Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczniowie z Gimnazjum nr 6 w Słupsku wybrali Irenę Sendlerową na swoją patronkę

Zbigniew Marecki
Fot: Wikipedia
Większość uczniów, nauczycieli i rodziców, którzy wzięli udział w wyborze kandydatki na patronkę Gimnazjum nr 6 w Słupsku, opowiedziała się za Ireną Sendlerową, która w czasie II wojny światowej ratowała żydowskie dzieci.

Na tę kandydaturę głosowało 145 osób, co stanowiło 60,4 procenta wszystkich oddanych głosów. rugie miejse zajęła Agata Mróz, niedawno zmarła wybitna siatkarka. Na nią oddano 59 głosów (25, 6 procenta). Natomiast na Marię Zaborowską , znaną działaczkę regionalną swój głos oddało tylko 36 osób (15 procent ze wszystkich głosujących).

- Przewaga jest zdecydowana. Dlatego teraz wystąpimy do Rady Miejskiej z oficjalnym wnioskiem o ustanowienie Ireny Sendlerowej patronką naszej szkoły - mówi Grażyna Pioterek, zastępca dyrektora Gimnazjum nr 6 .

Według niej jednak oficjalna uroczystość nadania szkole imienia odbędzie się dopiero w przyszłym roku.

- Ten czas chcemy wykorzystać na zapoznanie się z postacią pani Sendlerowej - dodaje dyrektor Pioterek.

Dyrekcja Gimnazjum będzie się m.in. starała zaprosić do szkoły Marka Edelmana, bohatera powstania żydowskiego w warszawskim getcie.
Kim jest Irena Sendlerowa

Irena Sendlerowa z domu Krzyżanowska urodziła się 15 lutego 1910 roku w Otwocku. Jej ojciec Stanisław Krzyżanowski był lekarzem, który leczył wielu ubogich, także Żydów. Widywała ich i znała dobrze. Ojciec, który zmarł na tyfus, działał w Polskiej Partii Socjalistycznej, a jego córka przed wojną była zaangażowana w lewicowy Związek Młodzieży Demokratycznej, później również w PPS. Obcy i obrzydliwy był jej antysemityzm - brała udział w protestach przeciwko gettu ławkowemu na uczelni.

Kiedy 5 listopada 1940 roku Niemcy utworzyli w Warszawie getto, izolując za 16 kilometrami 3-metrowego muru 450.000 Żydów, jasne było dla Ireny, że ludziom tym trzeba pomóc. Irena była społecznikowską duszą - pracowała w ośrodku pomocy społecznej i los prześladowanych i biednych nie był jej obojętny. Ta praca dała jej przepustkę do getta, gdzie przebywając nosiła na rękawie charakterystyczną gwiazdę Dawida.

Kiedy w 1942 roku powstała Rada Pomocy Żydom "Żegota", Irenę, która nosiła pseudonim Jolanta, mianowano szefową wydziału ds. dzieci. I właśnie żydowskim dzieciom pomagała jak tylko mogła - przemycając je na aryjską stronę, ukrywając je u ludzi, w domach dziecka i klasztorach w Warszawie, Turkowicach i Chotomowie.
"Żegota" w latach 1942-1945 udzieliła pomocy kilkuset tysiącom Żydów.

Pomagała finansowo około 4 tysiącom osób, zorganizowała 50 tys. fałszywych dokumentów i tysiące mieszkań dla ukrywających się, którym pomagała uciekać z gett i obozów, zwalczała szmalcowników, przerzucała uciekinierów ży-dowskich na Węgry.
"Jolanta" do getta wnosiła pieniądze, leki, żywność, a z getta wydobywała dzieci, stosując wszelkie możliwe, nieraz drastyczne metody. Dzieci były usypiane i jako zwłoki wynoszone na aryjską stronę w torbach na trupy, wywożone ambulansami ukryte pod noszami z chorymi, prowadzone kanałami lub tajnymi przejściami przez piwnice domów po obu stronach. Jednym z jej stałych przejść były podziemia dawnego gmachu sądu, który znajdował się na samym skraju getta.

Najpierw Irena ratowała sieroty, a potem postanowiła, że jeżeli inne dzieci pozostaną ze swoimi rodzinami, zginą. Odbywała więc trudne, często rozdzierające serce rozmowy z rodzicami i opiekunami, przekonując ich, że jedyna szansa przeżycia dla ich dzieci to droga na aryjską stronę. Zapewniała, że po wojnie dzieci powrócą do swoich prawdziwych rodziców, a ci Polacy, którzy zgodzą się na opiekę nad wywiezionymi z getta dziećmi, będą wiedzieli, że pomagają tylko czasowo. Rozstania były tragiczne, ale czas pokazał, że Irena Sendlerowa miała rację - po wojnie okazało się, że większość dorosłych z getta zginęła, najczęściej w Treblince.

Niemcy dowiedzieli się o jej pracy i aresztowali ją w październiku 1943 roku. Pawiak, gestapo na Szucha, tortury, połamane przez niemieckich oprawców nogi, wreszcie wyrok śmierci. Kiedy jechała na stracenie, w ostatniej chwili przez przekupienie niemieckich strażników wyrwała ją ze szpon gestapo "Żegota".
Irena obudziła się porzucona - ale wolna! - na skraju drogi. Przeczytała potem o wykonaniu na niej egzekucji na obwieszczeniach rozwieszanych w miejscach publicznych. Powróciła do swojej wielkiej misji, działając już z ukrycia.

Irena Sendlerowa uważała, że to, co robiła w czasie wojny było czymś zupełnie naturalnym, żadnym bohaterstwem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza