Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedawcy z dawnego manhattanu w Koszalinie mają już dość

Marzena Sutryk [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. Radek Koleśnik
- Totalnie nas lekceważą! Od trzech tygodni próbujemy się spotkać z którymś z prezydentów i żaden nie ma dla nas czasu - denerwuje się Piotr Gruszka, który reprezentuje grupę kupców z dawnego Manhattanu.
- Totalnie nas lekceważą! Od trzech tygodni próbujemy się spotkać z którymś z prezydentów i żaden nie ma dla nas czasu - denerwuje się Piotr Gruszka, który reprezentuje grupę kupców z dawnego Manhattanu.
Kupcy z koszalińskich targowisk interweniowali w naszej redakcji. - W ratuszu mają nas gdzieś, prezydenci nie chcą z nami rozmawiać - mówią handlowcy z dawnego Manhattanu.

Problemy zgłaszają też kupcy z Władysława IV.

- Totalnie nas lekceważą! Od trzech tygodni próbujemy się spotkać z którymś z prezydentów i żaden nie ma dla nas czasu - denerwuje się Piotr Gruszka, który reprezentuje grupę kupców z dawnego Manhattanu.

Przypomnijmy, handlowcy zostali niedawno przeniesieni (po likwidacji rynku przy ul. Drzymały) w dwa miejsca - na Połczyńską i Władysława IV. - W ratuszu nie dotrzymują terminów i danego słowa. Na Władysława IV wciąż nie ma prądu, a na Połczyńskiej brakuje obiecanego monitoringu. Traktują nas niepoważnie i tyle!

Wiceprezydent Andrzej Kierzek przecierał wczoraj oczy ze zdziwienia: - Pierwsze słyszę, że ktoś chciał się ze mną spotkać. Proszę bardzo, przecież ja jestem dla ludzi - stwierdził i zapisał kupców na naszą prośbę na spotkanie dziś w południe.

- Monitoring? Nawet nie wiedziałem, że go jeszcze nie ma. A prąd? Tu mogły się pojawić pewne opóźnienia w załatwieniu formalności - jedna z pań handlujących na Władysława IV wzięła na siebie umowę z Energą i rozliczanie zużycia prądu. Zapraszam przedstawicieli handlowców do siebie i wtedy wyjaśnimy wątpliwości.

Pretensje zgłaszają też handlowcy, którzy od wielu lat działają na rynku przy Władysława IV. Wczoraj, po raz kolejny, mieli problem, żeby wjechać na targowisko. - Wjazd został zastawiony przez parkujące samochody i czekamy od godziny, by dostać się z towarem na plac.

Zawiadomiliśmy policję, ale nikt nie przyjechał - alarmowali wczoraj. W końcu ktoś przestawił auto i kierowcy samochodów dostawczych mogli wjechać na rynek. - Mamy tu jeden wjazd od strony Władysława IV i jest problem, bo mieszkańcy tu parkują, co im wolno zresztą robić, ale my mamy utrudniony albo uniemożliwiony przejazd - tłumaczy Mirosław Łyczak.

- Jest drugi wjazd, równoległy, ale tam jest zakaz ruchu. Kiedyś ten zakaz nie dotyczył nas i służb komunalnych. Ale komuś to przeszkadzało. A najśmieszniejsze, że na środku tej drogi wyłączonej z ruchu, bo i wyjazd i wjazd jest niemożliwy, stoi znak nakazu skrętu w prawo. Bez sensu! Może dyrektor Zarządu Dróg Miejskich wprowadziłby poprzednie rozwiązanie, abyśmy mogli spokojnie dowozić towar?

Andrzej Zubrzycki, dyrektor ZDM, u którego wczoraj interweniowaliśmy, osobiście zajął się wyjaśnieniem sprawy. - Ten znak nakazu skrętu w prawo i stopu ma rację bytu, gdyż z drogi, mimo zakazu ruchu, mogą korzystać niepełnosprawni - mówi.

Czytaj też> Manhattan w Koszalinie odchodzi do lamusa

 

- A dostawcy? To odpada. Zmiana została wprowadzona na wniosek MZK. Droga, o której mówimy, przecina zatokę autobusową przy al. Monte Cassino i częsty ruch samochodów jest zagrożeniem. Ale obiecuję, że zajmiemy się problemem, skontaktuję się z radą osiedla i pomyślimy nad rozsądnym rozwiązaniem.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza