Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sycewice przegrały na własne życzenie (zdjęcia)

Krzysztof Niekrasz
Krzysztof Niekrasz
Z dwóch czołowych drużyn lepszy Jantar Ustka.

W Sycewicach doszło do piłkarskiej konfrontacji dwóch czołowych drużyn słupskiej klasy okręgowej, które znajdują się w gronie bardzo poważnych kandydatów do włączenia się do walki o IV ligę. Tymi ekipami są miejscowa Sparta i Jantar Ustka (spadkowicz z czwartoligowej stawki). Gospodarze wykazali większą dojrzałość w grze, posiadali przewagę, ale byli mało precyzyjni w strzałach. Z kolei ustczanie pokazali, na czym polega skuteczny futbol i skasowali trzy punkty. Sycewiczanie dwukrotnie prowadzili w sobotnim meczu. W kilku przypadkach zawodnikom Sparty zabrakło cwaniactwa, wyrachowania i sprytu pod bramką Jantara. Sycewicka drużyna przeważała przez cały mecz, a jantarowcy w II połowie mieli problemy z przekroczeniem środka boiska. Miejscowi nie potrafili wykorzystać też przewagi liczebnej, bo od 82. minuty przyjezdni grali w „10”.

- Zagraliśmy słaby mecz. Co z tego, że przeważaliśmy. Mojej drużynie brakło pomysłu na rozmontowanie tak zwanego autobusu w końcowej fazie spotkania. Niepotrzebnie zgubiliśmy punkty - podsumował Artur Suruło, szkoleniowiec sycewickiej Sparty. Zadowoleni byli ustczanie, których skazywano na pożarcie. - Mieliśmy farta. Szczęście to jeden z elementów sztuki piłkarskiej. Zawodnicy Sparty,
w tym gronie byli też moi wychowankowie, chwytali się różnych sposobów na pokonanie nas. My spokojnie rozgrywaliśmy piłkę i liczyliśmy na kontry. W naszej bramce stał zawodnik z pola Mateusz Kania. Moi gracze zostawili sporo zdrowia. Te trzy punkty są cenne - stwierdził bardzo uradowany Janusz Rzeszutko, trener usteckiego Jantara.

Czytaj także:

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza