Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak bawili się Niemcy w Ustce, Łebie i Sopocie

Marcin Barnowski [email protected]
Widokówka z Łeby z okresu międzywojennego pokazuje największe atrakcje turystyczne, m.in. port, ruiny kościoła św. Mikołaja w Starej Łebie.
Widokówka z Łeby z okresu międzywojennego pokazuje największe atrakcje turystyczne, m.in. port, ruiny kościoła św. Mikołaja w Starej Łebie.
Dziś każdy szuka oryginalności. A 104 lata temu wszystko było jasne: atrakcją Sopotu był poligon marynarki wojennej. Łeby - malownicze parkowe promenady, a Ustki - port handlowy i niewyszukany, czyli swobodny styl letniska.

Taki obraz wybrzeża wyłania się z "praktycznego przewodnika" po niemieckich kąpieliskach nadbałtyckich, wydanego na lata 1908-1909. Opisano w nim całe ówczesne wybrzeże niemieckiej Rzeszy, od Kłajpedy po obecnie duńskie miejscowości na północ od Flensburga.

O Sopocie podano, że sezon trwał tu od 1 czerwca do 20 września. Jednak kąpieliska i inne urządzenia czynne były aż do pierwszych dni października, a urządze­nia do gorących kąpieli - przez cały rok.

- Koncerty i bale to w Sopocie rzecz powszechna - czytamy w przewodniku.

Co najmniej trzy razy w sezonie organizowane tu były ponadto wielkie fety z pokazami fajerwerków. Wstęp na taki pokaz kosztował 50 fenigów, czyli pół dniówki polskiego sezonowego robotnika. Obok słynnych wyścigów konnych, regat gdańsko-sopockiego jachtklubu i międzynarodowych turniejów tenisowych, sopocką atrakcją były także ćwiczenia cesarskiej marynarki wojennej. Zwłaszcza eskadry niemieckich pancerników.

Łeba rekomendowana była jako miasteczko z 1400 mieszkańcami. Każdego roku odwiedzało je około 600 letników. Dojazd: koleją przez Lębork. Dzielące oba miasteczka 32 kilometry ówczesne pociągi pokonywały w 1 - 1,5 godziny. Walorami ówczesnej Łeby były piękne, parkowe promenady, dno morza bez kamieni, krystalicznie czysta woda oraz wspaniały widok w promieniu 30 kilometrów z wydmy widokowej.

Istniała też możliwość odbywania wspaniałych wycieczek do ruin starej Łeby, nad jezioro Łebsko oraz do uprawiania wioślarstwa, żeglarstwa i wędkarstwa. Życie w tym kąpielisku było "proste i tanie." Ceny z wyżywieniem za jeden dzień: od 3 do 4,5 marki. Tańsze były "dobre" kwatery w prywatnych mieszkaniach. Robotnik w ówczesnych Niemczech zarabiał przeciętnie od 30 do 120 marek miesięcznie, a kąpiel w morzu kosztowała 20 fenigów od dorosłego, czyli równowartość dwóch kufli piwa. Jeśli wczasowicz wykupywał kartę na dłuższy okres, otrzymywał zniżki.

Ustkę reklamowano wówczas jako miejscowość, która miała już wtedy bezpośrednie połączenie kolejowe z Berlinem. Pociągi jeździły tu szybciej niż w Łebie. 17 kilometrów ze Słupska pokonywały w 32 minuty. Sama Ustka liczyła wtedy 2500 mieszkańców i przyjmowała każdego roku 2400 osób.

Plaża była szeroka, na przestrzeni wielu kilometrów czysta i bez kamieni. Fale dość silne. Szczególnie chętnie uprawiane było tu wędkarstwo, choć licencja połowowa kosztowała markę. Atrakcją był połów sieciami łososi tuż przy portowych molach oraz sam port, w którym panował duży ruch statków handlowych.

- Kąpieliskowe życie towarzyskie jest ożywione, ton niewyszukany. Codziennie koncerty, w niedziele bale. Regularne połączenie parowcowe ze Szczecinem, często także w Gdańskiem i Królewcem - rekomendował przewodnik z 1908 roku. Wymieniał w Ustce osiem gospód i hoteli. Najbardziej ekskluzywnym był Hotel Zdrojowy. Na jego fundamentach stoi teraz Dom Rybaka.

Ceny kwater zróżnicowane: od marki w licznych kwaterach prywatnych do pięciu marek za dzień. W lepszych hotelach za dodatkowe 1,5 do 2 marek można było wynająć służbę. W łebskich pensjonatach - jak wynika z "Ostsee-Bäder", lokajów jeszcze nie było.

W szczycie sezonu trudno było w Ustce o kwaterę, dlatego doradzano, by wcześniej ją zarezerwować. Informacji udzielała nieodpłatnie pani Emilia Bunze, ul. Główna 16, obecnie ul. Marynarki Polskiej. Ceny wstępu do dwóch kąpielisk były takie same jak w Łebie. Ważna informacja: w Ustce jest telefon z połączeniami m.in. do Hamburga, Berlina i Królewca.

Z kolei o Jarosławcu w 1908 roku pisano, że można tu było dojechać wyłącznie wozem. Albo ze stacji kolejowej w Sławnie za 8-12 marek, co zajmowało 2,5 godziny, albo z Darłowa, w 1,5 godziny za 6-9 marek.

- Wieś jest romantycznie położona na stromym klifie, liczy 300 mieszkańców, a odwiedza ją corocznie około 500 osób. Wstęp na plaże jest bezpłatny. W gospodzie Zühlkego tydzień pobytu z wyżywieniem kosztował 21 marek.

Były jeszcze dwie inne, oferujące pokoje na cały miesiąc tylko za 30 marek, podczas gdy dojazd konnym wozem ze Sławna kosztował prawie połowę tej kwoty. Najtańsze były kwatery w mieszkaniach u chłopów, "gdzie są kuchnie i potrzebne sprzęty". Informacji udzielał nauczyciel Dollase. Podkreślano jednak, że brak w Jarosławcu domu spotkań "dla towarzystwa". W Ustce nie odnotowano takiego mankamentu, co oznacza, że tu "towarzystwo" miało się gdzie spotykać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza