Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stocznia Szczecińska: Silesia kontra Kraftport

Piotr Jasina [email protected] 91 481 33 34
Stocznia Szczecińska: Silesia kontra KraftportPrzedstawiciele Silesii wierzą, że sąd uzna umowę z nieważną.
Stocznia Szczecińska: Silesia kontra KraftportPrzedstawiciele Silesii wierzą, że sąd uzna umowę z nieważną. Fot. Andrzej Szkocki
Miały być statki, półtora tysiąca miejsc pracy. Jest proces i blokada 10 hektarów najważniejszych terenów stoczni.

Wojciech Bańkowski, b. prezes Towarzystwa Finansowego Silesia jeszcze w październiku ubiegłego roku, tuż przed odwołaniem zapewniał, że umowa z Krafportem zabezpiecza interes funduszu.

- Kraftport rozpocznie działalność w marcu przyszłego roku - mówił wówczas ówczesny prezes. - Jeśli nie wywiąże się z umowy, drastycznie wzrosną dzierżawcy koszty działalności. Jesteśmy zabezpieczeni. Dwie nie uiszczone opłaty powodują automatyczne rozwiązanie umowy.

Umowa została zawarta 26 lipca ub. roku. A Kraftport wydzierżawił od TFS ponad 10 ha terenów. W tym obszarze jest między innymi pochylnia Wulkan, malarnia, pas nabrzeża, budynek dawnej przychodni.

W ubiegłym tygodniu były prezes nie miał okazji powtórzyć tych słów w sądzie (odbyła się druga odsłona procesu z powództwa Silesii). Poinformował dzień wcześniej, że obecna sytuacja materialna i zawodowa nie pozwalają mu przyjechać do Szczecina. Będzie przesłuchany w ramach telekonferencji.

Mariusz Kolwas, obecny prezes TF Silesia ma zupełnie odmienne zdanie na temat umowy zawartej przez poprzednika.

- Jest nieważna, obarczona kardynalnymi błędami formalnymi - dodał w rozmowie z "Głosem".

Pełnomocnik Silesii wyjaśnia, że dotyczyła zorganizowanej części przedsiębiorstwa, w której można budować statki.

- W takim przypadku wymagana jest zgoda Rady Nadzorczej spółki oraz ministra skarbu - dodaje. - Takiej nie było. Jeśli okres dzierżawy przekracza 10 lat, również potrzebna jest zgoda rady i ministra.

W przypadku tej umowy, zdaniem pełnomocnika możemy mówić o okresie 20 lat dzierżawy. Ponieważ znalazł się w niej zapis przedłużający ją automatycznie, jeśli dzierżawca po 10 latach nie zwrócić się o jej przerwanie.

Przedstawiciele spółki TFS oczekują od sądu potwierdzenia, że ta umowa jest nieważna.

W charakterze świadka zeznawał też były prezes Krafportu, Łukasz Ć. Był jednym z reprezentantów spółki przy podpisywaniu dokumentu. Przyznał, że o umowie dowiedział się kilka dni przed jej parafowaniem

- Treść poznałem w dniu podpisania a zapisu o automatycznym przedłużeniu umowy o 10 kolejnych lat nie pamiętam - zeznał.

Fryderyk Frejowski, współwłaściciel Krafportu doskonale pamięta szczegóły umowy. Wystąpił także w charakterze świadka. Zeznał, że Kraftport zażądał dzierżawy na 10 lat a następnie jej automatycznego przedłużenia na kolejną dekadę.

Tłumaczył, że spółka miała narzucony rodzaj działalności a budowanie statków wymaga dużych inwestycji. Przedłużenie umowy miało gwarantować dokończenie ewentualnych kontraktów rozpoczętych w końcowej fazie 10-letniej dzierżawy. Frejowski podkreślił, że spółka zgodnie z umową rozpoczęła działalność stoczniową 1 marca br. Zapewniał, że Krafport ma kapitał na budowanie statków. Frejowski zeznał też, że szef resortu Skarbu Państwa znał treść umowy przed jej podpisaniem, podobnie jak ówczesny wiceminister Adam Leszkiewicz.

 

  • Nasz komentarz

Piotr Jasina

Szukają winnych...

Przypomnijmy, że Krafport z 5-tysięcznym kapitałem został zarejestrowany kilka dni po podpisaniu umowy dzierżawy z TFS. Taka sytuacja może budzić wątpliwości. Nie mniej dziwić mogą kuriozalne zapisy w umowie.

 

Zastanawiam się jednak nad rolą Rady Nadzorczej, która w imieniu ministra skarbu winna mieć nadzór nad poczynaniami zarządu. Drabinka prowadzi do ministra gospodarki. Czy znajdą się winni?
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza