Wojciech Bańkowski, b. prezes Towarzystwa Finansowego Silesia jeszcze w październiku ubiegłego roku, tuż przed odwołaniem zapewniał, że umowa z Krafportem zabezpiecza interes funduszu.
- Kraftport rozpocznie działalność w marcu przyszłego roku - mówił wówczas ówczesny prezes. - Jeśli nie wywiąże się z umowy, drastycznie wzrosną dzierżawcy koszty działalności. Jesteśmy zabezpieczeni. Dwie nie uiszczone opłaty powodują automatyczne rozwiązanie umowy.
Umowa została zawarta 26 lipca ub. roku. A Kraftport wydzierżawił od TFS ponad 10 ha terenów. W tym obszarze jest między innymi pochylnia Wulkan, malarnia, pas nabrzeża, budynek dawnej przychodni.
W ubiegłym tygodniu były prezes nie miał okazji powtórzyć tych słów w sądzie (odbyła się druga odsłona procesu z powództwa Silesii). Poinformował dzień wcześniej, że obecna sytuacja materialna i zawodowa nie pozwalają mu przyjechać do Szczecina. Będzie przesłuchany w ramach telekonferencji.
Mariusz Kolwas, obecny prezes TF Silesia ma zupełnie odmienne zdanie na temat umowy zawartej przez poprzednika.
- Jest nieważna, obarczona kardynalnymi błędami formalnymi - dodał w rozmowie z "Głosem".
Pełnomocnik Silesii wyjaśnia, że dotyczyła zorganizowanej części przedsiębiorstwa, w której można budować statki.
- W takim przypadku wymagana jest zgoda Rady Nadzorczej spółki oraz ministra skarbu - dodaje. - Takiej nie było. Jeśli okres dzierżawy przekracza 10 lat, również potrzebna jest zgoda rady i ministra.
W przypadku tej umowy, zdaniem pełnomocnika możemy mówić o okresie 20 lat dzierżawy. Ponieważ znalazł się w niej zapis przedłużający ją automatycznie, jeśli dzierżawca po 10 latach nie zwrócić się o jej przerwanie.
Przedstawiciele spółki TFS oczekują od sądu potwierdzenia, że ta umowa jest nieważna.
W charakterze świadka zeznawał też były prezes Krafportu, Łukasz Ć. Był jednym z reprezentantów spółki przy podpisywaniu dokumentu. Przyznał, że o umowie dowiedział się kilka dni przed jej parafowaniem
- Treść poznałem w dniu podpisania a zapisu o automatycznym przedłużeniu umowy o 10 kolejnych lat nie pamiętam - zeznał.
Fryderyk Frejowski, współwłaściciel Krafportu doskonale pamięta szczegóły umowy. Wystąpił także w charakterze świadka. Zeznał, że Kraftport zażądał dzierżawy na 10 lat a następnie jej automatycznego przedłużenia na kolejną dekadę.
Tłumaczył, że spółka miała narzucony rodzaj działalności a budowanie statków wymaga dużych inwestycji. Przedłużenie umowy miało gwarantować dokończenie ewentualnych kontraktów rozpoczętych w końcowej fazie 10-letniej dzierżawy. Frejowski podkreślił, że spółka zgodnie z umową rozpoczęła działalność stoczniową 1 marca br. Zapewniał, że Krafport ma kapitał na budowanie statków. Frejowski zeznał też, że szef resortu Skarbu Państwa znał treść umowy przed jej podpisaniem, podobnie jak ówczesny wiceminister Adam Leszkiewicz.
- Nasz komentarz
Piotr Jasina
Szukają winnych...
Przypomnijmy, że Krafport z 5-tysięcznym kapitałem został zarejestrowany kilka dni po podpisaniu umowy dzierżawy z TFS. Taka sytuacja może budzić wątpliwości. Nie mniej dziwić mogą kuriozalne zapisy w umowie.
Zastanawiam się jednak nad rolą Rady Nadzorczej, która w imieniu ministra skarbu winna mieć nadzór nad poczynaniami zarządu. Drabinka prowadzi do ministra gospodarki. Czy znajdą się winni?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?