pięciu tysięcy złotych, około 2,5 tysiąca złotych ma trafić na rzecz gminy Lębork. d

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza