MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ucieczka ze Śródziemia

Piotr Polechoński
Recenzja filmu "Władca Pierścieni - Dwie wieże"

Coś tu do końca nie zagrało. Druga część filmowej adaptacji "Władcy Pierścieni" jest znacznie słabsza niż pierwsza. Piszę to z bólem. Po kilku miesiącach nieustannego wychwytywania wszelkich wieści o "Dwóch wieżach" byłem pewien, że zobaczę film, którego nigdy nie zapomnę. Że przez trzy godziny będę podziwiał inscenizacyjny rozmach i chował w pamięci sceny delikatne, nieśpieszne, a przede wszystkim mądre. Jak rok temu.
I na pierwszy rzut oka niby to wszystko jest. Skąpana w ciemnościach i deszczu bitwa w Helmowym Jarze to milowy krok w filmowej batalistyce. Osobowościowe dylematy wirtualnego Golluma (hej, Amerykanie! Oskar za efekty specjalne!) sprawnie pokazują, że Wielki Pierścień to nie byle błyskotka. Jednak wszystko to bardzo nierówne, chaotyczne, porozrywane i (aż drży mi ręka)... puste.
Wydaje się, że tym razem twórcy filmu hamowali akcję nie tam, gdzie potrzeba. Bardzo brakuje tu tego, czym zachwycała pierwsza część - bohaterów z krwi i kości, którzy nagle trafiają w wir wydarzeń, jakich zapewne nikt sobie z nich nie życzył. Najważniejsi są oczywiście oni, a przede wszystkim to, jacy są. Niestety w "Dwóch wieżach" proporcje się odwróciły. Tu ważniejsze są pędzące na łeb, na szyję wydarzenia, a nie bohaterowie. Stąd przykre wrażenie, że Gandalf, Frodo, Aragorn i pozostali członkowie Drużyny Pierścienia to ktoś zupełnie inny. Przed rokiem postacie żywe, prawdziwe i wielowymiarowe. Teraz papierowe i wycinkowe. Nijakie.
Zaczyna się rewelacyjnie. Wolno sunąca kamera mija ośnieżone górskie szczyty. W pewnej chwili słyszymy z podziemi znane z pierwszej części okrzyki: "Gandalf!", "Nie przejdziesz!". Znowu jesteśmy w kopalni Morii! I to w trakcie dramatycznej walki czarodzieja Gandalfa z demonem Balrogiem. Widzimy jak obaj walczą w przepaści bez dna. Lecz tym razem obserwujemy jak lecąc wśród ognia i skał wpadają (najpiękniejsza scena z filmu!) do podziemnego jeziora. Wiemy już, że Gandalf przeżył. Potem na przemian śledzimy dalsze losy Drużyny Pierścienia. Wędrówkę Froda i Sama, ucieczkę dwóch innych hobbitów z rąk okrutnych orków, wielodniowe szukanie ich przez pozostałych towarzyszy. Od połowy film zostaje zdominowany przez przygotowania do pierwszego walnego starcia: sił zdradzieckiego czarodzieja Sarumana z nielicznym wojskiem Królestwa Rohanu. Klęska zdaje się nieuchronna, a los Śródziemia przesądzony...
"Dwie wieże" to kilkadziesiąt znakomitych obrazów bez tego "czegoś". Tu zwyczajnie brakuje emocji. Na próżno by szukać sceny na wzór tej z pierwszej części, gdy Gandalf pali fajkę z Bilbo Bagginsem, a my wiemy, że to starzy i dobrzy przyjaciele. Nie dostrzeżemy takiego spojrzenia, jakim Aragorn żegnał spadającego w przepaść Gandalfa. Pełnego rozpaczy, żalu i nadziei, że to co widzi to nieprawda. Nie wzruszymy się też jak wówczas, gdy umierający Boromir wpatrując się w dwóch małych hobbitów dziwił się, że to właśnie za nich oddał życie. W zamian mamy pośpiesznie przeplatane wątki, na które - choć zrobione perfekcyjnie - patrzy się jakby gdzieś z boku. Bo przyciągają jedynie obrazem, a nie historią. Niczym film wyświetlony bez tłumaczenia.
Gdzie popełniono błąd? Na samym początku, w trakcie pisania scenariusza. Otóż fatalnie zaadaptowano powieść Tolkiena. Widać jak na dłoni, że tym razem nie udało się znaleźć odpowiedniego klucza do wepchnięcia jej w filmowe ramy. W pierwszej części z żelazną konsekwencją zrezygnowano z kilku ważnych, aczkolwiek pobocznych historii, na rzecz wiernego pokazania tego, co najważniejsze: dążenia do zniszczenia Jedynego Pierścienia. Dzięki temu było trochę czasu, aby móc dokładnie przedstawić to co, co stworzył pisarz. W "Dwóch wieżach" tego czasu nie ma, bo chciano pokazać wszystko po trochu. W większym stopniu (miejscami na silę) zmieniono też niektóre powieściowe wątki. Skutek? Chaos i ciągły pośpiech.
Nie mają racji ci, którzy twierdzą, że w "Dwóch wieżach" jest zdecydowanie więcej akcji. To nie jest dynamiczne, świadomie wypracowane tempo. To jest nieustanna ucieczka tych wszystkich, którym ten film nie wyszedł - od porażki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza