Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To były: wielki wstyd i totalna klapa. Mecz o brąz: Anwil Włocławek - Energa Czarni 104:75 i 1:0 (opis, wideo, zdjęcia)

Rafał Szymański
Przedstawiamy relację z sobotniego meczu, w tym wypowiedzi trenerów, echa wypowiedzi Gaspera Okorna o "balecie", rozmowa z Andrzejem Plutą oraz filmy wideo z meczu i konferencji.
Zdjecia z meczu Anwil Wloclawek - Energa Czarni Slupsk

Anwil Włocławek - Czarni Słupsk

Echa wojny na słowa - nie zapomniano o balecie

To były: wielki wstyd i totalna klapa. Mecz o brąz: Anwil Włocławek - Energa Czarni  104:75 i 1:0 (opis, wideo, zdjęcia)
Łukasz Capar

(fot. Łukasz Capar)

Echa wojny na słowa - nie zapomniano o balecie

We Włocławku mocno wzięto sobie do serca słowa Gaspera Okorna, porównujące zespoły z półfinału Asseco Prokom - Anwil do baletu. Igor Griszczuk przed spotkaniem rzucił :"Niech Okorn pokaże swoje krążki:". Kibice na długo zapamiętali słowa słupskiego trenera. Gdy w trakcie spotkania przewaga Anwilu była coraz bardziej wyraźna, osławiony sektor H1 najzagorzalszych fanów z Włocławka zaczął głośno skandować "Kto tu gra balet, hej Okorn, kto tu gra balet?"

Jeszcze przed meczem do rozgrzewających się chearleaderek Anwilu kibice z Włocławka krzyczeli "ubierzcie baletki, niech Okorn zobaczy".

Kolejne przypomnienie nastąpiło na konferencji prasowej. Dziennikarze zgromadzeni w pomieszczeniu oczekiwali na przybycie szkoleniowców. Zapowiadający konferencję żartował z włocławskimi żurnalistami: "To co mówić, że na konferencji będą twórcy baletu?".
Igor Griszczuk, trener Anwilu, tylko raz po spotkaniu pokazał, że słowa o balecie obeszły go. Po konferencji prasowej spojrzał głęboko, bardzo głęboko i znacząco w oczy Okorna. Słupszczanin odwrócił wzrok.

Przykro było patrzeć na to, co zaprezentowali słupscy zawodnicy we Włocławku. Zagrali fatalny mecz. - Wstyd, wstyd, wstyd - powtarzał Gasper Okorn, szkoleniowiec Energi Czarnych.

Widząc grę słupszczan, aż trudno było dopuszczać do siebie myśl, że reprezentują miasto nad Słupią walczące o trzecią pozycję w lidze. Wyglądało, jakby gracze spotkali się na roztrenowaniu po sezonie, a ten skończył się dla nich już w minionym tygodniu, po meczu z Turowem Zgorzelec.

Gospodarze rozpoczęli bardzo dobrze - po pięciu minutach prowadzili 14:4, a do siódmej goście uzyskali tylko pięć punktów (18:5) dzięki Chrisowi Bookerowi. Anwil grał swoje: szybko, wypracowując sobie pozycję i trafiając jeśli tylko jego zawodnicy mieli wolne miejsce.

Czarni rozbici w defensywie nie mieli pomysłu w ataku. Słabe zawody grał Antonio Burks, ale gdy wszedł za niego Mantas Cesnauskis nie było lepiej. Kilka podań zamieniał na straty.

Na początku drugiej kwarty gospodarze prowadzili 47:19 i Czarni musieliby nagle przjeść totalną metamorfozę, by w końcu im dorównać. Nic takiego nie nastąpiło.

Pod koniec trzeciej kwarty przewaga Anwilu powiększyła się nawet do 32 punktów. Koszykarze Czarnych wciąż mieli kłopoty z defensywą gospodarzy.

W meczu popełnili aż 20 strat. Na początku czwartej kwarty Anwil prowadził 89:35 i wyglądało na to, że dojdzie do pogromu. Wtedy Igor Griszczuk, były trener Energi Czarnych, teraz w Anwilu ulitował się nad swoją byłą drużyną i nie pozwolił na większą kompromitację.

W końcówce na parkiet wpuścił młodzież. Ta spisywała się nie gorzej od doświadczonych kolegów: Andrzeja Pluty (28 pkt) czy Tommy Adamsa (21 pkt). 19-letni Wojciech Glabas, trafiając za trzy punkty, osiągnął wymarzoną przez gospodarzy "setkę".

Zespoły grają do dwóch zwycięstw. Kolejny mecz odbędzie się w środę w Słupsku w hali Gryfia (poczatek o godz. 18.30). Jeśli wygrają słupszczanie, kolejne spotkanie w najbliższą sobotę we Włocławku.

Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk 104:75 (29:14, 28:21, 23:13, 24:27).

Anwil: Pluta 28 (4), Adams 21 (4), Brkić 14 (1), Miller 10, Koszarek 8 (1), Wołoszyn 7 (1), Boylan 6, Glabas 5 (1), Gabiński 3, Michalski 2, Adamczewski 0.

Energa Czarni: Bennett 12 (1), Sroka 12 (2), Booker 10, Bakić 9, Malesa 9, Barlett 7, Dutkiewicz 5 (1), Burks 4, Kedzo 3, Leończyk 2, Cesnauskis 2, Pabian 0.

Rozmowa z Andrzejem Plutą, zawodnikiem Anwilu Włocławek

To były: wielki wstyd i totalna klapa. Mecz o brąz: Anwil Włocławek - Energa Czarni  104:75 i 1:0 (opis, wideo, zdjęcia)
Łukasz Capar

(fot. Łukasz Capar)

To był cyrk

Gasper Okorn, szkoleniowiec Energi Czarnych Słupsk:
- Anwil Włocławek był lepszy od nas o trzy albo cztery klasy. Momentami wyglądaliśmy, jakbyśmy grali w cyrku. Anwil robił z nami, co chciał. To dla nas wielki wstyd. Jeśli zakończymy ten sezon w takim stylu, to będzie dla nas wielki wstyd i zniweczymy całą ciężką pracę, którą wykonaliśmy do tej pory w tym sezonie. Wierzymy jednak, że w Słupsku w hali Gryfia uda nam się zmazać tę plamę. A za występ we Włocławku biorę całkowitą odpowiedzialność. To nasz najgorszy mecz w sezonie i wielkie rozczarowanie. Nie spodziewałem się, że tak możemy zagrać.

Wkurzyły was słowa Gaspera Okorna, że Anwil grał z Asseco Prokomem Sopot w półfinałach, jakby to był balet?
- Nie. To, co tam się pisze, to... hm. Mnie to nie zabolało. liczy się to co jest na boisku. Cieszę się, że zagraliśmy dzisiaj taki sam mecz jak pierwsze cztery spotkania z Sopotem. Widać, że jesteśmy dobrze przygotowani. Mamy problemy kadrowe, ale takie są przez cały sezon i nie ma sensu o nich mówić. Zawsze mówiłem, że wolę jakość niż ilość. Chcemy zdobyć ten brąz, chociaż wiem, że będzie ciężko. Hala Gryfia ma swój klimat. Widownia jest żywa i na pewno wszystko może się zdarzyć.

Jak się robi 28 punktów w 18 minut?
- To lata treningów. To mój 17 sezon na wysokim poziomie. Cieszę się, że mogę pomagać zespołowi. Wszędzie gdzie grałem, chciałem robić wszystko co najlepsze. Myślę, że pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem. Każdy kto wychodził dodawał swoje, nieważne, ile grał minut. Zrobiliśmy w tym meczu wszystko w obronie i ataku. Wyszedł nam naprawdę dobry mecz. Jeszcze jeden taki i będzie brąz.

Czarnym za to nie wyszedł?
- Czarni to dobry zespół. Na pewno po przyjściu Okorna szli w górę. Spodziewaliśmy się czegoś więcej. My zaczęliśmy bardzo pewnie, byliśmy skuteczni. Tak to jest w tych meczach o trzecie miejsce, że jeśli początek ktoś wygra, to potem bardzo ciężko jest to odrobić.

Nie było dla was zaskoczeniem, że Czarni tak słabo grają?
- Uważam, że mają kilka żądeł w swoich zespole. Teraz nie zadziałały, ale to nie znaczy, że w Słupsku nie zadziałają. Na pewno zaskoczyło ich to, że my byliśmy niesamowicie skuteczni. W ataku i w obronie. Wyprowadzaliśmy kontry, to, co jest w naszym stylu: szybka gra, łatwe pozycje zdobywanie punktów.

Jak się wygrywa tak wysoko pierwszy mecz o brąz, to łatwiej się gra w drugim spotkaniu?
- Śmialiśmy się po spotkaniu w szatni z kolegami z Anwilu. Dwa lata temu po siedmiu meczach z Sopotem, takich bardzo emocjonujących, wygraliśmy pierwszy mecz we Wrocławiu jako ta drużyna z niższego miejsca. Potem przegraliśmy dwa spotkania z rzędu i przegraliśmy brązowy medal. Nie można powiedzieć, że już mamy medal.

Był ktoś w Czarnych, kto zaskoczył pana?
- Nie patrzę tak. Patrzę na cały zespół. Mają ławkę szerszą od nas.

W sobotę mogli mieć trzy ławki...
- Nie sądzę, by było tak, że ktoś odpuścił. Myślę, że jak ktoś przyjeżdża na mecz i jedzie na niego 300 kilometrów, to musi coś zagrać. Przecież wychodzi się na parkiet, promuje się drużynę, ale i samego siebie. Trzeba jakiś poziom trzymać i mieć szacunek do siebie i ludzi, którzy przychodzą na mecz.

Po meczu Hubert Pabian przeprasza za czyny kolegów

Poprawić zbiórki

Igor Griszczuk, szkoleniowiec Anwilu Włocławek:
- Energa Czarni Słupsk to był bardzo dobry zespół. Na ten moment, spotkania w Hali Mistrzów we Włocławku, my byliśmy lepsi, jednak zrobiliśmy wiele, by tak się stało. Analizowaliśmy wszystkie spotkania słupszczan. Oglądaliśmy ich starcia w play offach, pre play offach i w rundzie zasadniczej. Dlatego wygraliśmy.
Jedyny element, jaki możemy poprawić w kolejnym spotkaniu z Energą Czarnymi, tym razem w Słupsku, to zbiórki. Tutaj są jeszcze rezerwy. Jesteśmy w grze, aby mieć brązowy medal musimy jednak wygrać jeszcze jedno spotkanie.

Słupscy zawodnicy kompromitująco zagrali w meczu, co najmniej niezręcznie zachowali się po nim, delegując na konferencję prasową Huberta Pabiana Bogu ducha winnego ich postawy. Młody zawodnik musiał wypowiadać się w imieniu zespołu.

- Przyczyn porażki należy szukać w tym, że zabrakło nam koncentracji. Nie trafialiśmy z czystych pozycji. Z mojej strony w imieniu wszystkich słupskich zawodników chciałbym przeprosić kibiców ze Słupska za to, co zaprezentowaliśmy we Włocławku. Chciałbym mimo wszystko zaprosić ich do hali Gryfia. Taka sytuacja nie powtórzy się na pewno.

Jeszcze niedawno Paweł Turkiewicz, szkoleniowiec PGE Turowa Zgorzelec, musiał przepraszać dziennikarzy, bo na konferencję prasową po jednym ze spotkań półfinałowych zaprosił Bartosza Bochno, gracza, który nie zdobył punktu i był najmniej potrzebnym na parkiecie zawodnikiem.

Tym razem podobnie postąpili Czarni. Hubert Pabian zagrał chwilę, nie mógł w niej pokazać nic ze swoich umiejętności, a na konferencji prasowej musiał się tłumaczyć za liderów słupskiego zespołu. To kolejna kompromitacja drużyny. Jeśli kibiców nie przepraszał kapitan składu, to mógł to zrobić chociaż jeden z kluczowych zawodników. A ci zupełnie zlekceważyli fanów, wysyłając najmniej winnego w całej sytuacji i najkrócej grającego Huberta Pabiana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza