Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefne zakupy w słupskim sex shopie. To nie viagra, to gips - szczegóły nielegalnej sprzedaży tabletek na potencję

Fot. Michal Szymajda
Fot. Michal Szymajda
Pracownik słupskiego sex shopu "Figielek" sprzedawał viagrę zrobioną z... gipsu. Słupska policja otrzymała właśnie ekspertyzę biegłego w tej sprawie. Śledztwo trwa.

Policja wkroczyła do jednego z punktów sieci sex shopów "Figielek" w Słupsku jesienią w ubiegłym roku.

- Mieliśmy informacje, że są tam sprzedawane tak zwane leki dla dorosłych - mówi Robert Czerwiński ze słupskiej policji.

Była to prawda - na miejscu po przeszukaniu pomieszczeń jednego z punktów sprzedaży "Figielka" (w Słupsku są ich trzy) okazało się, że znajdują się tam różnego rodzaju medykamenty, m.in. osławione, niebieskie kapsułki viagry, a także herbatki ziołowe mające wpływać na potencję.

W Polsce leki te i specyfiki mogą sprzedawać tylko punkty posiadające licencję (np. apteki). Prawo w tej mierze jest bardzo precyzyjne. "Figielek" nie miał żadnej licencji, więc prokuratura wszczęła śledztwo. Pracownikowi sklepu szybko postawiono zarzuty. Ten w toku postępowania przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze przed sądem. Prokuratura nie wniosła sprzeciwu.

Właściciel "Figielka" twierdził, że o sprawie nie wiedział. Ostatecznie pracownik zapłacił około 1200 zł grzywny.

Na tym się nie skończyło. Policja zleciła badania nad wszystkimi znalezionymi w sklepie medykamentami pod kątem ich ewentualnej szkodliwości dla zażywających.
Raport biegłego, który trafił właśnie do funkcjonariuszy, jest zaskakujący. Okazało się, że viagra z "Figielka" była wykonana z... gipsu.

- Mogę powiedzieć jedynie, że byliśmy bardzo zdziwieni. Po raz kolejny wyszło na to, że pomysłowość ludzka nie zna granic - stwierdza Czerwiński.

Nic nie wiadomo na temat ewentualnego wpływu gipsowej viagry na spożywających ją ludzi. Nawet nie wiadomo, ilu ich było.

- Nie umiem powiedzieć, czy to może być szkodliwe dla człowieka, bo nikt nie prowadził chyba badań na temat wpływu gipsu na człowieka - mówi Krzysztof Sirant, lekarz pediatra ze Słupska. - To były małe dawki, więc raczej nic nikomu nie mogło się stać z tego powodu.

- Cóż ja mam więcej powiedzieć. Ja o sprawie nie wiedziałem. Ten człowiek, który tabletki sprzedawał, już u mnie nie pracuje - powiedział nam wczoraj właściciel "Figielka". - Tabletki były z gipsu? No to naprawdę niezły numer.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza