Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa wybudzanie Kubusia. Konkubent nie przyznaje się do winy

Bogumiła Rzeczkowska bogumił[email protected]
Wczoraj słupscy lekarze zaczęli wybudzać ze śpiączki dwuipółletniego Kubusia.
Wczoraj słupscy lekarze zaczęli wybudzać ze śpiączki dwuipółletniego Kubusia. sxc.hu
We wtorek (10 stycznia) słupscy lekarze zaczęli wybudzać ze śpiączki dwuipółletniego Kubusia. Podejrzany o jego pobicie konkubent matki twierdzi, że obrażenia to skutek upadków w czasie zabaw i spacerów.

Na oddziale intensywnej terapii od wczoraj trwa wybudzanie dwuipółletniego Kubusia K. ze stanu śpiączki farmakologicznej.

Przypomnijmy, że chłopiec, jak pisaliśmy w poniedziałek i wtorek, trafił do szpitala 6 stycznia z zagrażającymi życiu obrażeniami głowy i potłuczeniami całego ciała. Zdaniem słupskiej prokuratury rejonowej, spowodował je 38-letni Jacek D., konkubent matki, pod którego opieką Kubuś pozostawał. 22-letnia matka dziecka w tym czasie była w Niemczech, dokąd wyjechała ponad dwa miesiące temu.

Mężczyzna został aresztowany na miesiąc.

Lekarze dwukrotnie operowali Kubusia, bo usunięcie pierwszego krwiaka spowodowało krwawienie w innym miejscu w mózgu. To w porę zauważono w badaniu po pierwszej operacji.

- Chłopiec przeszedł więc dwie operacje ratujące życie - mówi Ryszard Stus, dyrektor słupskiego szpitala.

- Jest też dość mocno poobijany na całym ciele. Na szczęście nie stwierdziliśmy złamania kości ani urazów wewnętrznych. W tej chwili można powiedzieć, że ustały objawy bezpośredniego zagrożenia życia.

Jednak teraz pojawiają się pierwsze pytania o odległe rokowania.

Lekarze wczoraj odstawili lek usypiający i rozpoczęli próbę budzenia. Zanim chłopiec odzyska własny oddech, minie kilkanaście godzin, nawet doba.

- Jeśli jednak nie podejmie oddechu lub zauważymy u niego patologiczne objawy neurologiczne, znowu zostanie wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną - tłumaczy dyrektor Stus.

- O ile wszystko pójdzie dobrze, chłopiec pozostanie na obserwacji. Tej szpitalnej, a później długofalowej. Jeśli doszło do uszkodzenia kary mózgowej, skutki tego mogą ujawnić się po latach.

We wczorajszym komunikacie prasowym słupska prokuratura przedstawiła linię obrony podejrzanego, który został aresztowany.

- Jacek D. się nie przyznał, a w wyjaśnieniach powiedział, że stwierdzone obrażenia powstały w czasie zabawy dziecka czy też jego upadków w czasie spacerów - stwierdził Jacek Korycki, rzecznik słupskiej prokuratury okręgowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza