W środę informowaliśmy, że 37-letni Paweł S., który jest aresztowany na Oddziale Psychiatrii Sądowej Aresztu Śledczego w Szczecinie, na razie z podejrzeniem usiłowania zabójstwa żony, w maju usłyszał zarzut znęcania się nad swoją żoną - 33-letnią Katarzyną S.
Informacje te potwierdziła prokurator Magdalena Gadoś, szefowa słupskiej prokuratury rejonowej. Postępowanie zostało wszczęte po zawiadomieniu Katarzyny S. Kobieta mówiła, że mąż stosuje wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną. 27 maja Paweł S. usłyszał zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się nad żoną.
Nowe wątki zbrodni w Sierakowie. Paweł S. miał prokuratorski zakaz zbliżania się do żony
- Jednak nie było przesłanek uprawniających do wystąpienia do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Zastosowaliśmy wobec niego dozór policji, zakaz opuszczania kraju, zakaz kontaktowania się z żoną w jakikolwiek sposób oraz zakaz zbliżania się do Katarzyny S. W związku z tym, że Paweł S. sam wyprowadził się z domu już w styczniu, nie otrzymał nakazu opuszczenia lokalu – informowała nas prokurator rejonowa.
Wolność po zatrzymaniu
Po naszym artykule tematem znęcania się nad nieżyjącą już Katarzyną S. zajął się "Fakt". W publikacji wypowiada się Monika Sadurska, rzeczniczka słupskiej policji, która informuje, że pierwsze zgłoszenie Katarzyny S. na Posterunek Policji w Kobylnicy dotarło w kwietniu. Rodzinie założono Niebieską Kartę. Zgodnie z procedurą została powiadomiona pomoc społeczna. Nic jednak złego się nie działo aż do 25 maja, gdy Katarzyna S. złożyła doniesienie, że mąż zepchnął ją ze schodów.
Policjanci zatrzymali wówczas Pawła S. i przedstawili mu zarzuty znęcania się nad żoną. Doprowadzili go do Prokuratury Rejonowej w Słupsku, do której wystąpili z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące.
Zbrodnia w Sierakowie. Paweł S. usłyszał zarzut próby zabójstwa żony
Ogólnopolska gazeta donosi, że prokurator wypuścił zwyrodnialca na wolność. Stało się to wbrew oczekiwaniom policji. Jednak najważniejszy fakt w tej informacji został pominięty.
Co jeszcze kryją akta sprawy znęcania się nad Katarzyną S.?
- Kobieta złożyła zawiadomienie na policji 25 maja. Została przesłuchana. Sporządzono dokumentację fotograficzną. Powiedziała, że nie była u lekarza. Zeznania złożyli także świadkowie. 26 maja przed południem Paweł S. został zatrzymany. Policja wydała postanowienie o przedstawieniu mu zarzutów. – mówi prokurator Magdalena Gadoś. - 27 maja o 7.50 rano Katarzyna S. znowu przyszła na policję i złożyła zeznania, które znacząco różniły się od poprzednich. Odnośnie zepchnięcia jej ze schodów podała inne okoliczności. Stwierdziła, że dochodziło do małżeńskich kłótni, ale nie było jakiejkolwiek przemocy fizycznej, że mąż nigdy nie podniósł na nią ręki. Wyjaśniła, że działała pod wpływem emocji. Żałowała, że wcześniej podała inną wersję, kierując się złością, negatywnymi emocjami i załamaniem z powodu rozpadu rodziny. W tym czasie Paweł S. był wciąż zatrzymany. Dopiero po drugich zeznaniach kobiety, 27 maja przed południem został przesłuchany przez policję.
Magdalena Gadoś dodaje, że nie ma bezpośrednich świadków znęcania się nad kobietą. Wszystkie przesłuchane osoby wiedziały o tym jedynie z relacji Katarzyny S.
- Także 27 maja policja doprowadziła Pawła S. do prokuratury razem z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie. Podejrzany został przesłuchany przez prokuratora. Nie zaprzeczył kłótniom, ale nie przyznał się do zarzutu, czyli do przemocy – kontynuuje Magdalena Gadoś. - Wówczas mieliśmy wniosek policji o tymczasowe aresztowanie podejrzanego z argumentacją, że może on wpływać na zeznania świadków. Jednak większość świadków została już przesłuchana, a jedyny świadek zdarzeń Katarzyna S. zmieniła obciążające męża zeznania. Paweł S. wyprowadził się z domu, ale oboje przyznali, że kontaktowali się z inicjatywy obu stron. Po opuszczeniu domu w styczniu do czasu wydania zakazu zbliżania mężczyzna odwiedzał dzieci. Jednak na tamtym etapie postępowania nie mieliśmy też informacji o Niebieskiej Karcie. Został więc skąpy dowodowo materiał, w tym zdjęcia, ale bez opinii biegłego o mechanizmie powstania widocznych na nich obrażeń na ciele Katarzyny S. Trudno w takiej sytuacji wystąpić do sądu z wnioskiem o aresztowanie. To, że zastosowaliśmy inne środki zapobiegawcze, w tym zakaz zbliżania się i kontaktów, wynikało tylko z czujności prokuratora. Później nie mieliśmy żadnej informacji, że Paweł S. nie stosował się do tych środków.
Śmierć na oczach świadków
Paweł S. złamał zakaz zbliżania się do żony 17 czerwca, gdy małżonkowie przypadkiem spotkali się na ich wspólnej działce. Kobieta przebywała tam z koleżanką i dwójką z trojga swoich dzieci. Mężczyzna z dwoma kolegami. Grupy osób nie kontaktowały się ze sobą. Nagle Paweł S. zaatakował żonę siekierą. Katarzyna S. miała urazy czaszki, stłuczenie mózgu i złamany kręgosłup. Zmarła 22 czerwca w słupskim szpitalu.
Dlaczego wcześniej prokuratura nie podawała informacji na temat wniosku policji o aresztowanie Pawła S. za znęcanie się nad żoną?
- Ze względu na tragiczny finał sprawy nie było powodu podawać szczegółów poprzedniego postępowania, zwłaszcza tych, dotyczących postawy jako świadka Katarzyny S., która stała się ofiarą zbrodni – argumentuje Magdalena Gadoś.
Paweł S. jest aresztowany na Oddziale Psychiatrii Sądowej Aresztu Śledczego w Szczecinie. Po zatrzymaniu stwierdzono, że jest pod silnym wpływem środków odurzających. Miał je także przy sobie. Nie wiadomo, kiedy je zażył - przed czy po zbrodni.
ZOBACZ TAKŻE: Sprawa działki przy ul. Gdańskiej w sądzie. Zapadł wyrok
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?