Zwrócił na to uwagę nasz czytelnik, który po wylewie przez trzy tygodnie leżał w szpitalu i obserwował ciężką pracę pielęgniarek.
- Trafiłem na ten oddział po wylewie śródczaszkowym - mówi pan Mariusz ze Słupska. - Przez cały okres pobytu widziałem, do jakiej pracy zmuszone są te kobiety. Na każdej zmianie były tylko cztery pielęgniarki, które roboty przy chorych po wylewach, udarach, zawałach miały mnóstwo. To były nie tylko zabiegi, ale i mycie, karmienie, przebieranie często bezwładnie leżących osób. Oprócz tego mnóstwo papierkowej roboty, więc ani chwili wytchnienia - mówi nasz czytelnik i dodaje, że jest pełen podziwu dla zaangażowania personelu na neurologii.
- Jednak mimo że pielęgniarki są świetnie w tym, co robią, jest ich zdecydowanie zbyt mało. Sam pomagałem im, kiedy na korytarzu zasłabła jedna z pacjentek i te drobne kobietki nie miały dość siły, by położyć ją na łóżko. Słyszałem też, jak niektórzy pacjenci mówili, że boją się o własne bezpieczeństwo, bo pielęgniarka zajęta jednym chorym może nie zdążyć do innego, który nagle potrzebuje pomocy - mówi słupszczanin.
Ordynator neurologii przyznaje, że praca na jego oddziale jest wyjątkowo wyczerpująca fizycznie.
- Nie dość, że praca pań pielęgniarek jest tutaj ciężka, to jeszcze niedoceniana finansowo - mówi doktor Jacek Balicki. - Ja jednak nie słyszałem na nie żadnych skarg od pacjentów. Owszem, chciałbym widzieć u siebie wykwalifikowanego, silnego pielęgniarza, który miałby więcej siły, by podnosić bezwładnych pacjentów, ale go nie ma. Za to pielęgniarkom pomagają pomoce pielęgniarskie.
Natomiast dyrektor słupskiego szpitala podkreśla, że w nowym szpitalu przy ul. Hubalczyków sytuacja i tak jest o niebo lepsza niż na starym oddziale neurologicznym przy ul. Kopernika.
- Tam na dyżurze były po dwie pielęgniarki. Tu jest ich więcej i dodatkowo zakupiliśmy specjalne łóżka z rolkami, po których pacjenci są przesuwani. Nie trzeba ich dźwigać - mówi dyrektor Ryszard Stus. - Choć rzeczywiście praca pielęgniarek akurat tutaj jest bardzo ciężka fizycznie, to możliwości ekonomiczne szpitala są ograniczone. Liczbę pielęgniarek na każdym oddziale staramy się optymalizować.
O tym, ile pielęgniarek pracuje na każdym z oddziałów, decyduje Maria Jastrzębska, zastępca dyrektora do spraw pielęgniarstwa.
- Co trzy lata weryfikujemy liczbę pielęgniarek na oddziałach i staramy się dopasować ją do potrzeb - mówi pani dyrektor. - Na neurologii praca jest wymagająca, dlatego do pomocy wykwalifikowanym pielęgniarkom zatrudniliśmy tam pomoce pielęgniarskie. To osoby po odpowiednich szkoleniach, mogą karmić czy kąpać pacjentów. Od przyszłego roku będzie etat dla jeszcze jednej pomocy. Dodatkowo w sytuacjach szczególnie trudnych, gdy w jakiejś chwili brakuje nam własnego personelu, korzystamy też z usług firmy zewnętrznej - niepublicznego zakładu opieki zdrowotnej, który wynajmuje nam potrzebne wykwalifikowane pielęgniarki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?