Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy studentki zatruły się tlenkiem węgla na stancji w Słupsku

Magdalena Olechnowicz
Dziewczyny mimo, że czuły się bardzo źle zdołały zadzwonić po karetkę.
Dziewczyny mimo, że czuły się bardzo źle zdołały zadzwonić po karetkę. Fot. wikipedia/archiwum
Trzy studentki IV roku matematyki Akademii Pomorskiej w Słupsku zatruły się tlenkiem węgla na stancji, w której mieszkały. Gospodarze nie poczuwają się do winy.

Gosia i jej dwie koleżanki z roku - obie Magdy - mieszkają razem na stancji przy ul. Modrzewiowej. Zajmują dwa pokoje w pomieszczeniach piwnicznych. Była 4 rano w środę, kiedy obudziła się Gosia.

- Czułam się okropnie. Strasznie wymiotowałam, ale ledwo doczłapałam się do łazienki. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje - opowiada. - Zaczęłam dobijać się do pokoju obok, w którym spały koleżanki. Nie mogłam ich jednak dobudzić - mówi.

Zadzwoniła do jednej z nich, w końcu wysłała jej sms-a z prośbą, aby do niej przyszła, bo czuje się fatalnie.
- Przeczytałam smsa od Gośki, wstałam, ale tak mi się zrobiło słabo, że zemdlałam. Nieprzytomna byłam jakieś 15 minut. Nawet jak już odzyskałam przytomność, to byłam senna - mówi Magda.

Jej koleżanka z pokoju - druga Magda, czuła się tak samo.

Dziewczyny wezwały karetkę. Wszystkie zostały odwiezione na izbę przyjęć do słupskiego szpitala. Dopuszczalna norma przyswojonego tlenku węgla we krwi wynosi 2,5%, tymczasem badania wykazały u Gosi - 16,5%, a u jej koleżanek 22%!

W szpitalu podano dziewczynom tlen i kroplówkę. Doszły do siebie i wieczorem zostały wypisane do domu. Przyjechali po nie rodzice, którzy zabrali dziewczyny do rodzinnych domów.
Ich zdaniem właściciele stancji w ogóle nie przejęli się sytuacją. Same więc na miejsce wezwały policję.

- Policjanci poprosili o interwencję pogotowie gazowe. Jego pracownicy stwierdzili, że tlenek węgla ulatniał się z piecyka gazowego typu junkers, który podgrzewa wodę w łazienkach. Nieszczelny był przewód łączący piecyk z kominem - mówi Robert Czerwiński, p.o. rzecznika prasowego słupskiej policji.

Odpowiedzą za to właściciele stancji.
- Artykuł 82. Kodeksu wykroczeń mówi, że za tego typu zaniedbanie grozi mandat karny do 500 zł. Wniosek o ukaranie może jednak trafić do sądu grodzkiego, wtedy kara może być wyższa, nawet do 5 tysięcy złotych. Jak się sprawa zakończy, to wyjaśni postępowanie prowadzone przez policjantów - mówi Czerwiński.

Zgodnie z prawem gospodarze budynku powinni zlecać przeglądy przewodów spalinowych piecyków dwa razy do roku. Ci twierdzą, że robią to regularnie.

- Nawet teraz po tym wydarzeniu wezwaliśmy specjalistyczną firmę, która sprawdziła szczelność przewodów. Wszystko jednak jest w porządku - mówi właściciel stancji, który jednak wolał pozostać anonimowy.

Dziewczyny do dziś czują się słabo. Magda z Kartuz spędziła w szpitalu kartuskim całą noc. Magda ze Starogadu Gdańskiego też była na konsultacji lekarskiej. Wszystkie trzy są wciąż osłabione. Cieszą się jednak, że żyją.

- Gdyby nie Gośka, mogłyśmy się nie obudzić - mówi Magda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza