Któż z nas nie pamięta czerwonej oranżady? Myśląc o niej, o niepowtarzalnym smaku wracam do lat dzieciństwa. Taką, w małe butelki o pojemności 0,33 litra rozlewano w rozlewni w Czarnej Dąbrówce w powiecie bytowskim. Opuszczona wytwórnia wód i napojów gazowanych teraz jest w prywatnych rękach, ma kilku właścicieli. Nic się tu nie dzieje. A jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku tętniła życiem.
Czerwona oranżada
- Bardzo prężnie działała - wspomina Jan Klasa, wójt Czarnej Dąbrówki, a wcześniej pracownik Gminnej Spółdzielni. - W rozlewni nadzorowałem proces produkcji w latach 90. ubiegłego wieku. Obsługiwaliśmy bardzo duży rejon, nasze dostawy jeździły po całej okolicy ze Słupskiem i Jarosławcem włącznie. Produkcja była dosyć spora. Zakład powstał w 1971 roku. Zakończył działalność w związku z przetwarzaniem się całego naszego systemu gospodarczego, czyli po 1989 roku. W roku 1990 był to już schyłek i upadek i rozlewni i spółdzielni. Wszedł syndyk i powoli likwidował zakłady czy też prywatyzował. Była próba prywatyzacji tego zakładu, ale się nie udała i to właściwie doczekaliśmy smutnego losu tego obiektu. Dawał pracę sporej liczbie ludzi.
Piwo gdańskie
W opuszczonym obiekcie jak wspomina wójt rozlewano czerwoną oranżadę i piwo gdańskie. - Napój trafiał do małych, przeźroczystych butelek, piwo do ciemnych. Było też beczkowe, które wożono do barów GS.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?